[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sowy przez całą noc harcowały w gęstwinie, jakby ktoś je nie-pokoił.Nawet nie mogłempodrzemać!Odeszli.Tehawanka jeszcze przez długą chwilę trwał bez ruchu, porażony nieprzyjemnymwydarzeniem, lecz wzmianka o sowach uzmysłowiła mu, że to zapewne jego towarzysze na-woływali do odwrotu.Prawdopodobnie niepokoili się i wskazywali miejsce swej kryjówki.Tehawanka powstał, otrząsnął się jak po wyjściu z wody.Wo-kół było cicho.Zaczął przemykać przez gęstwinę.Po pewnymczasie przystanął, dwukrotnie krzyknął naśladując głos sowy.Od-zew na hasło nastąpił natychmiast.Po kilkudziesięciu krokachktoś przytrzymał Tehawankę za ramię.Był to Czarny Wilk.DwieTwarze również wynurzył się zza drzewa, kładąc dłoń na ustachTehawanki nakazał milczenie.Natychmiast też ruszył pierwszy,pociągając młodzieńca za sobą.Czarny Wilk szedł ostatni.Nieba-44wem opadli na ziemię, teraz przekradali się pełzając.Tym razem wymijanie straży trwało bardzodługo.Po dopiero co dokonanej zmianie wart należało zachować dużą ostrożność.Niebo różowiło się na wschodzie.Dwie Twarze coraz częściej dawał towarzyszom znakzatrzymania, nasłuchiwał.Wreszcie gdy zajaśniał dzień, powstał i poprowadził dalej zachowującmilcze-nie.Na brzegu Missisipi nie zatrzymali się ani na chwilę.Dopiero po obejściu całego zakolarzeki Dwie Twarze przystanął i rzekł:- Tutaj już nic nam nie grozi.Możemy odpocząć.- Nasz młodszy brat zaniepokoił nas długą nieobecnością - pierwszy odezwał się Czarny Wilk.-Czy udało ci się wkraść do obozu Czipewejów?- Tak, byłem w ich obozie - odparł Tehawanka.- Wiem już, co zamierzają.Postanowili zniszczyćosadę Szejenów leżącą nad rzeką Cheyenne.- Czy nasz brat dobrze zrozumiał, co oni mówili?! - zawołał zdumiony Czarny Wilk.- Dlaczego chcieliby ją zniszczyć?! - zawtórował niedowie-rzająco Dwie Twarze.- Czipewejowie chcą przegnać Szejenów, aby bez przeszkód mogli polować na stada bizonów narówninach za Rzeką Czer-woną.- Od kogo mój brat to usłyszał? - zapytał Czarny Wilk.- Udało mi się podsłuchać rozmowę sześciu Wodzów, między którymi byli Zimna Woda i ChytryBóbr.Oczekują jeszcze na przybycie Czarnej Chmury.- Hough\ - zawołał Czarny Wilk.- Znam dobrze tych trzech czipewejskich psów! To oniprzewodzili największym najazdom na Dakotów!- Hough\ - zawtórował Dwie Twarze.Ja także ich znam!Możemy zaufać zdobytym przez naszego brata wiadomościom.- Zamierzaliśmy zabrać konie tym Szejenom - powiedział Tehawanka.- Co Zmiały Sokół uczyni wtej sytuacji?- Co uczyni? - powtórzył Czarny Wilk i roześmiał się zło-wrogo.- Podczas podwójnego ataku złatwością zabierzemy ko-nie.Nasz młodszy brat dokonał śmiałego czynu, godnego do-świadczonego wojownika! Spieszmy do Zmiałego Sokoła z pomyśl-nymi wiadomościami!IVla wojennej 6cle*o Grzechotniki (rodzaj Crotaius) - jadowite węże żyjące wyłącznie w Ameryce.Jest ich około 15gatunków i wiele podgatunków, z nich tylko jeden zamieszkuje suchsze obszary AmerykiPołudniowej, a drugi wyłącz-nie wyspę Aruba.Pozostałe gatunki i podgatunki żyją w Kalifornii,Arizo-nie, Newadzie, Utah i Oregonie oraz w okolicznych regionach.Grzechot-niki wyróżniają sięposiadaniem na końcu ogona grzechotki, utworzonej z luzno połączonych, zrogowaciałychpierścieni zeschniętej skóry.Wąż, o któ-rym mowa w niniejszej powieści, jest dobrze znanym wAmeryce gatunkiem mniejszego grzechotnika preriowego (Crotaius viridis helleri), współżyją-cegoz pieskami preriowymi w ich podziemnych osadach.Grzechotniki ży-wią się małymi ssakami iptakami, a niektóre jedzą żaby i ryby.101się na burzowy wieczór.Ciężkie, ciemne chmury pojawiły się na horyzoncie.Przebiegły Wąż zbiegł ze wzniesienia.Szybko podążył w górę strumienia w kierunku pobliskich,białych, urwistych pagórków.Przedtem tam właśnie pobiegły mustangi.Pieski preriowe harcujące przed norami swych podziemnych osad hałaśliwie ujadały na widokPrzebiegłego Węża.Bliżej urwisk strumień zawierał trochę więcej wody.Toteż spośród za-rośliwyskoczyła antylopa.Zdziwiona przystanęła na chwilę, po czym z powrotem umknęła w gąszcz.Znad strumienia poderwało się do lotu parę kulików 31.Ich donośny, przeciągły krzyk sprawił, żePrzebiegły Wąż zaraz wydobył łuk i strzałę.Jeden kulik prze-szyty grotem na wylot ciężko upadłna ziemię.Tuż pod nogami Przebiegłego Węża przemknął duży zając.Przebiegły Wąż dobił ptakanożem i poniósł za nogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]