[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musi -odparła Lavinia, nieporuszona.- Media wkrótce stracą zaintere-sowanie.Po ceremonii.- Usiadła na łóżku i położyła dłoń na kołdrze.-Nie mam zamiaru ingerować w twoje osobiste sprawy.Chciałam citylko zwrócić uwagę na to, że w ciągu tygodnia zyskałaś sympatię per-sonelu, a goście są wprost zachwyceni zmianami.Pensjonat ożywa, gdyty i Ryan tam jesteście.Niech jedna kłótnia nie stanie na drodze doprzyszłości.- Nie czeka mnie wspólna przyszłość z Ryanem.Layinia i O1ivia popatrzyły na nią ze smutkiem.- Więc proszę cię jak przyjaciela - westchnęła Lavinia.- Czy zgodzisz się wziąć udział w tej ceremonii? Dla mnie? -Z pewnym zażenowaniem spuściła wzrok na swoje pomalo-scandalous wane na czerwono, paznokcie.- Ja, hmm, zaprosiłam kilkuznajomych Ryana, którzy zadzwonili po obejrzeniu wywiaduw telewizji.Ludzi z najlepszych, najstarszych rodzin.Takiekontakty powinny okazać się pożyteczne dla nas wszystkich.Wilbur i ja sprzedajemy koncesje na pozostałe pensjonatyTannerów. Spojrzała Sunny w oczy.- Nie pozwolisz chyba,żebym wyszła na idiotkę?Sunny była w rozterce.To prawda, zgodziła się uczestniczyć w uroczy-stości.Brała udział w jej planowaniu.Nie mogła teraz odmówić wystą-pienia w roli panny młodej.Rozdział12Sobotni poranek wstał pogodny i ciepły.Wiosenny zapach kwiatów,drzew i trawiastych łąk przesycał czyste, górskie powietrze KarolinyPółnocnej.To okrutny żart natury, pomyślała Sunny, że właśnie dzisiajpożegna się i na zawsze odejdzie z Windśong Place.I dzień, i miejscebyły wprost wymarzone na ślubną ceremonię.Uroczystość miała się zacząć o jedenastej.O1ivia wcześnie przywiozłaSunny do pensjonatu swoim starym chevroletęm.Sama ruszyła na ob-chód domu, w którym pracowała ponad czterdzieści lat, natomiast Sun-ny udała się wprost do,apartamentu Lavinii, omijając korytarz prowa-dzący do pokoju Ryana.Nie chciała go widzieć przed uroczystością.Skóro musi znów się z nim spotkać, lepiej, by odbyło się to w szerszymgronie.Z ulgą dowiedziała się, że spędził noc poza domem i jeszcze niewrócił.- Obiecał, że będzie na czas - denerwowała się Lavinia.Co kilka minutzerkała na zegarek.Sunny nie chciała się zastanawiać, gdzie jest Ryan.Miała nadzieję, żesię nie pojawi.Wołała cierpieć upokorzenie jako porzucona przed ołta-rzem panna młoda niż przeżywać prywatne piekło ponownego spotka-nia - i rozstania.Wielki zegar szafkowy wydzwaniał godzinę, a fryzjer usiłował nadaćlokom Sunny jakiś kształt, gdy Lavinia oznajmiła, że Ryan się spózni.- Dzwonił z Nowego Jorku! - wykrzyknęła, poruszona.- Powiedział, że potrzebował czegoś z domu.Jak myślisz, coscandalous to może być?Sunny nie miała ochoty zgadywać.Pytał, czy nie znalazłam jego portfela - mówiła dalej Lavinia.- Zgubiłgo gdzieś, a ma w nim sporo kart kredytowych.Zgubił portfel? - powtórzyła O1ivia.- To do niego niepodobne.Napewno obrobił go jakiś nowojorski kieszonkowiec.Zanim O1ivia zdążyła wdać się w dłuższe rozważania na temat niebez-pieczeństw wielkiego miasta, Sunny uciekła do pustej sypialni i oparłasię o zamknięte drzwi.Desperacko pragnęła obudzić w sobie odwagę.Jeszcze trochę, obiecywała sobie, a ta cała maskarada się skończy.O1ivia przyprowadziła ją na powrót do fryzjera.Zręcznie wplótł jej wewłosy diadem i przypiął sięgający ramion welon.Sunny wpatrzyła się w lustro.Suknia z kremowej tafty lśniła wytwor-nie.Drobne perełki obramowywały dopasowany stanik i obszyty ko-ronką dekolt.Szkoda, że to tylko przebranie.