[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjść usiłujemy poza społeczeństwo, wyrzekamy się tego, conas wiąże: ciążą na nas te czyny, których moglibyśmy dokonać.Dzieńnasz każdy, każda nasza decyzja, każda chwila naszej bierności:wszystko to należy do tego życia, w którym wszystko jest nieustannąwalką i krzywdą.Jedność nasza własna rozpada się na kawały i pożera-ją się one i niszczą nieustannie: zabijamy i krzywdzimy każdej godzi-ny.Tkamy i my to życie grzechu, i zbrodni, krzywdy, niedoli, samot-ności, wiecznego niezrozumienia, jakie nas otacza.Nie możemy go niestwarzać, dokądkolwiek pójdziemy, pójdzie ono z nami, istnieć będziejako nasz czyn.Społeczeństwo i życie są zbiorową winą, ale winą nie-uchronną nie możemy się od niej uchylić.W niej jest nasze życie, niąjest nasza dusza, nie ma nas poza nami.Wstecz czy wprzód, ku sobieczy ku ludziom: ona jest wszędzie: czy przyjdzie jej kres, czy prowadziona ku jakiemuś wyzwoleniu, zwycięstwu? Dziś mamy tylko to, cojest: życie nieuchronną, wielką winę i duszę, która nie ma ucieczkiani w życiu, ani w śmierci; trwać musi ona wszczepiona w ludzkie ro-jowisko.Sama w sobie jest bezsilna: nie może przeszkodzić, aby niepowstawała nad społeczeństwami jak chmura, rozdzierana przez płacz,przez błyskawice gniewu, a chociażby jak obłok cichego odpocznienia,pachnących marzeń.Tak rodzi się ta poezja.Jest do dna duszy naszą;ktokolwiek powie, że jej nie potrzebuje skłamie.Muszą w każdymistnieć dziś wybuchy samotnego liryzmu: chcecie wykreślić z życiapłacz, który przeciąga nad mrącymi ulicami miast, chorowity uśmiechdzieci i kobiet trawionych przez nędzę, gdy zaświta dzień wiosenny.Towszystko jest bezsilne, ale życie nie opanowane przez wolę, a raczejżycie, wolę swą i świadomość z głębi czucia rodzące musi się gdzieśschronić.Kto ośmieli się zresztą twierdzić, że człowiek może w ogóletak samego siebie posiadać, aby żyć mógł bez liryzmu? Nie jest to mo-je zdanie.Nawet w walczącym, heroicznym obozowisku musi byćmoment, w którym ponad dzieło swe wzbija się zbiorowa dusza, wśródciszy sama przed sobą łka, skarży się, wielbi.Liryzm jest potokiemżycia gdy płynie, zródłem, z którego może powstać czyn: jeszcze nienapotkał przeszkody lub się o nią złamał, ale jest jeszcze.Gdy nie majuż w duszy nic ciekłego, gdy nie szumią już w niej żadne fale, możeona jeszcze stoczyć ostatni bój o siebie, ale nie pójdzie już poza siebie,NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG277poza swój samotny posąg.Liryzm jest zródłem heroizmu: nie dokonajuż niespodziewanych, nieznanych dzieł, ani jednostka, ani zbiorowość,jeżeli nie przychodzą już w nich momenty samotnego zatopienia w so-bie, wielkiej ciszy duszy.Jutro nasze, czyn nasz muszą gdzieś być wczasie, gdy trwa nie znające ich dzisiaj.Często przebywa ono tam, tonasze jutrzejsze wytężenie, gdzie jakieś wielkie wczoraj samym sobą,smutkiem swym, samotnością się upaja.Kto nie czuje się w niczymwobec dnia dzisiejszego bezsilnym, kto nie czuje się w niczym niewol-nikiem twardej mocy chwil obecnych ten niech nie uważa tego zamoc: to zanik życia.Kto całego siebie w swoim dziś poznaje, ten jużnie ma jutra.Liryzm to jest dusza nie dzisiejsza, nie objęta przez obec-ność, dokonywany czyn, to sam potok życia, z którego wychyli sięnasze jutro, nasze ja jutrzejsze.To wszystko dzisiaj jest w naszej, nieznającej siebie samotności, w wietrze, który szumi, w duszy naszej,która z nim ulała, rozpościera się nad nami, nie znająca ani jutra, anidzisiaj, grająca jak surma, wyjąca jak wicher, jak organ bijąca w skle-pienia.Liryzm jako religia, jako posłannictwo, przeznaczenie, natura to jest twórczość Kasprowicza.Liryzm nie okolicznościowe oplataniezdarzeń, faktów girlandą uczucia, powojem sentymentu, lecz liryzm-dusza, w której rozpławiły się już zdarzenia, stały się muzyką, tonem,rytmem, płaczem.Liryzm nie uznaje tu już świata, ma go w sobie; ina-czej byłby liryzowaniem tylko.Kasprowicz jest jednym z najwybitniej-szych przedstawicieli czystego liryzmu.Wydaje mi się jego poezja o wiele głębszą od twórczości Whitma-na.Być może wchodzi tu w grę jakaś moja osobista idiosynkrazja.Wydaje mi się jednak, że liryzm zasadniczo zwycięski, tryumfującyjest zbytnim ułatwieniem sobie życia.Zwycięstwo wtedy tylko jestrzetelne, gdy jest określone, pełne swej realności, epickie; liryzm możetu wydobyć się na powierzchnię, ale podstawy własnej nie stanowi.Liryzm to dusza nie zatrudniona, dusza sama z sobą; cóż wiedzieć onamoże o oporze, jaki stawia świat, o jego twardej zawartości? Towszystko nie istnieje dla niej, gdy jest ona sama z sobą.Tu nie mazwycięstwa, tu jest parti pris optymizmu; ten liryzm, to wrzask miedzinad rozpędzonym, hałaśliwym tłumem.Ten Mesjasz ma coś z Barnu-ma, wolę Kasprowicza.Zwycięstwo człowieka ma zawsze kształt,tkwi w dokonanym dziele, które opływa naokół bezkształtna, szemrzą-ca dusza.Zwycięstwo amorfizmu, wieczne, bezkształtne zwycięstwojest niewypróbowaną, nie znającą swoich granic, ale i swej rzeczywi-stości mocą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]