[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiem nic na ten temat. Znalazłem ten list w pańskim mieszkaniu, w wiaderku naśmieci.Był podarty, ale udało mi się go skleić. To mistyfikacja, panie majorze.Ktoś chce mnie wykoń-czyć. Bardzo łatwo sprawdzimy, czy to charakter pisma panaLewandowskiego.Zapewne koresponduje z żoną i córką. Bywają ludzie, którzy znakomicie podrabiają cudzy cha-rakter pisma.Jestem pewien, że to falsyfikat. Przekonamy się o tym.Mogę pana zapewnić, że dokładniezbadamy sprawę.Niech mi pan teraz powie, tak zupełnieszczerze, czy widział się pan z Ratajskim w Warszawie? Daję panu najświętsze słowo honoru, że go nie widziałem.Może mi pan wierzyć, panie majorze.Downar westchnął. Bardzo żałuję, ale z moim zawodem związane jest nieod-łącznie niedowiarstwo. Co mam zrobić, żeby pana przekonać? Mówić prawdę. Ależ ja mówię prawdę. Bardzo rzadko powiedział z uśmiechem Downar. I dlatego trudno nam się porozumieć.*Downar skończył pisać, odsunął od siebie maszynę i spojrzałna Kociubę. Więc zrozumiałeś, o co chodzi? No chyba, że zrozumiałem.Chodzi o to, żeby Makert do-wiedział się o zatrzymaniu Wołoszyńskiego Tak.Trzeba, żeby uwierzył, że to aresztowanie ma ścisłyzwiązek z zamordowaniem Makertowej. A jeżeli to właśnie Makert jest mordercą? Nic nie szkodzi.Jeżeli to on wykończył własną żonę, tymbardziej zechce jak najprędzej skorzystać z naszej pomyłki.Takczy inaczej zacznie działać, a wtedy na pewno dowiemy sięczegoś. Ciekawe, czy Wołoszyński zlikwidował Ratajskiego?Downar wzruszył ramionami. Trudno jeszcze powiedzieć w tej sprawie coś wiążącego.Teoretycznie Wołoszyński pasuje nam jako morderca Rataj-skiego, ale po rozmowie z nim nie jestem tego taki pewny.Wo-łoszyński to typ człowieka słabego.Może kombinować, robićnajrozmaitsze szwindle, kanty, ale morderstwo.Nie możnaoczywiście wykluczyć podobnej ewentualności.Mnie jednakWołoszyński nie wygląda na mordercę.Na to trzeba o wielewiększej odporności psychicznej, tym bardziej że Ratajskiegomusiałby zabić z premedytacją, według z góry opracowanegoplanu.I jak taką rzecz wykonać? Pistolet odpada.Truciznatakże wątpliwa.Ratajski nie poszedłby na obiad czy kolację zczłowiekiem, którego uważał za oszusta.Musimy również wziąćpod uwagę, że Ratajski był potężnie zbudowanym mężczyzną.Wołoszyński nie dałby mu rady w walce.Na razie niebędziemy, sobie zawracać tym głowy.Zajmij się tylko tym, żebyMakert dowiedział się o aresztowaniu Wołoszyńskiego.Rozdział XIVUpłynęło kilka dni.Downar spędzał teraz dużo czasu w Zakładzie Kryminalistyki.Pogłębiał swoje wiadomości z zakresu fałszowania dzieł sztuki,ze szczególnym uwzględnieniem starodruków i starychrękopisów.Przeprowadził też szereg rozmów ze specjalistami zMuzeum Narodowego.Ze wszystkich tych rozmów wynikałoniezbicie, że papier znaleziony w papierośnicy Ratajskiego zo-stał wyprodukowany współcześnie przez jedną z fabryk znaj-dujących się obecnie na terenie Niemieckiej Republiki Fede-ralnej.Nieznany fałszerz bardzo zręcznie spreparował papier wtaki sposób, żeby można było na nim fabrykować dokumenty,pochodzące sprzed trzydziestu czterdziestu lat.Sprawa ta intrygowała zarówno Downara, jak i specjalistów.Zazwyczaj dla fałszerzy dużą pokusę stanowią rzadkie inku-nabuły, pochodzące z dawnych wieków i przedstawiające nie-małą wartość dla stosunkowo wąskiego kręgu amatorów.Od-powiednie spreparowanie papieru, który mógłby uchodzić zaprodukt z XIII czy XV wieku wymaga bardzo wielu skompli-kowanych zabiegów, ale w rezultacie może stać się dla fałszerzazródłem znacznego dochodu.Komu natomiast mogło zależećna tym, żeby papier robił wrażenie, iż wyszedł z fabryki sprzedczterdziestu laty, trudno było odgadnąć. Może chodzi tu o fałszowanie dokumentów z czasówwojny? próbował stworzyć jakąś koncepcję Downar. Może odpowiadali fachowcy.Była to odpowiedz naderlakoniczna i ogólnikowa. Czy mieli panowie do czynienia z fałszerstwem dokumen-tów, pochodzących z okresu drugiej wojny światowej? Nie.Trudno było stworzyć sobie jakąś rozsądną teorię, dotyczącątajemniczego kawałka papieru.Z tą sprawą ściśle związany był fragment listu, napisanego poniemiecku do Wilhelma.Dokładna ekspertyza wykazała, żeautorem tego listu był niewątpliwie August Wilner.Downarkilka razy przeczytał tekst:Kochany Wilhelmie,Wybacz, że tak długo nie pisałem, ale musiałemprzeprowadzić odpowiednie badania.Wydaje mi się, że tepróbki papieru, które mi przysłałeś, są doskonałe.Sądzę, żenajdalej w przyszłym tygodniu przystąpię do roboty.Nie było chyba wątpliwości, że to Wilner pisał do swego syna.Ale do jakiej roboty miał się zabrać? Co się kryło zaspreparowanym misternie papierem? A może nic się nie kryło?Może w tym liście była mowa o zupełnie innym papierze?Downar miał ogromną ochotę porozmawiać jeszcze raz zMakertem, lecz wiedział, że nie wolno mu tego zrobić.Chodziłoprzecież o to, żeby uśpić czujność tego człowieka, żeby sięuspokoił, nabrał pewności, że milicja przestała się nim inte-resować.Ewentualnie Kociuba mógł się czegoś dowiedzieć oAuguście Wilnerze od Klaudii.*Tymczasem Kociuba i porucznik Olszewski nie próżnowali.Pierwszy zajął się wyłącznie dyskretną obserwacją Makerta,drugi miał za zadanie rozpracować szerzej Pełczyńskich iZdanieckiegoKociuba otrzymał jeszcze dodatkowe polecenie od Downara,aby zdobyć możliwie jak najwięcej informacji, dotyczącychAugusta Wilnera.W tym leż celu umówił się z Klaudią w Krokodylu.Rozmowa zaczęła się oczywiście od Wołoszyńskiego Nigdy nie przypuszczałam, ze Sławek.Biedna Justyna, tookropne.Ale dlaczegóż właściwie zamordował Teresę? No,niechże pan powie, dlaczego?Kociuba potrząsnął głową. Bardzo mi przykro, ale przed zakończeniem śledztwa niemogę udzielić pani żadnych informacji.I tak już powiedziałemza dużo.Klaudia nerwowym ruchem zapaliła papierosa. Nie wyobraża pan sobie, jak Karol triumfuje. Powiedziała pani o tym Makertowi? udał zdziwienieKociuba. Oczywiście.Pojechałam po swoje rzeczy i powiedziałammu o Sławku.Był zachwycony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]