[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie tak łatwozapomnieć bukiet tulipanów.Zegar wybił trzecią i Laura przygryzła wargi.Była w domu ju\ od kilku godzin i od chwilipowrotu wiedziała, \e Nicholas chce się z nią zobaczyć, ale odmówiła pójścia.Do tej chwili.Kitty związała jej włosy czerwoną wstą\ką i Laura wstała.- Jak wyglądam?- Pięknie, pani.Laura uśmiechnęła się.- Czy wyglądam na gotową do walki? O to mi chodziło.Kitty nic nie powiedziała, zresztą Laura nie oczekiwała tego od niej.Nicholas stał przy oknie, oparty o otwartą okiennicę.Słysząc kroki, obejrzał się i Lauranatychmiast zauwa\yła, \e musiał się oprzeć o krzesło, aby utrzymać równowagę.Wcią\ byłbardzo słaby i widziała z jego twarzy, \e męczy go ka\dy gest.- Chciałeś się ze mną widzieć? - zapytała, stając przed nim w dumnej pozie.- Jak miło, \e wreszcie raczyłaś się zjawić.- Nie widziałam powodu, aby spieszyć się po słowa krytyki.Oczy mu zabłysły.- Doprawdy? A co ka\e ci sądzić, \e zamierzam cię wyłącznie krytykować?- Czy tak nie jest?- Nie, Lauro.Nie mam takiego zamiaru.Oczywiście, w danych okolicznościach mam pewnezastrze\enia, ale nie o tym chciałbym z tobą mówić.Dlaczego tak się zachowałaś wczerwonym salonie?- A panna Townsend ci nie opowiedziała? - zapytała złośliwie.- Chcę to usłyszeć od ciebie, Lauro.- Doskonale.yle reaguję na próby igrania ze mną przez te dwuno\ne kocice.Nie jestem myszą,\eby się przed nimi płaszczyć, nawet przed tą \miją, hrabiną Bawton.Zachowałabym się taksamo, gdyby mnie do tego znów zmuszono.Muszę ci przypomnieć, \e prosiłam o zwolnieniemnie z tego tak zwanego obowiązku, ale ty odmówiłeś.Zrobiłam to, czego ode mnie \ądałeś,Nicholasie, ale nie obiecywałam, \e będę się dobrze zachowywać.Nie pozwolę się poni\ać, anidla ciebie, ani dla nikogo innego.- Tyle zdołałem ju\ zauwa\yć, madam.Doskonale się orientuję, jak przebiegło spotkanie, alenie tylko od Augustine, której relacja, muszę to przyznać, była nieco ubarwiona na twojąniekorzyść.Wiem, co się stało, i chciałem tylko usłyszeć, co spowodowało twoją reakcję.Teraz, kiedy ju\ wszystko wiem, chcę cię przeprosić za to, \e, jak powiadasz, narzuciłem ciswoją wolę i zmusiłem cię do zrobienia czegoś, czemu byłaś przeciwna całym sercem.- Ty.chcesz mnie przeprosić? - Laura wytrzeszczyła oczy.- Za to jedno, tak.134- A teraz przejdziemy do słów krytyki?- Chyba nie sądzisz, \e pochwalę wszystkie twoje dzisiejsze uczynki?Spuściła oczy, nie wiedząc, co powiedzieć.- Zaczniemy od tego, \e opuściłaś dom konno jak awanturnica, na widoku najbardziejwścibskich oczu w hrabstwie!- Kiedyś całkiem ci się podobało, \e je\d\ę jak awanturnica, Nicholasie Grenville.Nieprzypominam sobie, abyś się na to uskar\ał na Lido w Wenecji.- Nie musisz mi tego przypominać - odparł cicho.- Chyba nigdy nie zapomnę tego dnia.Ale toprzeszłość, która ju\ nie wróci, a teraz jesteśmy w Anglii.Tu zaś damy obowiązują pewnenormy zachowań, a o ile dobrze zrozumiałem, ty zrobiłaś wszystko, aby im uchybić.Zabraniamci wyje\d\ać do czasu, a\ kupisz sobie strój do konnej jazdy, czy to jasne?- Tak.- Spojrzała na niego buntowniczo.- Nawet nie próbuj mi się przeciwstawiać - ostrzegł.- Jesteś moją \oną i.- A ty jesteś moim mę\em! - krzyknęła.- A tak chętnie o tym zapominasz.Pobladł.- Nieubłaganie zbli\amy się do kolejnego punktu.Zabraniam ci mieć cokolwiek do czynienia zDanielem Tregarronem.Absolutnie i ostatecznie.- Dlatego, \e go nie lubisz?- Dlatego, \e twoje zachowanie wobec niego zrodziło plotki, które uwłaczają mojemuhonorowi, madam!- A co z twoim zachowaniem wobec panny Augustine Townsend? Co z moim honorem?- Moje zachowanie nie ma tu nic do rzeczy, Lauro.Nie zapominam, \e jesteś moją \ona,cokolwiek sobie myślisz, dlatego nakazuję ci zerwać wszelkie kontakty z Tregarronem.śądamtwego słowa, Lauro.Stanowczo zacisnęła wargi i nie odpowiedziała.- Twoje słowo, Lauro.- Doskonale.- Spojrzała na niego z wyrzutem.- Pamiętam o moim słowie, danym ci jako twoja\ona, Nicholasie, ale kiedy spoglądam w twoje oczy, nie widzę, abym mogła powiedzieć tosamo o tobie.Obiecałam, \e zrobię wszystko, co mogę, dla tej posiadłości, i wcią\ dotrzymujętej obietnicy.W zamian odmawiasz mi nawet uprzejmości i oddzielasz mnie od jedynejprzyjazni, jaką spotkałam po przybyciu do tego domu.Wiem, \e nasze mał\eństwo jest jedynieformalnością, temu nie da się zaprzeczyć, ale nie zasługuję na to, aby traktować mnie takjawnie jak \onę tymczasową i niechcianą.Wczoraj przypomniałeś mi sarkastycznie, \e jestemtwoją \oną na dobre i na złe.Gdzie jest to dobre, Nicholasie? Bo do tej pory spotykam tylkozłe.- Z błyszczącymi oczami odwróciła się ku drzwiom, więc nie widziała dłoni, którą do niejwyciągnął.Nie mógł jednak jej zawołać.Słyszał tylko szybkie, lekkie kroki oddalające siękorytarzem.Spuścił głowę, przymykając na moment oczy.Nie był w stanie wypowiedzieć jej imienia, gdy\świadomość jej miłości do Daniela Tregarrona zamknęła mu usta.32Dzień aukcji rozpoczął się stukaniem młotków, robotnicy domu aukcyjnego musieliprzygotować odpowiednie stanowisko, z którego mo\na byłoby poprowadzić tę niezwykłąlicytację.Ciągły, nieoczekiwany i nieznany hałas podekscytował psy, które szczekały iskamlały, od czasu do czasu wyjąc głośno i atakując ściany swego więzienia.Trudno było spaćw takich warunkach, Laura siedziała więc w oknie, obserwując dziedziniec.135Pod drzewami wcią\ jeszcze zalegały smu\ki mgły.Pracownicy Christie's nadzorowali prace.Na trawę wtoczono cię\kie wozy, robotnicy nosili drewniane płyty na platformę, którąwznoszono pod wielkim, rozło\ystym dębem.Słońce powoli wstawało na wschodzie, zamgloneprzez stojące mleczne opary, lecz widać było, \e dzień będzie ładny i ciepły - doskonały doprzeprowadzenia w King's Cliff aukcji, o której mówiło się ju\ jak hrabstwo długie i szerokie.Kitty troskliwie zaopatrzyła swoją panią w tacę z herbatą, domyślając się, \e hałas nie powolijej zasnąć.Dobrze było siedzieć sobie we wnęce okna i patrzeć, zastanawiając się, jak potoczysię dzisiejszy dzień.Zainteresowanie było ogromne, wszyscy właściciele ziemscy z sąsiedztwaprzybyli, choćby tylko po to, \eby sprawdzić, co się dzieje.Jedynie earl Langford trzymał się zdaleka, okazując wszem wobec swój gniew i dezaprobatę.Laura sączyła herbatę.Tak, wszyscysię zjawią, ale czy odwa\ą się urazić earla i podbijać cenę? Earl Langford był osobą, z którąnale\ało się liczyć, i Laura mogła tylko się modlić, aby ogłoszenia w gazetach zwabiły tukupców spoza Somerset.Nagle jej wzrok pochwycił sylwetkę kobiety na koniu, która wolno jechała przez park.Była toAugustine.Laura rozpoznała ją po charakterystycznym kasztanowym stroju do jazdy.Przezchwilę obserwowała rywalkę, po czym odstawiła herbatę.- Kitty, chyba ju\ czas, abym ochrzciła moją nową amazonkę.- Teraz, pani? Przed śniadaniem?- Tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]