[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wewnątrz było już znacznie luzniej.Większość wyszła.Pozostała grupka naj-bliższych przyjaciół, nowo przybyli czekający przy wejściu i oczywiście ojciecZarafa.Pojawiło się sześciu młodych mężczyzn mających nieść trumnę.PaulSchembri wyszeptał coś do Guido, który skinął głową.Paul podszedł do mło-dzieńców, coś im wyjaśnił, po czym wszyscy wyszli.Wtedy Paul skinął na piątkęczekającą przy drzwiach.Podeszli do trumny i wraz z Joeyem dzwignęli ją naramiona, i wynieśli z kościoła, zeszli po schodkach w dół i dotarli do karawanu.Creasy szedł za nimi z resztą rodziny Schembri.Korowód zamykał ojciec Zarafa.Za karawanem jechał długi sznur samochodów.Droga na cmentarz nie by-ła daleka.Po krótkiej ceremonii przy grobie Creasy obrócił się do piątki nowoprzybyłych. Sprawiliście mi niespodziankę powiedział.135Frank Miller wzruszył ramionami. Słyszeliśmy, że po pogrzebie ma się odbyć dobra stypa. Wskazał wzro-kiem pozostałych. Nigdy nie stroniliśmy od przyjęć. %7ładen z nich nie wypo-wiedział słowa kondolencji do Creasy ego czy Juliet.Nie należeli do ludzi, którzyużywają słów tam, gdzie wystarczy gest.33Lucy Kwok nie mogła wprost w to uwierzyć.Stała na patio z kieliszkiem bia-łego wina w dłoni i patrzyła na rozściełające się u jej stóp miasteczko Gozo, a zanim morze.Był dopiero wczesny wieczór.Jako stewardesa wiele podróżowałai dużo widziała.Ale to, co ujrzała tutaj, było trudne do objęcia rozumem.Pod-czas mszy żałobnej stała w głębi kościoła.Chociaż była katoliczką i znała wielekościołów, podobnego bogactwa jak tu nie widziała nigdzie, chyba w Watyka-nie.Wszystko wyzłocone: okapujące złotem figury świętych, obwieszone złotymidewocjonaliami złocone ściany.Wszędzie pełno drogocennych kamieni, ciężkielichtarze ze srebra na ołtarzu.A przecież patrząc na tych ludzi w kościele nieodnosiło się wrażenia, że należą do bogatych.Za sobą słyszała gwar rozmów i śmiech.Odwróciła się i przyglądała groma-dzie czterdziestu kilku osób, które po uroczystości pogrzebowej na cmentarzuprzyszły tu do domu.Było wśród nich dwóch księży.Obaj ze szklankami w ręku,świetnie się bawili.Na trawniku rozstawiono grill, którym opiekował się Cre-asy.Otaczało go pięciu mężczyzn przybyłych do kościoła już po mszy.Dawalimu dobroduszne rady, a całe ich zachowanie dalekie było od żałobnego smutku.Wystawiony przez kuchenne drzwi stół służył jako bar, obsługiwany z wielkimzapałem przez młodego mieszkańca Gozo.Lucy spojrzała na Creasy ego, a myśli jej powróciły do dnia, kiedy po razpierwszy zobaczyła go na lotnisku w Bulawayo podczas załadowywania trumnyze zwłokami Michaela do samolotu pani Manners.Z miejsca zrobił na niej olbrzy-mie wrażenie.Z początku wydawało się jej, że ma obojętną twarz i że właściwienic go to wszystko nie obchodzi.Dopiero, gdy zobaczyła jego oczy, dostała poprostu gęsiej skórki dostrzegając w nich palącą nienawiść.Natychmiast po starcie Creasy usiadł naprzeciwko niej.Próbowała wybąkaćjakieś słowa współczucia i kondolencji.Powstrzymał ją ruchem dłoni. To już jest przeszłość, panno Kwok.Skończyło się.John Ndlovu powie-dział mi, po co pani przyleciała do Zimbabwe.Wiem, co spotkało pani rodzinęw Hongkongu.Z pewnością istnieje związek między tymi wydarzeniami i chciał-bym, żeby mi pani wszystko szczegółowo opowiedziała.Jestem przekonany, żezabójca mojego syna otrzymywał rozkazy z Hongkongu.Chcę wiedzieć, kto te137rozkazy wydawał.Przez następne dwie godziny ona mu opowiadała, a on zadawał pytania.I w ciągu tych dwu godzin poczuła rodzącą się między nimi więz.Uświadamia-ła sobie również, że oboje posiadają wspólne cechy charakteru.Oboje boleli nadśmiercią bliskich im osób, choć nie dawali tego poznać otoczeniu.Wreszcie Cre-asy zauważył, że dziewczynie zamykają się oczy i polecił przygotować dla niejposłanie w jednej z kabin.Teraz jej wzrok powrócił na tłumek rozbawionych uczestników stypy.Zoba-czyła, że Juliet odrywa się od reszty i idzie w jej kierunku. Wyglądasz na zmęczoną powiedziała do Lucy. Nie czuj się w obo-wiązku pozostawania do końca.Zniknij po prostu, połóż się, jeśli masz ochotę.Miałaś długą podróż. To prawda, ale w luksusowych warunkach.Prawie cały czas spałam.A po-za tym nie było zmiany strefy czasowej.Ty też wydajesz się bardzo zmęczona,Juliet.Ponadto leciałaś z zachodu na wschód.To sześciogodzinna zmiana czasu.I chyba wcale nie spałaś? Nie spałam.Nie mogłam zasnąć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]