[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spróbował na nią spojrzeć, ale było to niemożliwe.Przesunął delikatnie zdrętwiałe ramię, naktórym opierała głowę.Kto by pomyślał, że w ciele zimnej blondynki kryje się dzika kotka, uśmiechnął się wduchu.Poczuł dumę, że wreszcie zdołał przebić mur, którym Lana próbowała odgrodzić sięod niego.Cieszył się, że przeczucie go nie myliło i że pod maską chłodu odnalazł jejprawdziwe oblicze, odkrył w niej pasję i namiętność.Teraz, kiedy pokazała mu swojewnętrze, będzie mógł wreszcie dokończyć jej portret.- Wygodnie ci? - spytał z nadzieją, że przytaknie, bo sam miał ochotę leżeć na tejpodłodze choćby do końca świata.A już na pewno do chwili, gdy porządnie zgłodnieje.Lana również nie miała zamiaru przerywać tej niezwykłej chwili.Czuła na nagim cielerozkoszne ciepło, głowa ciążyła jej przyjemnie, co jakiś czas przepływała przez nią falabłogiej senności.Wolała nie myśleć o tym, co się wydarzyło.Walczyła ze sobą, żeby tego nieroztrząsać.Przeżyła moment całkowitego zapomnienia, wyłączyła umysł, dzięki czemu danejej było poznać rozkosz, jakiej do tej pory nie znała, a nawet nie przeczuwała, że istnieje.I pomyśleć, że kochała się z facetem, choć nawet nie była pewna, czy go lubi.Odkryłaprzy tym swoją drugą, dziką naturę, która zawsze w niej drzemała, zepchnięta w cień przezsurowe nakazy i zakazy.A kiedy wreszcie udało jej się z nich uwolnić, całkowicie straciłagłowę.Czym bowiem jak nie chwilowym szaleństwem można było wytłumaczyć fakt, żezerwała z Daniela koszulę, podrapała mu plecy i pokąsała ramiona.Teraz zaś leżałaodprężona i zadowolona u jego boku, myśląc o tym, że nigdy dotąd nie czuła się takwspaniale.Niestety, nie na długo uśpiła swój umysł.Ten bowiem szybko podsunął Laniewytłumaczenie jej spontanicznego zachowania: zbyt długo nie miała erotycznych kontaktów,więc gdy nadarzyła się okazja, ciało wynagrodziło sobie okres postu.Zaspokoiła się, nasyciła,ulżyła sobie.Czy to zle? Poszła w końcu za głosem instynktu, zachowała się jak normalnyczłowiek.Nie powinna robić sobie z tego powodu żadnych wyrzutów.Musi tylko pilnować,by takie szaleństwa nie zdarzały się zbyt często.Uniosła głowę i rozejrzała się dookoła.Sweter leżał na wyciągnięcie ręki, alepozostałe części garderoby były rozrzucone po całym pokoju.Pora wrócić na ziemię,pomyślała niechętnie i usiadła.- Co się stało? - spytał Daniel.- Nic.Koniec zabawy, muszę wracać do domu - powiedziała z udawaną swobodą.Szybko sięgnęła po sweter i nałożyła go przez głowę.- Boisz się, że ucieknie ci samolot?- Nie.Po prostu chcę wyjść.- Dlaczego?- A dlaczego nie? Kochaliśmy się i było wspaniale.Czy nie o to nam chodziło?- No.właściwie o to.- Teraz jednak pora wrócić do rzeczywistości.Zerknęła w jego stronę, co okazało siębłędem.Daniel leżał nagi na podłodze, nieprzyzwoicie piękny z burzą kasztanowych włosówi niesamowitym spojrzeniem błękitnych oczu.Wyglądał tak kusząco, że miała ochotęwskoczyć mu na szeroką pierś i zanurzyć twarz w zagłębieniu silnego ramienia.Jeszcze razpoczuć ten specyficzny zapach, którego wspomnienie przechowały jej włosy.- Mówiąc szczerze, nie często zdarzają mi się takie przygody - wyznała.- Z powodu zasad czy po prostu miałaś pecha do kochanków?Nie musiała na niego patrzeć, żeby wiedzieć, jaką ma minę.Złośliwa bestia,przemknęło jej przez myśl, ale nie dała się sprowokować.Drżącą lekko ręką sięgnęła po wy-mięte spodnie, w które zaplątała się bielizna.Cieszyła się, że nie musi szukać na jego oczachmajtek.- No to jak było z tymi kochankami?- Daj spokój.Przeżyliśmy coś naprawdę wspaniałego, więc nie psuj atmosfery.Jeślisię nawet okaże, że to był błąd.- To będziemy mieli niejedną okazję, żeby go naprawić - dokończył i wsunął miękkodłoń pod jej sweter.Lana poczuła na piersi ciepły, pieszczotliwy dotyk jego palców, to zaśwystarczyło, żeby w jej głowie zapanował kompletny zamęt.Zalała ją fala gorąca, od czubkagłowy po koniuszki stóp.- Naprawdę chcę już iść - powiedziała cicho i bez przekonania.Daniel tylko na to czekał.Pociągnął ją z powrotem na podłogę, nachylił się nad nią iwyszeptał prosto do ucha:- Poczekaj.Proponuję, żebyśmy poprawili to, co nam nie wyszło.I tak Lana Drake spędziła noc w łóżku Daniela MacGregora (o ile łóżkiem możnanazwać materac rzucony na gołą podłogę).Straciła rachubę czasu, lecz rankiem obudziła sięw doskonałym nastroju.Ułożyła się wygodnie, a ponieważ Daniel wciąż jeszcze drzemał,leżała spokojnie, wpatrując się w sufit.Trudno było znalezć w tej pracowni ciekawszy obiektdo obserwacji, nie dostrzegła bowiem niczego poza stosami kartonowych pudeł, w którychDaniel trzymał swój dobytek.Postanowiła, że nie będzie się temu dziwić i skoncentrowała sięna słonecznych refleksach, które tańczyły nad jej głową.A więc stało się.I to dwa razy w ciągu jednego popołudnia.Nie mogła nawetpowiedzieć, że dała się uwieść, bo ostatecznie sama brała w tym aktywny udział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]