[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sporo ludzi w ulewę przykłada ucho do eukaliptusa,żeby posłuchać.Wiedziałeś o tym? Aga, ja jestem chłopak z osiedla, ledwie brzozę od wierzby od-różnię powiedział Jacek. Ja też nie wiedziałam, nawet się nie zastanawiałam nad gospodar-ką wodną drzew. Agnieszka westchnęła. Tylu jeszcze rzeczy czło-wiek nie wie, kurczę, a tak mało czasu. A ja słyszałem, że Kolumb był Polakiem z pochodzenia.Jakiśwłoski historyk to ustalił, nawet udowodnił! Jacek zajrzał do kuchni,żeby się upewnić, czy słyszałam o odkrywcy Ameryki i jego najnow-szym rodowodzie. Co pani na to?Kroiłam rzodkiewkę na cieniutkie plasterki. Kiedyś w Polsce rodzili się nieprzeciętni ludzie, niestety od lat jużsame głąby nosi nasza ziemia, wystarczy telewizor włączyć, żeby się otym przekonać odparłam. Babciu, nas też do głąbów zaliczasz? Agnieszka szturchnęłamnie delikatnie. Mnie i Jacka? Nie, wy w telewizji nie występujecie.Na szczęście. Narzeka babcia, a telewizor cały czas w mieszkaniu hula, dzień inoc. Agnieszka pogładziła mnie po plecach. Gdybym nie oglądała telewizora wyjaśniłam, nie przerywającprzecierania szklanek nie miałabym się czym denerwować, szybkobym umarła, a tak to pomstuję, ciśnienie mi troszkę podskoczy, krew domózgu dopłynie i żyję dalej! Wszyscy w rodzinie znamy babci gusta.Agnieszka objęła mnie w pasie i przytuliła się.Jej piękne zapachyowiły mnie swoim welonem.Jacek patrzył na nią w ten szczególny spo-sób, który starej kobiecie, bystrej obserwatorce, mówił dosłowniewszystko.Czyżby? Przyłapany na chwili słabości, wziął ode mnie nóż izaczął go ostrzyć.281 Ja telewizji nie oglądam w ogóle starał się przypodobać wy-brance. Na wszystkich kanałach ludzie śpiewają.jedna wielka jęczar-nia! A jak nie śpiewają, to tańczą, a jak całkiem nie nadają się do show-biznesu, to wyciągają chusteczki higieniczne z pudełka na czas przywyjącej z uciechy publiczności.Ludziom to się podoba, nie wiem, jakimludziom, ale podobno milionom. Mnie w tych milionach nie ma powiedziała Agnieszka.Wszyscy mieli ochotę na parówki cielęce, sałatkę z rzodkiewki, ogó-reczków, pomidorków, cebulki, lekko skropionej cytryną.Wrzątkiemzlałam pomidory, nacięłam w krzyżyk, ściągnęłam skórkę, żeby nikomunie zaległa w żołądku.Pocięłam drobno cebulkę, posoliłam, popieprzy-łam i skropiłam oliwą z oliwek.Parówki wrzuciłam na gorącą wodę,jednocześnie zaparzyłam herbatę earl grey Młodzi zostawili mnie nachwilę samą, aby zrobić inspekcję mieszkania.Ostatecznie zgodziłam sięna zmianę pościeli w łóżkach.Agniesia migiem oblekła kołdry w kwieci-stą poszewkę, Jacek włączył pralkę.Kiedy zakończyli porządki, przyszlido mojej kuchni.Usiedli naprzeciwko siebie przy stole jak grzecznedzieci w świetlicy szkolnej. Co wam się tak zebrało na ten czyn społeczny? Nie macie wła-snych zajęć? Podawałam filiżanki i łyżeczki. Babciu, ja powinnam przy każdej wizycie tak robić, zamiast roz-siadać się niczym gość honorowy.Dopiero Jacek musiał mnie zawsty-dzić swoją postawą, przecież opiekuje się tobą lepiej niż my wszyscyrazem wzięci. Agnieszka mówiła samą prawdę, nie zaprzeczyłam. Jacek jest moim rycerzem, to fakt powiedziałam, posyłając muciepły uśmiech.Odwzajemnił moją czułość. Dziewczyny, czuję, że mi