[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Może nie chcę być wezwana - szepnęła, a jej serce podeszło do gardła.Podłużne oczy rozbłysły zimnym, bezlitosnym blaskiem.- Anno Randal, nie masz innego wyjścia.- Nie jestem demonem.Jaką władzę ma nade mną Komisja?Podchodząc do łóżka, Siljar wyciągnęła rękę w stronę Anny.- Pierwszą rzeczą, jakiej musisz się nauczyć, to fakt, że Wyroczni się słucha, a nie kwestionuje.- Nie - szepnęła Anna, ale nie mogła uniknąć palców, które złapały ją za nadgarstek.Najpierw poczuła tylko bolesny uścisk ręki kobiety.Sękate palce złapały ją zdecydowanie zbyt mocnojak na tak małą istotę i tylko chwila dzieliła ją od złamania kości.Następnie chłód zaczął powoliogarniać jej skórę.Nie było to mrowienie portalu, ale coś podobnego.Otwarła usta, żeby krzyknąć, alew tej samej chwili niesamowity błysk światła opanował ją całą.Anna nie była pewna, czy zemdlała, lecz gdy otworzyła oczy, zobaczyła, że stoi w ciemnej wilgotnejjaskini, mając na sobie tylko koszulkę Cezara, którą włożyła, zanim zasnęła.U jej boku stał maleńkidemon, spoglądając na nią niemrugającymi oczami.- Dobry.Boże - szepnęła Anna.Czuła na przemian strach i wściekłość.W ciągu ostatniego tygodniabyła porywana z wkurzającą regularnością.Na pewno jest jakieś prawo zabraniające tego.- Co mizrobiłaś?Siljar wzruszyła ramionami i poszła w kierunku licznych tuneli.- Sprowadziłam cię przed oblicze Komisji.Przez chwilę Anna uparcie stała pośrodku jaskini.Nie była zabłąkanym pieskiem zgarniętym z ulicy,który z wdzięcznością podąży za nowym właścicielem, ale nie chciała zostać sama w ciemnej jaskini.Jeżeli potężna Komisja jest niedaleko, na pewno chronią jej różne okropne istoty.Istoty, których Annanie chciała spotykać.Mrucząc kilka francuskich przekleństw, których nauczyła się od Leveta,pobiegła za oddalającą się Siljar.- To nie był portal - powiedziała oskarżycielsko, wzdrygając się, gdy uderzyła palcem o skałę.Jezu,czy sprowadzenie jej tu w butach i kompletnym ubraniu byłoby aż takim problemem?- Moje moce pozwalają mi na teleportację - odparł demon, unosząc rękę, aby oświetlić wąski tuneldelikatnym blaskiem.- Przynajmniej mogłabyś ostrzegać, zanim kogoś teleportujesz - mruknęła Anna.Siljar nie zwracała na nią uwagi, skręciła w szerszy tunel z bogato zdobionymi arrasami na ścianach idługim czerwonym dywanem na podłodze.Na szczęście były tam latarnie, które dawały więcej światła niż dziwny blask wyczarowany przezdemona.- Tędy - nakazała Siljar, idąc szybko tunelem.- Co to za miejsce? - spytała Anna.- Nie wygląda na dom Komisji.Siljar mlasnęła językiem.- Stanowczo zadajesz za dużo pytań.- Hej, właśnie zostałam wyrwana z łóżka przez demona, którego nie znam.To chyba zrozumiałe, żemam kilka pytań.- To kryjówka poprzedniego Anasso.Według ludzkich map znajdujemy się na południu Chicago, oboktego, co oni nazywają rzeką Missisipi.- Kobieta przekrzywiła maleńką głowę i nagle się zatrzymała.-Dlaczego boisz się o swojego wampira?Anna również się zatrzymała.Nie podobało jej się, że demon naprawdę mógł czytać w jej głowie, alemoże to i lepiej.Nie była pewna, czy miałaby odwagę kłócić się z potężną istotą.- Słyszałam, że nie traktowałyście dobrze Cezara przez te wszystkie lata - powiedziała z dezaprobatą.-Zabrałyście go ode mnie za karę?Cień zaskoczenia pojawił się na delikatnej twarzy.- Nikt nie chciał karać wampira.Zakładam, że kilka osób w Komisji poczuło się urażonych, gdy wypiłtwoją krew, ale został naszym sługą, aby Komisja miała pewność, że wypełni swoje przeznaczenie.Anna zmarszczyła czoło, nie rozumiejąc.Co, u diabła, obchodziło ich, czy Cezar wypił jej krew?- I wypełnił je? - spytała, nie starając się ukryć złości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]