[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieodwołalnie.Ale jeszcze nie teraz.Mógł zawołać Renauda i kazać mu zaciągnąć bezwładne ciało do kabiny,a potem jej pilnować.Owszem, ale nigdy nie cedował na innych pracy, którąmógł wykonać sam.Poza tym Renaud miał swoje słabości, lubił znęcać się nadkobietami.Co prawda Peter nie mógł odwrócić wyroku, który wisiał naddziewczyną, ale mógł oszczędzić jej bólu.Nie było żadnego powodu, żebycierpiała bez potrzeby.W końcu jestem cywilizowanym człowiekiem, pomyślałz piekącą ironią.Przerzucił sobie bezwładne ciało przez ramię.Nie była aż tak bardzociężka.Trupy, które zdarzało mu się targać w swoim trzydziestoośmioletnimżyciu, bywały znacznie cięższe.Dziwne, ale człowiek nieprzytomny ważył popostu mniej niż trup.A może to sumienie mu ciążyło, kiedy pozbywał się kolejnego ciała?Bzdura, Peter nie miał sumienia, zostało chirurgicznie usunięte razem zduszą przed wielu laty.Być może zachował jednak niewielki ślad sentymentalizmu.Gdyby byłoinaczej, nie zastanawiałby się w tej chwili nad losem Genevieve Spenser i nieczułby dla niej ani cienia współczucia.Nie wiedział przecież, co to takiego.Rzucił ją na wielkie łóżko w kabinie właściciela, tuż oboknieprzytomnego Harry'ego Van Dorna.Miała ładne, długie nogi.Nie potrafiłzapomnieć smaku jej ust.Ciągle nie potrafił zrozumieć, dlaczego właściwie jąpocałował.Jakaś aberracja, chwilowy kaprys.Z pewnością jedyny i ostatni.Przyglądał się jej długo.Zdarzało mu się już zabić kobietę, w jego fachutakie sytuacje były nieuniknione.W rozgrywkach, w które ingerował Komitet,kobiety potrafią być znacznie bardziej niebezpieczne od mężczyzn, śmiertelnieniebezpieczne.Nigdy jeszcze nie musiał jednak zlikwidować nikogo, kto po- 49 -SRprostu znalazł się w złym miejscu w nieodpowiednim czasie.I nie chciał tegorobić, chociaż zdawał sobie sprawę, że madame Lambert tego zażąda.Oczywiście można zawsze powiedzieć, że żyjemy w świecie dalekim odideału.Albo że świat z jakichś powodów będzie lepszy bez tej jednejprawniczki.Kiedy tak jednak przyglądał się pięknemu ciału Genevieve Spenser,jakoś trudno mu było przyjmować te zdroworozsądkowe argumenty.Genevieve budziła się powoli, miotana dziwnymi emocjami.Najpierwpojawiło się poczucie ulgi, które szybko zastąpiła absolutna pewnośćzniewolenia, pochwycenia w pułapkę.Leżała na łóżku obok kogoś, słyszała jego równy oddech, czuła ciężar iciepło jego ciała tuż obok i narastała w niej panika.We wnętrzu panował mrok,tylko w głębi paliło się jakieś słabe światło.Usiłowała coś dojrzeć, skupić się,zmusić mózg do pracy.Leżała obok Harry'ego Van Dorna! Kiedy to stwierdziła, ogarnęła ją furia,która opadła, bo oto Gene dokonała kolejnego odkrycia.Van Dorn nie spałnormalnie, był najwyrazniej pod działaniem jakichś silnych środkówusypiających.A ona miała nadgarstki i kostki skrępowane taśmą klejącą.Z tejsamej taśmy sprokurowano knebel na usta.Usiłowała usiąść, wydając przy tym jakieś nieartykułowane pomruki zzaknebla.Ktoś był w pokoju, w jego drugim końcu, czytał przy niewielkiejlampce, ale nie mogła dojrzeć, kto to taki, a mężczyzna nie podniósł głowy,kiedy usiadła, i nie zwracał uwagi na wydawane przez nią jęki.Uniosła skrępowane dłonie, chciała uwolnić się od knebla, ale nie była wstanie tego dokonać, bo śliska taśma okalała dokładnie całą głowę, a jejzakończenie musiało znajdować się gdzieś na karku.Mruknęła głośno, rozezlona, i mężczyzna siedzący w cieniu podniósłgłowę, odnotował, że się obudziła, po czym wrócił do czytania.Miała za sobą wyjątkowo ciężkie godziny, ujmując to najłagodniej, i niezamierzała teraz leżeć spokojnie i pozwalać się ignorować.Próbowała opuścić- 50 -SRnogi, ale łóżko okazało się wyższe, niż sądziła, i jej wysiłki skończyły się tym,że wylądowała jak długa na podłodze.Podniosły ją silne ręce.Zanim go zobaczyła, wiedziała, kto jest w kabinie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]