się soda od wody oddziela, ostrożnie ztymi pochwałami. Ale pozwolisz, że ci go na dwa dni zabiorę? Agnieszka zapyta-ła. Chciał odwiedzić ojca na Wybrzeżu, ja lecę do Anglii dopiero 15września, chętnie skonsumuję smażoną rybkę prosto z morza i zjem lodana plaży.Pojedziemy samochodem mojego taty.Tato, jak wiesz, ze swo-ją nową wybranką serca na Malediwy poleciał i zostawił mercedesa pod282moją opieką.Chybaby nie miał nic przeciwko takiej wycieczce, nawetjeśliby miał, to trudno.Sam wyznaczył nowe standardy w naszej rodzi-nie, mówiące o tym, że siebie i swoje szczęście należy postawić napierwszym miejscu. Agnieszka uderzała w sarkastyczną nutę.Nie byłojej do twarzy z tymi złośliwościami, ale przecież miała święte prawoodreagować po tym, co jej zafundował tato. Niechętnie, ale wypożyczam ci mojego Jacka zażartowałam. Właściwie. mówiła z pełnymi ustami to mogłabym u babciprzenocować, torbę mam w bagażniku, auto na parkingu.Moglibyśmyraniutko wyjechać.Co myślisz? Gdybyś chciał być przez chwilę równieżmoim rycerzem, to proszę, przynieś moje rzeczy z samochodu, mapę,przydałoby się zatankować.Jackowi nie trzeba było dwa razy powtarzać.Wytarł usta w serwetkęi pognał spełnić życzenie Agnieszki.Zastrzegł, że może chwilę go niebyć, bo musi odwiezć dwa komputery klientom po naprawie. Jedz ojca mercedesem, przy okazji zobaczysz, czy damy radę ju-tro, bo to automat jest krzyknęła za nim.Zatrzymał się na moment,zasalutował, słyszałyśmy, jak uskrzydlony zbiegał schodami w dół.Kiedy zostałyśmy same, ruszyło moje prywatne śledztwo.Umierałamz ciekawości, czy ich zażyłość jest przyjaznią, czy też już czymś znacz-nie poważniejszym? Nie życzyłabym sobie niczego innego przed śmier-cią, jak ich narzeczeństwa.Agnieszka zapytana wprost, posmutniała. Babciu.to wszystko jest takie skomplikowane. W waszym wieku komplikacje? Wybacz starej, ale nie pojmuję.Pozwoliłam sobie na zapalenie papierosa w kuchni.Nie wiem, comnie naszło, przecież nie paliłam już kilka dni, a teraz zupełnie nagleodezwał się basem brzydki nałóg.Agnieszka roześmiała się. Wyglądasz komicznie z tym papierosem.podobna jesteś to Wi-sławy Szymborskiej. Doskonale, lubię jej wiersze.Nie myśl, że ja palę, choć w moimwieku to już nic nie może zaszkodzić, ale tak mnie naszło, że sobie po-zwolę na jednego.Za zimno na balkonie o tej porze, a zresztą Gierkowapodsłuchuje tłumaczyłam, zaciągając się z rozkoszą.283 Jesteś niesamowita! O słodka matko wszystkich przyjemności. jęknęłam, wdycha-jąc dym wszystko, co przyjemne, zakazane.No, teraz mów mi szcze-rze, jakie tam macie stosunki z Jackiem?Agnieszka wzniosła oczy ku niebu, doskonale wiedziała, że nie po-siadam umiejętności swatania, nie udało mi się jeszcze nikogo w parępołączyć, więc najlepiej by było, gdybym trzymała się z daleka od takichdziałań.Cóż z tego, jeśli nie mogłam się oprzeć!Brata mojego, Staśka, swatałam dwukrotnie.Bez powodzenia.Polauparcie twierdziła, że on się starym kawalerem urodził, bez drygu doamorów, ale z wielkimi potrzebami, które ksiądz przy okazji spowiedziraczy nazywać cielesnymi.Byłam odmiennego zdania.Problem nie tkwiłw potrzebach, ale w wygórowanych wymaganiach, jakie względem pa-nien miał mój brat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]