[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na początku 1940 r.zostaje aresztowany przez NKWD, a następniewywieziony w głąb ZSRR.Po wybuchu wojny niemiecko - bolszewickiej udaje mu sięprzedostać do Lwowa.Tu kontynuował działalność konspiracyjnąw ZWZ - AK.Aresztowanyprzez Niemców ucieka i przenosi siew rodzinne strony.Był czynny w wywiadzie KomendyObwodu AK Tarnobrzeg.W międzyczasie przeszedł przeszkolenie w tajnej podchorą\ówce,którą rozpoczął jeszcze we Lwowie.W akcji "Burza" walczy w 2 batalionie dowodzonym przez kpt.Stefana Rudnickiego.Wlistopadzie 1944 r.aresztowany przez NKWD, zostaje warunkowo zwolniony z obowiązkiemzgłoszenia się do armii Beriinga.Podczas akcji oddziału "Zapory" na RKU Nisko zostajeuwolniony i powraca do konspiracji NIE - DSZ - WiN na terenie powiatu Tarnobrzeg.Pełnifunkcję kierownika Gminy Tarnobrzeg.W marcu 1948 r.aresztowany przez UB i po długimśledztwie skazany przez WSR w Rzeszowie na 6 lat więzienia.Karę odbył we Wronkach.Marian Kosior ps."Menka", "Mak", mówi o swoim \yciu: "Bądz błogosławiona ziemioojczysta, bądz błogosławiony skrawku tej ziemi Puszczo Sandomierska w którym sięurodziłem w 1921 r., w cichej wiosce Stale w powiecie tarnobrzeskim.Dziękuję dziś Bogu za to, \e wychowałem się w rodzinie patriotycznej o tradycjachchrześcijańskich.Ojciec nasz legionista II brygady gen.Hallera, uczestnik I wojny światowejoraz wojny z bolszewikami 1920 r.Kawaler Virtuti Militari.Młodość spędziłem we Lwowie, gdzie uczęszczałem do X Gimnazjum im.HenrykaSienkiewicza w historycznych murach bernardyńskich.Tu zostałem przyjęty do SodalicjiMariańskiej.Muszę dać świadectwo o naszym kapelanie, który formował nasze charaktery pobo\emu, wprowadzając praktyki sakramentu spowiedzi i Komunii świętej w pierwsze piątkimiesiąca.Mo\e dlatego zawdzięczam to, \e prze\yłem do dzisiaj, czasy zagro\enia i tyleniebezpieczeństw podczas okupacji niemieckiej i okupacji sowieckiej.Wspominam wspaniałych profesorów gimnazjalnych, wspaniałych kolegów ró\nychnarodowości, Rusinów, Niemców, Ormian, śydów.Dla podkreślenia prawdy wspominam otym, \e siedziałem w jednej ławce z Szechterem, krewniakiem pana Michnika, ale wodró\nieniu od niego, był to śyd postępowy, szlachetny i bardzo zdolny.Często przynosiłnam na swoje święta \ydowskie mace, a my w zamian częstowaliśmy go na Wielkanoc polskąszynką.299Nie pamiętam aby w naszej klasie były nieporozumienia na tle narodowościowym.Napiętnowane było takie zachowanie, aby wszczynać bójki z kolegami innej narodowości,raczej biliśmy się na przerwach ale między swoimi.W domu rodzinnym od dziecka na pierwszym miejscu było wychowanie religijne w oparciu odekalog i święta kościelne.Nasza matka dawała przykład cnót chrześcijańskich.Zginęła 12września 1939 r.podczas bombardowania miasta przez lotnictwo niemieckie.Do okupacji kraju byłem przygotowany, mo\na powiedzieć, wyjątkowo.Od młodych lat jakpamiętam, nasz ojciec prowadził Strzelca, miał zezwolenie na broń, brał nas często nastrzelnicę.Broń biała i szabla wisiała na ścianie pod ryngrafem Matki BoskiejCzęstochowskiej i odznaczeniami wojennymi ojca.Zresztąja sam tu\ przed wojną miałemwłasnego Colta, którego nabyłem za zbiór znaczków pocztowych.Ze zdziwieniem dzisiajstwierdzam, \e chocia\ było nas czterech łobuzów, często jak to chłopcy bawiliśmy się tąbronią, a mimo to nie doszło do nieszczęścia.Widocznie przestrogi ojca i rygorystyczneuwagi o prawidłowym obchodzeniu się z bronią nie doprowadziły do tragedii.Tu\ przed wybuchem wojny, zostałem powołany do obrony przeciwlotniczej miasta Lwowa iod 18 sierpnia przeszedłem odpowiednie przeszkolenie w 40 pp.Naszym dowódcą był por.Józef Piszczak.Po wymarszu całego pułku na front, została nas garstka ze słu\bągamizo-nową i kilkoma policjantami.Mieliśmy potem za zadanie obronę odcinka barykady przy roguul.Kochanowskiego i Piłsudskiego.Nie nawojowaliśmy się długo, wkroczyły na nas od tyłuczołgi sowieckie.Nie mieliśmy \adnych szans.Jedyne działo polowe jakim dysponowałdowódca tego odcinka było skierowane w stronę placu Batorego.Poddaliśmy się bez walki.W niedługim czasie po zajęciu miasta przez Armię Czerwoną nie pogodziliśmy się zokupacją! zaraz w listopadzie wstąpiliśmy do Słu\by Zwycięstwa Polski.Moim pierwszymdowódcąbył Kazimierz Orzechowski ps."Farys" obecnie profesorprawa międzynarodowegona Uniwersytecie Wrocławskim.Następnie działałem w ZWZ - AK gdzie przechodziłem kurspodchorą\ych.Na kursie otrzymywałem wysokie oceny, a to z tego powodu, \e miałem dobreprzygotowanie.Mój najstarszy brat Henryk był przed wojnąw Szkole Podoficerskiej BroniPancernej dla Małoletnich w śurawicy.A \e nie był za bardzo pilnym uczniem, wszystkiezadania i wypracowania dawał mnie do pisania.Prócz tego miałem zdolności rysunkowe i zprzyjemnościąprzerysowywałem w kolorach ka\dy rodzaj broni, czołgów, tankietek, dział isamolotów.Lubiłem te rysunki i robiłem to ochoczo, a brat był zadowolony, \e dzięki mnieotrzymywał pochwały i najlepsze oceny.W czasie okupacji tak sowieckiej jak i niemieckiejnie dokonałem czynów godnych opisania.Zwykła \ołnierska słu\ba.Zbiórki, odprawyszkoleniowe, zajęcia w obchodzeniu się z bronią strzelecką i granatami.Zazdrościłemchłopakom z "Kedywu", którzy brali udział w likwidowaniu gestapowców, konfidentów,szpicli i donosicieli.Nam pozostawała ochrona obiektów szkoleniowych, dostarczanieśrodków transportu na przewo\enie wszystkiego co było konieczne do przeprowadzeniaró\nych akcji.Nic dziwnego bo przecie\ pracowałem w firmie budowlanej Kurt Hein przy ul.Zielonej we Lwowie.Na własnym koncie - w ramach sabota\u, mam uszkodzenie dwóchsamochodów oraz ciągnik gąsienicowy produkcji rosyjskiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]