[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tymczasem minęła dziesiąta.Godzina, o której przesyłkaojca Simona powinna znalezć się w telewizji.Zatrzymalisamochód w jakimś ustronnym zaułku i włączyli przenośnytelewizorek.Działo się, że hej! Nagranie egzorcysty było jużnadawane po raz drugi.Na wielu widzach świadectwo księdzazrobiło piorunujące wrażenie Na drugiej połowie ekranu widaćbyło migawki z rozmaitych zdarzeń poranka, pokazanoAntonellego wchodzącego do gmachu komendy, policjępędzącą w stronę domu Dorevala.O dziesiątej piętnaście w transmisji na żywo ujrzano, jakkongres- men King ucieka przed dziennikarzami.- Czy jest pan satanistą?! - wołała za nim jasnowłosadziennikarka Fox News, ale jedyną odpowiedzią pozostał łomotzatrzaskiwanych drzwi.- Udało się! Teraz oni mają większe kłopoty niż my -powiedział Ken i poradził Carpenterowi, aby ruszał.-Zraniliśmy bestię, ale to może ją tylko rozsierdzić.- Gdzie mam jechać? - zapytał Joe.- Na razie do Atlanty.Musimy dobrze przyczaić się przednastępnym ruchem.Tym bardziej że nie wiemy, jaki będzie.ROZDZIAA XVIPRBA OGNIABilly Sloane szedł tropem swego dawnego kolegi z wprawądoskonałego posokowca.Niestety, ciągle znajdował się conajmniej pół dnia za Carpenterem.W południe 12 listopadaFBI namierzyło warsztat zamawiający tylną lampę i zderzakcadillaca.Sloane, nie wahając się ani chwili, poleciał doCharlottesville.Mechanik zmiękł bardzo szybko.Podał rysopis klienta, upierając się, że był dość niski.Billyuśmiechnął się: jego były partner doskonale potrafił się garbić.Potem przesłuchiwany, dobrze nastraszony, powiedział jeszczeo wynajętym pikapie.- Wiadomo, dokąd chciał jechać?- Mówił o Bostonie, ale pojechał chyba na południe.Oponyzimowe kompletnie go nie interesowały.Tego, że Carpenter przybył do Nowego Orleanu, dowiedziałsię wieczorem, tyle że cała jego dedukcja okazała sięniepotrzebna.Po brawurowej akcji wyprowadzenia KenaMilesa z hotelu na Bourbon Street nikt nie miał wątpliwości,kto tego dokonał.Pozwalało to pani Alvarado ogłosić, żeścigany przestępca porwał byłego wiceszefa CIA, co nadałopriorytet całej operacji.Jednak blokada dróg i autostrad nieprzydała się na nic.Ptaszek wyfrunął, i to nie wiadomo, wjakim kierunku.- Jak myślisz, co zrobi? - zastanawiał się Carter, lecący doLuizjany razem ze Sloane em - Ukryje się?- Raczej będzie kontynuował śledztwo przeciwkosatanistom.- Tylko gdzie ich będzie szukać? Zlad urywa się zaraz postarcie z lotniska pod Tallahassee.Carter nie dysponował ornitologiczną bazą Carpentera.- A przeżył ten pobity dziennikarz z Georgii, który podobnotropił wyznawców szatana i zdrowo za to oberwał? - zapytałBill.- Charles Kendall.Ostatnie informacje mam sprzed kilkudni.Nie tylko przeżył, ale nawet odzyskał przytomność.- Jest nadal w szpitalu w Mobile?- Zapewne.- Lecimy tam.Paradoksalnie na lądowisku szpitalnego kompleksu przyUniwersytecie Południowej Alabamy znalezli się dokładnie wtym momencie, w którym obaj poszukiwani opuszczali miastoośmioletnim fordem mondeo ukradzionym pod centrumhandlowym.Zresztą do rozmowy z Kendallem nie doszło.Okazało się, że dziennikarz został wypisany poprzedniego dniai straciwszy na jakiś czas ochotę do śledzenia czegokolwiek ikogokolwiek, powrócił do rodzinnego Savannah.Inna sprawa, że wyznania księdza Antonellego, a następnieoskarżenie kongresmena Kinga skutecznie zaabsorbowały całąich uwagę.Dowód w postaci przelotów helikoptera dobryprawnik mógłby próbować obalić, jednak egzorcystanieomylnie rozpoznał głos brudnego Harry ego , jakokrzyknęły go media na podstawie pięciu wystąpień innychpolityków.Te komplikacje nie oznaczały dla służb rezygnacji z pościgu.%7łmudne namierzanie przez NSA pozwoliło następnego dniaprecyzyjnie zlokalizować miejsce pobytu Carpentera.Nie byłoto jednak jednoznaczne z możliwością jego ujęcia.Kiedy Sloanezgromadził już cały materiał, łącznie ze zdjęciamisatelitarnymi, i zadowolony z siebie połączył się z dyrektorAlvarado, mówiąc: Mamy ich! , usłyszał najdziwniejsząodpowiedz na świecie:- I co z tego, kiedy są nieosiągalni?Jeśli Ken Miles myślał o skutecznym ukryciu się, to farmaBeautiful Tara (jedna z kilkudziesięciu ubiegających się omiano tej, na której kiedyś, zanim wszystko przeminęło zwiatrem, żyła Scarlett O Hara) nadawała się idealnie.I to nie zewzględu na jakieś szczególne właściwości terenowe.Posiadłośćnależała do Chestera Lawrence a IV - człowieka, z którymmusiał się liczyć każdy, z prezydentem Stanów Zjednoczonychwłącznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]