[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przechylił ją na łóżko i łapczywie wpiłsię ustami w jej usta.Poczuł, że już dawno nie miał kobiety i żądza ogarnęła go bez97 reszty.I wtedy, gdy ona była już rozebrana a Conan w pośpiechu pozbywał się resztekodzienia, do drzwi kajuty rozległo się pukanie. Crom i szatani!  zaklął Cimmeryjczyk  czego? Gdzie jest ta kobieta z Kordavy?  spytał głos i Conan rozpoznał Ymirsferda Roldyg robi raban, że ktoś ją porwał. Tu jest, u licha!  warknął Cimmeryjczyk podczas gdy dziewczyna głaskałai całowała jego tors i szyję  dajcie nam spokój! Zrozumiałem  odparł Vanir i za chwilę usłyszeli jego oddalające się kroki.Znów pogrążyli się w pieszczotach, a dziewczyna brak doświadczenia starała sięnadrabiać żywiołowym oddaniem.Conan poczuł jak jej uda oplatają jego biodra i po-tem z trudem, pokonując opór, wszedł w nią.Krzyknęła gardłowo z bólu i rozorała jegoplecy długimi paznokciami.Potem chwyciła włosy tak silnie, że aż jęknął i przycisnę-ła jego usta do swojej piersi.Rzucała się pod nim pełna bólu ale i narastającej powolirozkoszy.Wreszcie krzyknęła na cały głos, Cimmeryjczyk ścisnął ją w objęciu i znie-ruchomiał.Drżąca przytuliła się do niego.98  O, na Seta  szepnęła cichutko, prawie bezgłośnie  nie wiedziałam, że to ażtak.Leżeli teraz obok siebie, nadzy i zmęczeni.Ona przytulona do jego ramienia, ongłaszczący jej uda, brzuch i piersi z satysfakcją przyglądając się jak przy każdym do-tyku przechodzi ją rozkoszny dreszcz.I kiedy tak leniwie pieścili się, nagle usłyszeliszybkie kroki, po czym otworzyły się drzwi i trzasnęły o ścianę.Do kajuty wpadł Rol-dyg z nagim mieczem w dłoni.Gdy zobaczył co się dzieje, jego twarz znieruchomiałaz gniewu.Conan błyskawicznie, nim jeszcze ujrzał Vanira, zeskoczył z łoża, ale niezdążył chwycić leżącego na skrzyni miecza.Ledwo odskoczył przed cięciem Roldyga,koniuszek miecza rozciął skórę przedramienia.Stanął w kącie, czujny i pilnie zważają-cy na każdy ruch Vanira.Choć nagi i bezbronny był nadal grozny i Roldyg doskonaleo tym wiedział.Wiedział też, że jeśli nie pokona Cimmeryjczyka pierwszym ciosem,to nie uczyni tego nigdy.I gdy szykował się już do cięcia, nagle poczuł przerazliwyból pod łopatką.Jęknął i miecz wypadł z osłabłej dłoni.Zdołał jeszcze zobaczyć twarzdziewczyny, teraz zimną i okrutną, a jej oczy były tak samo lodowate jak oczy Cim-99 meryjczyka.Wyciągnęła sztylet z rany a Vanir zwalił się na kolana.Conan przyklęknąłobok niego. Po co ci to było, chłopcze?  spytał bez złości. Dałeś mi ją  szepnął powstrzymując jęk Roldyg  przecież dałeś mi ją. A niech to  Cimmeryjczyk machnął ręką i wstał  ubierz się i idz.Nie trzebago było tak ranić, głupia suko!Ona obróciła się rozezlona. Zrobiłam to dla ciebie!  krzyknęła.Conan po chwili wahania lekko pogłaskał ją po włosach. No dobrze  ale idz.Zawołaj tu Ymirsferda.Pamiętaj nikomu ani słowa.Rozciął ubranie Vanira i obejrzał ranę.Na szczęście była czysta.Ostrze ześlizgnąłosię po kości i nie zbliżyło niebezpiecznie do serca ani nie przerwało żadnej z ważnychżył. Teraz będzie bolało, chłopcze  powiedział Conan rozgrzewając szerokie ostrzesztyletu nad paleniskiem.100 Poczekał aż czerwone żelazo nabierze delikatnie różowego koloru i przytknął jedo rany.Roldyg wrzasnął i zemdlał.Cimmeryjczyk dokładnie wypalił ranę, a potemzalał ją kubkiem mocnej, stygijskiej gorzałki.Pociął kawałek płótna na pasy i dokładnieopatrzył ranę Roldyga.Kiedy kończył, do kajuty wszedł Ymirsferd. Mówiłem, żeby nie brać tej dziwki  warknął  żyje?  wskazał na leżącego. A opatrywałbym trupa?  odpowiedział pytaniem Conan.Ymirsferd usiadł, nalał sobie pełny kubek wina i opróżnił go jednym tchem. Dziewczyna go pchnęła  raczej stwierdził niż zapytał. A kto? Ja? Od tyłu?  warknął Cimmeryjczyk  masz dobrze w głowie, czło-wieku? Zrób z nią co chcesz, ale nie będzie dłużej na moich okrętach!  wybuchnąłVanir  koniec z tym! To nie są twoje okręty  odparł zimno Conan. Ale króla Hrodwiga  powiedział wstając Ymirsferd.101  I ja jestem dowódcą  stwierdził Cimmeryjczyk.Mierzyli się przez chwilęwściekłym wzrokiem.Ale Vanir wiedział, że jeśli dojdzie co do czego, Conan go zabije,a cała wyprawa wezmie w łeb.Nie mógł sobie pozwolić na złość. Ale żadnego wychodzenia  powiedział  niech siedzi w twojej kajucie. Zgoda  odparł szeroko uśmiechając się Conan  to nawet jest po mojej myśli. Przyślę tu kogoś po Roldyga  mruknął Vanir już pojednawczym tonem  ależta suka zdrowo go dziabnęła. Ma szczęście, że nie w serce. Ano prawda.Wierzysz tej kobiecie Conanie?Cimmeryjczyk dopiero po chwili zorientował się, że Ymirsferd myśli teraz o Nem-fale. Nie wiem  odparł szczerze  być może ciągnie nas w pułapkę, być może nie.Wydaje się mówić prawdę. A jeśli jest szpiegiem kapłanów?Conan zastukał palcami po skrzyni i zastanawiał się chwilę.102  Musimy zaryzykować  rzekł w końcu  nie mamy innego wyjścia.Będę takkluczył po labiryncie, aby pogoń, jeżeli taka będzie, zgubiła nasz trop.A z nią przecieżsobie poradzimy. Tylko czy wyjdziemy?  westchnął Ymirsferd  a jeśli nawet, to ilu będzie nanas czekać? Poza tym uważaj, Conanie.Ty jeden wiesz gdzie jest Kamień.Mogą cięporwać.Cimmeryjczyk uśmiechnął się lekko. Za mądrzy są na to  powiedział  wiedzą, że nie wezmą mnie żywcem.Terazpozostaje nam tylko czekać na kogoś, kogo ona wyśle.Ale na wszelki wypadek niechludzie będą gotowi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire