[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Udało mu się nawet nic nie powiedzieć, gdy Regan wciskała się do tyłu, a on sam usiadł nasiedzeniu pasażera.Ledwo zamknął drzwi, a Styks zwiększył obroty i z zawrotną prędkością pomknął pustymi ulicami.Na jego ustach pojawił się uśmiech.Jagr podejrzewał, że król był rozbawiony.Co się, do diabła, stało z wampirzą solidarnością?Drań.Na szczęście tym samochodem poruszali się prawie z prędkością światła.Jagr kierował Styksabocznymi drogami, aż w końcu uniósł rękę.- Zatrzymaj się tutaj.- Wskazał palcem na bogato zdobiony dom stojący na rogu.- Herbaciarnia jesttuż obok.Porsche zatrzymało się.Wysiedli z niego i stanęli w cieniu pobliskiego derenia.Drzewo było ozdobioną znajomą, choć cokolwiek pozbawioną świetności, ciężarówką.Styks przyglądał się zmiażdżonemu pojazdowi z uniesionymi brwiami.- Należy do Tane'a?- Należała.- Jagr spojrzał na Regan.Na jej twarzy rysowało się poczucie winy.- To twoja robota?- Ej, nigdy wcześniej nie prowadziłam samochodu.- Wzruszyła ramionami.- Poza tym to już i takbyła kupa złomu.- Lepiej nie wypuszczaj kluczyków z dłoni, panie - powiedział szorstko Jagr.- Ha, ha.Bardzo śmieszne.- Pokręciła głową i odwróciła się, żeby ruszyć ulicą.Styks się uśmiechnął.- Nie chciałbym nie doceniać jej talentu w sianiu zniszczenia, ale w porównaniu do Leveta jestamatorką.Ten gargulec jest mistrzem w demolowaniu nawet najbardziej sprawnych pojazdów.Zapytaj Vipera.- Biorąc pod uwagę jego nienaturalną obsesję na punkcie samochodów, nie chciałbym przywoływaćniemiłych wspomnień.- Mądrze czynisz - skwitował Anasso.- Od czasu do czasu kieruje mną instynkt samozachowawczy.- Wzrok Jagra instynktownie podążył zaRegan, niecierpliwie przechodzącą przez jezdnię do herbaciarni po drugiej stronie ulicy.- Chociaż nietak często, jakbym sobie tego życzył.Styks zaskakująco delikatnie położył dłoń na jego ramieniu.- Powiedziałbym, że z czasem jest łatwiej, ale staram się niepotrzebnie nie kłamać.Nagle Jagr skrzywił się, gdy poczuł ostre ukłucie w sercu.- Nasz wspólny czas dobiega końca.- Tylko Wyrocznie potrafią odczytać przyszłość.Cezar jest tego dowodem.Usta Jagra się zacisnęły.Partnerka Cezara okazała się rzadko spotykaną Wyrocznią.Takiego losu nieżyczył nikomu.Jemu wystarczał charakterny wilkołak mający fobię wiązania się z innymi.- Nie potrzebuję Wyroczni.Sam wiem, że Regan postanowiła pozostać prawdziwie samotnymwilkołakiem.Zmęczona czekaniem Regan stała z rękami na biodrach i przyglądała się dwóm wampirom.- Idziecie czy nie?Styks rzucił Jagrowi rozbawione spojrzenie.- Ależ się to maleństwo rządzi.- Nie masz pojęcia, jak bardzo.Uniosła ręce w poddańczym geście, odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do cichej herbaciarni.- Może powinniśmy się upewnić, że nie wpakuje się w kłopoty - wymamrotał Styks.- Gdyby to tylko było możliwe.- Jagr szybkim krokiem ruszył za nią.Gdy zniknęła z pola widzenia poprzejściu przez furtkę i skierowaniu się na tyły budynku, nagle przyśpieszył.Nawet z takiej odległościwyczuwał zapach gnijących brzoskwiń.- Regan.Zatrzymała się gwałtownie.- Czuję.Czy on nie żyje?- Tak.- Jagr nie musiał widzieć ciała Gaynora, żeby wyczuć przemoc, z jaką został zabity.- I to niebyła lekka śmierć.Jest dużo krwi.Wynurzając się z cienia, Styks przyglądał się wyłamanym francuskim drzwiom.- Są tam trzy martwe mieszańce i jeden nieprzytomny.Chochlik nie żyje.Nie wyczuwam nikogo pozanimi.Jagr skierował spojrzenie na ciemny ogród.Instynkt jednoznacznie dawał mu do zrozumienia, że cośjest nie tak.- To nie znaczy, że nie kręcą się po okolicy - warknął.-Przez te cholerne amulety nie możemy byćpewni.Styks zmarszczył czoło.- Powinniśmy szybko rozejrzeć się w środku.- Idz.- Jagr nadal czujnie się rozglądał.- My zostaniemy tutaj.- Jagr.Położył palec na ustach Regan, żeby zakończyć jej protest.- Nie, Regan.To nie ma nic wspólnego z ochroną ciebie.Styks podszedł bliżej.- O co chodzi?- Nie umiem tego nazwać, ale powinniśmy uważać.Stary wampir kiwnął głową, nie kwestionującintuicji Jagra.- Ufam ci, bracie.Nie zajmie mi to wiele czasu.Rozdział 19Regan patrzyła, jak bardzo duży, bardzo grozny Styks znika we francuskich drzwiach, a potemodwróciła się do Jagra.Czuła się dziwnie obojętna, gdy owiał ją zapach śmierci i przemocy.Może nie było to takie znowu dziwne, po wydarzeniach z kilku ostatnich dni.Wydarzyło się tyle, ile kobieta, nawt przywykła do brutalności demonów, mogła znieść bezemocjonalnego załamania.Nie znaczyło to jednak, że zapomniała o niebezpieczeństwie, które nadal jej groziło.Wystarczyło spojrzeć na skupienie widoczne na twarzy Jagra, żeby sobie o tym przypomnieć.- Co wyczuwasz? - zapytała szeptem.- Ktoś nas obserwuje.- Nie patrzył w jej stronę, schylił się i wyciągnął z butów dwa sztylety, po czymwręczył jej jeden z nich.- Trzymaj.Ostrożnie chwyciłała broń, przyglądając się długiemu, śmiercionośnemu ostrzu.- Srebro?- Tak.Postaraj się go sobie nigdzie nie wbić.- Już ja wiem, komu chętnie bym go wbiła.Spodziewała się ostrej riposty.Tymczasem Jagr zbił jąz tropu, powoli odwracając się w jej stronę z niezwykle posępną miną.- Czy jest nam przeznaczone stać się wrogami, malutka?Zaczęła dygotać, słysząc zadane łagodnym głosem pytanie.Ten wampir sprawiał, że głupiała.Dlaczego nie dał się zniechęcić jej nieprzewidywalnym iirracjonalnym zachowaniem?Tak by postąpił każdy szanujący się demon.A on po prostu stał i patrzył na nią chłodnym wzrokiem, co oznaczało, że nie chciał zdradzić, ileznaczy dla niego jej odpowiedz.- Nie - wyszeptała, nie mogąc wymierzyć ostatecznego ciosu.- Nie chcę być twoim wrogiem.Mamich wystarczająco wielu.Uniósł dłoń i delikatnie ujął jej twarz.- Regan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]