- Może uśmiech doda trochę koloru twoim policzkom- zasugerowała Olivia, sama ubrana we wspaniałą kreacjęz różowego szyfonu.Sunny zmusiła się do uśmiechu.01iviawydęła wargi.- Nic z tego.Spróbuj nieco różu.Gwar dochodzący z ogrodu świadczył, że przybywają już goście.O1ivia wyszła, by powitać przyjaciół i sąsiadów z Heaven's Hollow.Drzwi pokoju natychmiast otwarły się ponownie.Zdziwiona Sunnyuniosła wysoko brwi.- Fran!Jej zastępczyni wpłynęła do pokoju, mierząc ją demonstracyjnie obra-żonym spojrzeniem.- Ach, więc jednak pamiętasz o moim istnieniu? To dobrze, biorąc pod uwagę, że pół nocy jechałam przez góry naślub, na który nie zostałam zaproszona.Na dzwięk znajomego, donośnego głosu Fran wzruszenie ścisnęło Sun-ny za gardło.Nareszcie jakiś sojusznik! Ktoś, kogo się będzie możnatrzymać, gdy umilkną ostatnie pożegnania.Ktoś, kto zabierze ją doAtlanty, zmusi do jedzenia, spania, oddychania.- Och, Fran! - Sunny zarzuciła jej ręce na szyję.- Skąd wiedziałaś?Nie od ciebie! O ślubie mojej najlepszej przyjaciółki zostałam poinfor-mowana przez Daphne, która widziała coś na ten temat w telewizji.Czyscandalous poczułam się dotknięta? Więcej, całkiem załamana, skarbie.Absolutniezałamana.Jasne, rozumiem, że nieposkromiona namiętność zwaliła cięz nóg.O czymś takim zawsze marzyłam.Ale wprost nie mogę uwie-rzyć, że rzeczywiście wyszłabyś za mąż bez.Nie wychodzę za mąż, Fran.Co takiego? - Fran zatrzepotała niezwykle długimi rzęsami.- Nie chcęsię czepiać, skarbie, ale ta wspaniała suknia i buty obszywane perełka-mi raczej nie wyglądają mi na strój plażowy.Zlub nie jest prawdziwy.To tylko farsa.Farsa? Dajże spokój! Za chwilę wyjdziesz za mąż za pana Metr Dzie-więćdziesiąt, pana Seksowne Oczy, pana Dwadzieścia Melonów LubWięcej.- Zerknąwszy na twarz Sunny, przerwała.- Och.Och, nie.Och, skarbie.- Objęła Sunny i spytała cicho: - Czy jest aż tak zle?Bardzo.- Sunny wytarła wierzchem dłoni łzy toczące się po policzku.Fran wyjęła z torebki chusteczkę i delikatnie osuszyła twarz przyjaciół-ki.Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale zawsze możemy podać go o coś dosądu.Może niedotrzymanie umowy.Czytałam o takiej narzeczonej,która.Nie mam zamiaru podawać go do sądu.- Sunny wytarła nos. Mamzamiar go tylko opuścić.Oczy Fran wyrażały troskę.- Jesteś sama, od kiedy cię znam.Nigdy nie potrafiłamzrozumieć dlaczego.- Uśmiechnęła się smutno.- Aż zobaczyłam was razem.On jest twoją drugą połową.- Uścisnęładłoń Sunny.Sunny patrzyła na nią przez" łzy.Nie - szepnęła.- Nic dla niego nie znaczę.Jestem po prostu jeszczejedną kobietą na świecie, który i tak jest ich pełen.Gdy ta farsa sięskończy, Fran, zabierz mnie do Atlanty.Jeśli tego właśnie chcesz.- Fran niechętnie puściła dłonie Sunny.Sunny spojrzała do lustra na swój rozmazany makijaż.- Nie mogę tak się pokazać ludziom.Fran zerknęła na zegarek.- Zostało ci dwadzieścia minut.Pan młody chyba nawetjeszcze nie przyjechał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire