[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starsza dama rozmawiała z panemLeonardom, a Costain zabawiał Helenę.Od czasu do czasu pan Leonard wtrącał coś, zwracając się do nich.Biednyczłowiek.Nie spodziewał się, że zdrajca siedzi tuż u jego boku.Nagle pani Leonard wstała.Costain również się podniósł i wyprowadził ją pod ramię z loży.Pan Leonard istarsza dama zostali na miejscach.- Costain zrobił sobie z nas pośmiewisko! - ze złością powiedziała Cathy.- Jest jej kochankiem i podejrzewa, żeHelena ma innego.Dlatego kazał ci ją śledzić.Chce wiedzieć, kim jest drugi kochanek.- Tego nie wiemy na pewno.Zbyt pochopnie wyciągasz wnioski.Nie byłby na tyle bezczelny, by pokazywać siępublicznie z kochanką i jej mężem.Nie wierzę w to.- Jego na wszystko stać.Dlaczego nie powiedział nam, że tu się wybiera, kiedy spytałeś, co dziś wieczoremrobimy? Czuł się bezpieczny, gdy wspomniałeś o wypadzie do klubu, a ja powiedziałam, że zostaję w domu pisaćlisty.Zaczynam się zastanawiać, dlaczego Cosgrave nie powierza mu żadnego ważnego zadania, Gordie.Możelord Costain wykorzystał moje tłumaczenie dla jakichś niecnych celów? A ja pomogłam wrogowi.- Nawet gdyby tak było, a nie wierzę w to ani trochę, byłabyś w to jedynie niewinnie wmieszana.Nikt nie uciąłbyci za to głowy.Wymknę się teraz, muszę zamienić słówko z Lwem.33 - Nie! Nie może się niczego domyślać.Młodzieńcza twarz Gordona przybrała szelmowski wyraz.- Zagrajmy w podwójną grę - powiedział.- Podkradnę się za nimi i spróbuję podsłuchać, o czym mówią.Szkoda,że nie jestem przebrany.Cathy siłą powstrzymała się, żeby nie pobiec za bratem.Wiedziała jednak, że to nie ma sensu.Wszyscymężczyzni byli podobnie ubrani i bez niej Gordon ma większe szanse podejść do nich blisko, nie zauważony wśródtłumu dżentelmenów w jednakowych czarnych strojach.- Nie mogę zostać sama w loży, Gordie.Zaprowadz mnie do pana Edisona.- Dobrze, ale pospiesz się.Minęła już połowa przerwy.Wyszli na korytarz.Nawet jeśli pan Edison nie był zachwycony, że znowu musi się zająć siostrą przyjaciela, niedał tego po sobie poznać.Cathy zresztą odniosła wrażenie, że cieszy go okazja do defilowania u boku damy naoczach panny Stanfield.Do końca przerwy krążyli w pobliżu strojnej w falbanki piękności i jej świty.Pan Edisondostawał nagłego ataku wesołości za każdym razem, kiedy przechodzili obok.- Ależ to zabawne! - Zaśmiał się serdecznie na jakąś nic nie znaczącą uwagę Cathy i zatrzymał dosłownie o krokod panny Stanfield.- Cha, cha! Ależ z pani dowcipna osoba, mademoiselle! Zwietnie to pani ujęła.Przedni dowcip,doprawdy! Można pęknąć ze śmiechu! - Zezując zerknął w bok, czy został zauważony.- Nie chciałabym spowodować takiego nieszczęścia, panie Edison - powiedziała Cathy.- Trochę by było szkoda, prawda? Cha, cha!- Och, nie mogę nawet myśleć o tak niepowetowanej stracie.- W rzeczy samej! Zwietnie to pani ujęła.Znowu rzucił okiem w stronę panny Stanfield, lecz gdy odeszła, nagle stracił humor.- No, cóż.Czy podoba się pani sztuka? - spytał.- Tak, bardzo.-  Szczególnie w czasie przerwy - pomyślała.Cały czas wypatrywała Costaina i pani Leonard, ale nigdzie ich nie było.Miała dość czasu, by przyjrzeć sięwszystkim w foyer.Tutaj ich nie było.Jedyny wniosek to, że opuścili teatr.Miała nadzieję, że Gordon za nimiposzedł.Kiedy rozległ się dzwonek, pan Edison odeskortował ją do loży.Po drodze spostrzegła w tłumie pana Buracka.Rozglądał się za kimś.Skinął głową na jej widok i dalej wypatrywał kogoś wśród przeciskających się do saliwidzów.Zaraz po zajęciu swego miejsca Cathy popatrzyła w stronę loży pani Leonard - byli tam tylko jej mąż i starszadama.Przez lornetkę dojrzała przewieszoną na poręczy fotela pani Leonard pelerynę.Zamierzała więc wrócić.Nagle tuż za nią pojawił się Gordon.Stuknął Cathy w ramię i pociągnął w głąb loży.- Swinton wyszedł.Możemy usiąść tu razem i porozmawiać.Rzuciła ostatnie spojrzenie na lożę Leonardów w momencie, gdy Costain wprowadził Helenę.Uśmiechali sięoboje niewinnie.Cathy usiadła obok brata, kiedy kurtyna poszła w górę.- Co się stało? Gdzie oni byli? - spytała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire