[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Flynn nie wyglądałna człowieka, który chciałby i potrafił kierować personelem, dotrzymywać napiętychterminów, zajmować się reklamami, treścią artykułów oraz cenami papieru.I dlatego, myślałBrad, kierując się do biura Flynna, jego stary kumpel tak dobrze wykonywał swoją pracę.Mobilizował ludzi do działania i robili to, czego chciał, nie wyczuwając żadnego nacisku zjego strony.Brad ominął biurka i siedzących przy nich dziennikarzy w kakofonii telefonów,klawiatur i głosów.Czuł zapach kawy, jakichś wypieków oraz sosnowego płynu po goleniu.A za szklaną ścianą gabinetu redaktora naczelnego przysiadł na rogu biurka Flynn wwystrzępionych dżinsach i rozczłapanych adidasach.Korzystając z przywileju trzydziestoletniej przyjazni, Brad wmaszerował do środka.- Osobiście przygotuję relację z tego spotkania, panie burmistrzu.- Flynn wskazałruchem głowy telefon na biurku i światełko kontrolne.Brad z uśmiechem wsunął ręce w kieszenie i zaczekał, aż Flynn skończy rozmowę.- Przepraszam.Nie zauważyłem, że telefonujesz.- Co tak ważnego dyrektora sprowadza o poranku do mojego skromnego biura? -zagadnął Flynn.- Przywiozłem projekt wkładki na następny tydzień.- Jak na gońca, niezle się ubierasz.- Dotknął rękawa garnituru przyjaciela.- Muszę zaraz jechać do Pittsburgha w interesach.- Brad położył teczkę na biurku.-Chciałem z tobą pogadać o dziesięciostronicowej wkładce do numeru na tydzień przedZwiętem Dziękczynienia.Chcę mocnego uderzenia przed Czarnym Piątkiem.- Jestem do dyspozycji.Niech twoi ludzie umówią się z moimi ludzmi.Podoba mi się ta fraza - dodał Flynn.- Brzmi zupełnie po hollywoodzku.- Chodzi mi o reklamę lokalną, nie ogólnokrajową.Odnosi się do sklepu w Valley ichciałbym, żeby była gustowna i poręczna.%7łeby klienci mogli ją schować do kieszeni albotorebki i zabrać z sobą, kiedy wybiorą się na zakupy.Chcę także wyłączności.%7łeby tego dnianie było w gazecie innych wkładek, ulotek reklamowych i tak dalej.- Tydzień przed Czarnym Piątkiem mamy zawsze powódz reklam - przypomniałFlynn.- Właśnie.Nie chcę, żeby moja utonęła w tej powodzi.Ma pójść jako jedyny dodatek.Flynn zatarł ręce.- To cię będzie trochę kosztowało, synku.- Ile?- Porozmawiam z działem reklamy, ustalimy cenę.Dziesięć stron w kolorze? -upewnił się, zapisując w notesie.- Jutro do ciebie zadzwonię.- W porządku.- Popatrz tylko, ubijamy interes.Napijesz się kawy, żeby to uczcić?Brad zerknął na zegarek, skontrolował czas.- Chętnie.Jest jeszcze coś, o czym chciałbym z tobą porozmawiać.Mogę zamknąćdrzwi?Flynn wzruszył ramionami.- Jasne.- Nalał kawy i znowu usiadł na biurku.- Chodzi o klucz?- Od dwóch dni nie mam żadnych wiadomości.Ostatnim razem, gdy widziałem się zZoe, odniosłem wrażenie, że nie chce o tym mówić.Przynajmniej ze mną.- Więc się zastanawiasz, czy może rozmawiała ze mną albo, co bardziejprawdopodobne, z Mai, która mi wszystko powtórzyła.Otóż nie - oświadczył Flynn.- Malorypodejrzewa, że Zoe po prostu czeka, aż coś się wydarzy, i rozmyśla, cała spięta, kiedy Kanewykona następny ruch.- Przestudiowałem jej wskazówkę.I doszedłem do wniosku, że to ona musi wykonaćruch.Spotkam się z nią w piątek wieczorem, ale może przedtem nastąpi jakaś burza mózgów.- W piątek? - Flynn łyknął kawy.- Czy to towarzyskie spotkanie?- Simon przyjedzie się pobawić.- Brad krążył niespokojnie po pokoju.- Razem zeswoją matką.- Niezły manewr.- Człowiek robi, co może.To kapitalny dzieciak i nie tak skomplikowany, jak jegomama. - Sądzę, że przebyła trudną drogę i sama przecierała szlak.Co pasuje do głównegowątku jej wskazówki.- To niezwykła kobieta.- Zadurzyłeś się w niej?- Po uszy.- Usiłując odzyskać spokój, Brad oparł się o parapet.- Problem w tym, żeona mi nie ufa.I tak czynię postępy.Ostatnio przynajmniej przestała sztywnieć lub przybieraćpostawę obronną za każdym razem, gdy na nią spojrzę.Ale czasami patrzy na mnie jak naosobnika z innej planety, który nie przybył z misją pokojową.- W jej wypadku wchodzi w grę transakcja wiązana.Kobiety, które odpowiadają nietylko za siebie, muszą bardziej uważać.Jeżeli są inteligentne.A Zoe jest.- Mam fioła na punkcie tego dzieciaka.Im częściej go widuję, tym bardziej lubię.Chciałbym poznać historię jego ojca.W odpowiedzi na pytające spojrzenie przyjaciela Flynn pokręcił głową.- Przykro mi, moje zródła informacji milczą na ten temat.Może spróbujeszbezpośredniego podejścia i sam ją zapytasz?Brad przyznał mu rację.- Jeszcze jedna sprawa, bo zaraz muszę się zbierać.Zamierzasz wszystko opisać?- Szklane Córy - powiedział głośno Flynn, wpatrując się w przestrzeń, jakbyodczytywał niewidzialny nagłówek.- Pleasant Valley, Pensylwania.Dwoje celtyckich bóstwodwiedziło malownicze Laurel Highlands, by powierzyć trzem mieszkankom tych okoliczadanie odnalezienia kluczy do legendarnej Szkatuły Dusz.- Parsknął śmiechem i uniósłkubek z kawą do ust.- To by była pierwszorzędna historia.Przygoda, intryga, romans,pieniądze, indywidualne ryzyko, osobisty tryumf i boska moc, a wszystko na tle naszegocichego miasteczka.Owszem, przyszło mi do głowy, żeby opisać, najlepiej jak potrafię.Kiedy wplątałem się w ową zabawę, pomyślałem sobie:  Jezu, to może być historia stulecia.Oczywiście zaraz po jej opublikowaniu ktoś mógłby zechcieć mnie przetransportować dopokoju bez klamek, lecz nie to mnie powstrzymało.- A co?- Taka publikacja postawiłaby nas wszystkich w niezręcznej sytuacji, nie sądzisz?Jedni ludzie by w to uwierzyli, inni nie, ale wszyscy zaczęliby wypytywać, domagać sięodpowiedzi i oświadczeń.%7ładne z nas nie mogłoby po czymś takim normalnie żyć.- Spuściłoczy i lekko wzruszył ramionami.- W zasadzie to jest najważniejsze.%7łebyśmy wszyscymogli żyć tak, jak chcemy, mamy prawo.Jeśli Jordan napisze książkę, to co innego.Beletrystyka.Aleja nie zamierzam poruszać na łamach gazety spraw osobistych. - Zawsze byłeś najlepszy z nas.Flynn niemal zakrztusił się kawą.- %7łe co?- Najbardziej przenikliwy, o najczystszym sercu.Dlatego zostałeś w Valley, wydającgazetę, choć także chciałeś się stąd wynieść.Może dlatego obydwaj z Jordanem mogliśmywyjechać.Ponieważ wiedzieliśmy, że cię tu zastaniemy, gdy wrócimy.Flynn rzadko zapominał języka w gębie, lecz teraz tak właśnie się stało.- No cóż.- wykrztusił tylko.- Muszę już jechać do Pittsburgha.- Brad odstawił kubek i wstał.- Gdyby coś siędziało, zadzwoń do mnie na komórkę.Flynn, wciąż oniemiały, kiwnął głową.Zoe odmierzyła i wymieszała farbę do włosów dla pani Hanson.Sąsiadka lubiłamocne rude akcenty na tle brązu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire