[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Głowy bym nie dał, ale zdaje mi się, że dopiero w ja-kiś czas potem pan Terner zszedł do telefonu.- W czerwonym szlafroku.- Tak.W czerwonym szlafroku.- A czy pan widział jak pani Ternerowa stąd wychodziła? 5657- Nie, nie widziałem.Nie zauważyłem.Potem takie sięzrobiło zamieszanie, przyjechało pogotowie, milicja.Niezwracałem uwagi kto wchodzi, kto wychodzi.- I już pan jej nie widział?- Nie.- Czy wtedy dyżurował pan w portierni do rana?- Nie.Poszedłem spać.A cóż bym ja tu do rana robił? Mamtu służbowy pokoik.Jak ktoś zadzwoni w nocy, to wstajęi otwieram drzwi, ale przez całą noc nie muszę siedzieć.- A tamtej nocy, po odejściu milicji, nikomu pan nieotwierał, nikogo pan nie wpuszczał ani nie wypuszczał?- Nie.Downar przeprowadził jeszcze krótką rozmowę z Ter-nerem.- Czy pan jest pewien, że wtedy, schodząc do telefonu,włożył pan niebieski szlafrok?- Tak.Doskonale pamiętam.To raczej płaszcz kąpielo-wy a nie szlafrok.- Ale niebieski?- Tak, niebieski, z takiego materiału, z jakiego się robiręczniki.- A czy ma pan także ciemnowiśniowy szlafrok?- Tak.Mam taki szlafrok.- Z czarnymi wyłogami i z czarnym kołnierzem?- Tak.Dlaczego to pana interesuje?Downar uśmiechnął się.- Nic ważnego.Pytam przez zwykłą ciekawość.Czy tenciemnowiśniowy szlafrok miał pan tutaj ze sobą?- Miałem.- I chodził pan w nim?- Oczywiście.Tego niebieskiego płaszcza używałem ra-czej na plaży.- A dlaczego włożył go pan wtedy, idąc do telefonu?Terner wzruszył ramionami.- Bo ja wiem.Pewnie spieszyłem się.Chwyciłem comiałem pod ręką.Zresztą w pokoju było ciemno.- A czy w tym czerwonym szlafroku często pan schodził na dół, do portierni?- Zdarzyło się na pewno kilka razy, że zszedłem do tele-fonu w szlafroku.Kiedyś nawet byłem w nim na telewizji.- Ale jest pan zupełnie pewien, że tamtego wieczoruzszedł pan na dół w niebieskim płaszczu kąpielowym?- Co do tego nie mam wątpliwości.Dokładnie pamiętam.Downar wyjął notes i coś w nim zapisał.- Niech mi pan jeszcze powie, kiedy pan po raz ostatniwidział swoją żonę?- Przed moim wyjazdem do Sopotu, w Warszawie.- Jak się pan rozstał z żoną?- W jak najlepszej zgodzie.Ostatnio nie było międzynami żadnych nieporozumień.- I pańska żona miała pojechać do Kazimierza nadWisłą?- Tak.- I nie wspominała panu, że wybiera się za granicę?- Nie.Nigdy na ten temat nie było mowy.- Czy pańska żona znała jakiegoś muzyka, kompozytora?Terner zrobił zdziwioną minę.- Kompozytora? Nic nie wiem o żadnym kompozytorze.Ja się stykam z muzykami, którzy opracowują tło muzycz-ne do filmów, ale moja żona.Nie mam pojęcia.Możliwe,że poznała kogoś z tej branży, ale nic mi o tym nie wiado-mo.Czy pan, panie majorze, ma zamiar rzeczywiście za-aresztować mnie?- Rzeczywiście mam taki zamiar - odparł Downar.- Bardzo mi to nie na rękę.- Wierzę.Honer był trochę zdziwiony niespodziewanymi odwie-dzinami.Nie dał jednak poznać po sobie, że jest mu tow danej chwili niewygodne.- Proszę, niech pan siada, panie majorze.- Nie zajmę panu dużo czasu - zapewnił Downar, jak-by wyczuwając, że poeta spieszy się na jakąś randkę.-Chodzi mi o jeszcze kilka informacji odnośnie tamtegowieczoru.Więc pan twierdzi, że zaprosił pan do swego po-59koju panią Ternerową i we trójkę z panem Niewiarowskim popijaliście koniak.-Tak.- Czy pani Ternerowa wychodziła z pokoju?- Nie, chyba nie.Nie przypominam sobie.- Czy nie widziała się z mężem?- Nie.- Przecież po to przyszła, żeby się z nim zobaczyć.- Tak, ale.Wyczuła, że coś jest nie w porządku, że jejmąż ma kogoś u siebie i już nie chciała się z nim widzieć.Zresztą potem zrobiło się to całe zamieszanie z milicją.Prosiła, żebym jej pozwolił zostać w moim pokoju do cza-su, aż się to wszystko uspokoi.Mówiła, że nie chciałabybyć zamieszana, że wyjeżdża za granicę, że ma już bileti że gdyby milicja ją zatrzymała na przesłuchanie.- Dlaczego przypuszczała, że milicja akurat ją będziechciała przesłuchiwać? - spytał Downar.- Nie wiem.W każdym razie prosiła, żeby mogła prze-siedzieć u mnie w pokoju.- I kiedy wyszła od pana?- Już było widno.Chyba po czwartej.Dokładnie nie pa-miętam.Byłem taki tym wszystkim zdenerwowany, że niepatrzyłem na zegarek.- Czy pan odprowadził panią Ternerową?- Tak.Odprowadziłem ją do taksówki.Chciałem jąodwiezć do Gdańska, ale się nie zgodziła.- Kto panu otwierał tutaj drzwi wejściowe, jak pan od-prowadzał Ternerową?- Nikt nie otwierał.Drzwi były otwarte.Widocznie potym całym zamieszaniu portier zapomniał zamknąć.- I nikt państwa nie widział gdy wychodziliście?- Chyba nikt.Nie przypominam sobie, żebyśmy kogośspotkali.- Czy pani Ternerowa opowiadała coś panu?- Nic specjalnego mi nie opowiadała.Była bardzo zde-nerwowana.Myślę, że jak się zorientowała, że mąż jązdradza.- Czy mówiła coś na ten temat?- Nie, nic nie mówiła.- A czy nie zwierzała się panu, że grozi jej jakieś niebez- pieczeństwo?Honer zastanowił się przez chwilę.Zmarszczył brwi,jakby usiłując sobie coś przypomnieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire