[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powinieneś był się cofnąć, ty uparciuchu.szepnęła niespodziewanie słodko i położyła mu dłonie na torsie. Fancy, na miłość boską, nie doprowadzaj mnie doskrajności! Nie znoszę cię, nie chcę.Zniszczysz wszystko.Ech!Prawie mam ochotę cię zabić! Nie wierzę.Ty byś nikogo nie skrzywdził, Jim, Aledlaczego obraziłeś mnie na pogrzebie matki i odjechałeś jaktchórz? Przyszedłem właśnie cię za to przeprosić.Wysłała mnieGracie. Wcale nie dlatego tu przyszedłeś. Tak? Ciekawe.Co takiego wiesz o mnie, czego sam niewiem? Wiem to, co wiem.To ty boisz się przyznać, jaka jestprawda. A jaka ona jest?Fancy przylgnęła do niego całym ciałem.Zanim zdążyłzaprotestować albo się odsunąć, jej wygłodniałe usta wpiły się w jego wargi.Nie chciał tego, ale odwzajemnił pocałunek takgorąco, tak łapczywie, że Fancy aż jęknęła z rozkoszy, a potem,gdy odsunęła go od siebie, uśmiechnęła się triumfalnie. Tęskniłam za tobą i za tym  zamruczała zmysłowo.Jim był tak poruszony nie chcianym wybuchem pożądania,że w pierwszej chwili nie mógł dobyć z siebie słowa. Zostawiłaś mnie  rzekł po pewnym czasie. Skoro tak zamną tęskniłaś, to dlaczego, u licha, nie przyjechałaś do Purdee? Nie wiem.Byłam głupia.Przepraszam cię za to i zawszystko.Ale teraz już jestem tutaj  powiedziała i ponowniezaczęła szukać ustami jego ust. To nie wystarczy  burknął, odpychając ją od siebie. Apoza tym obydwoje dobrze wiemy, że i tak nie zabawisz tu długo.Wracaj do Nowego Jorku, Fancy.Do pieniędzy, limuzyn,pokazów mody.Wracaj.Im wcześniej to zrobisz, tym lepiej.Jim spojrzał jej prosto w oczy i zadrżał.Na jej twarzyspodziewał się ujrzeć dumną minę, złość i pogardę, zamiast tegodostrzegł wyraz bezbronności i absolutnego oddania. Jesteś tak samo uparty jak ja, Jim  powiedziałanienaturalnie cichym głosem. Jeszcze raz cię przepraszam zawszystko.A teraz wybacz, muszę zająć się koniem, uspokoić go. urwała i szybko odwróciła twarz.Jim był prawie pewien, że dojrzał w jej oczach łzy, że jejsmukłe ramiona drżały.Pilnie obserwował każdy ruch palcówFancy, kiedy mocowała strzemiona za klapą siodła, poklepywałaczarny koński pysk i delikatnie unosiła cugle z zamiaremodprowadzenia zwierzęcia do boksu.Zrobiło mu się jej żal.Czuł, że powinien powiedzieć jej cośmiłego, pocieszyć ją jakoś, ale za bardzo się obawiał własnychniebezpiecznych uczuć, które na nowo zaczęły w nim kiełkować. Byłem u ciebie  powiedział więc tylko. Zostawiłem nastole papiery, w razie gdybyś zdecydowała się odsprzedać migospodarstwo.Hazel się zgodziła. Przejrzę te dokumenty i dam ci znać, co postanowiłam.Ale pózniej  odparła przygnębiona. Serce Jima znowu ścisnęło się z bólu.Zapragnął podejść doniej i z całej siły przytulić.Zdusił jednak w sobie to pragnienie.Zobrzydzeniem kopnął wysuszoną grudkę ziemi.Nie, nie, nie! Niemoże kolejny raz popełnić tego samego błędu.Musi ściśletrzymać się ustalonego już scenariusza: Fancy odsprzeda mufarmę i wyjedzie, a wtedy na pewno uda mu się raz na zawsze oniej zapomnieć. Dobrze  powiedział  będę czekał na twoją decyzję.A narazie  do widzenia.Aha.I jeszcze jedno  krzyknął za nią, gdyruszyła w stronę swego domu. Nie wezmę Yellera. Oscar i Omar bardzo chcieliby go przygarnąć. Nie obchodzi mnie to.Nawet nie próbuj wejść pomiędzymnie, a moje dzieci. Wcale tego nie robię  potulnie odparła Fancy. Po prostuchciałam sprawić im radość.Tak bardzo przypominają mi ciebie,kiedy byłeś w ich wieku, tak samo nieokiełznany i dziki. Daruj sobie, Fancy.I powtarzam: trzymaj się od nich zdaleka  ostrzegł groznie.Fancy pobladła, jej oczy straciły blask.Powiodła wzrokiemza odchodzącym w ponurym nastroju Jimem.Jemu zaś z każdymkolejnym krokiem coraz bardziej ciążyły nogi i nierówno waliłooszalałe serce.Wcale nie czuł się zwycięzcą, raczej przegranym.Po dłuższej chwili nie wytrzymał i odwrócił się.Ale Fancyzniknęła już za wierzchołkiem wzgórza.Nagle Jim poczuł się bezgranicznie samotny i nieszczęśliwy.Zdawało mu się to niedorzeczne i nielogiczne.Przecież dał Fancydostatecznie jasno do zrozumienia, co o niej myśli.Przecież nieuległ pokusom.Miał teraz wolną rękę i mógł powrócić dozgodnego życia z Gracie.Ale zamiast pobiec co sił do wdzięcznejGracie i pochwalić się, że sprawa między nim a Fancy została razna zawsze zamknięta, zaczął wpatrywać się w bezkresne,szarzejące niebo i rozmyślać ze smutkiem o przyszłości.Jakżemiał poślubić Gracie, skoro myślał wyłącznie o Fancy?Złożył ręce i wykrzyczał jej imię w przestrzeń.Jego głospowędrował w dal wraz z ciepłym podmuchem wiatru. Fancy.To ona była jego fatalnym przeznaczeniem.To do niej biłojego serce, choć wiedział, że nigdy nie zazna ukojenia.Fancy,Fancy, Fancy.Pal licho wszystko! Musi choć raz jeszcze przytulić do siebienagą Fancy, całować ją, kosztować, pochłaniać łapczywie, ażwypali na jej ciele piętno.Powiódł za siebie niewidzącym wzrokiem i zdecydował sięwrócić.Rodzina, dzieci, Gracie, szczęście, które budował latami wszystko stało się nagle nieważne.Wiedział jedno: musi zdobyćFancy  obojętnie jakim kosztem. Rozdział siódmy Fancy?  zawołał Jim zachrypniętym głosem, otwierającdrzwi stodoły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire