X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokazując go Marze, przerzu�cał strony.Na wszystkich widniały zamaszyste, czerwoneptaszki.- To wielki dzień, kiedy scenariusz tak właśnie wy�gląda! - wyjaśnił z szerokim uśmiechem.- Nie mogę się do�czekać, kiedy obejrzę kopię roboczą z dzisiejszego mate�riału.Wiesz, tak naturalnie zachowujesz się przed kamerą,zresztą zawsze to powtarzałem.Ale dzisiaj to było jeszczecoś innego.- Urwał, napotykając wzrok Mary.Pokiwałpowoli głową, jakby wiedział, że to, co sfilmował w cha�cie, nie było ani zawodowym, ani amatorskim aktorstwem.To nie była gra.To się działo naprawdę.Milczała.Cóż mogła powiedzieć? Wszystko było takoczywiste jak to, że po nocy następuje dzień.Leonard, nie odrywając od niej wzroku, sięgnął po kieli�szek i pociągnął długi łyk szampana.Gdy go odstawił, najego twarzy malował się niepewny wyraz, jakby nagle ogar�nęło go onieśmielenie, tak kłócące się z typową dla niegopewnością siebie.Dzięki temu wydał się przystępniejszy,bardziej zwyczajny.Taki Leonard mógłby robić zakupy albotrzymać dziecko za rękę.Stali, milcząc, przez dłuższą chwilę.238 - Wiesz.- Uśmiech z powrotem wypłynął na jego twarz.-Te sceny, które kręciliśmy dzisiaj, to będzie prawdziwy prze�łom w kinematografii.Ponieważ nie mogłem pokazać twojejtwarzy, wszystko w tych ujęciach było niezwykłe.Krytycybędą piać z zachwytu.Studenci pisać o nich prace.- Gdyznów podniósł kieliszek, oczy błyszczały mu z podniecenia.- Za ciebie i za Petera! - wzniósł toast.- Za nas wszyst�kich!Mara w odpowiedzi uniosła swój kieliszek akurat w chwi�li, gdy na trawniku pojawił się Peter.Palce automatyczniezacisnęły się na nóżce kieliszka.Teraz, gdy go zobaczyła,już nie jako Luke'a, nagle opadły ją wątpliwości.Przedoczyma stanął obrazek z tamtego dnia, kiedy odwiedziła jąBina.Lillian i Peter całujący się przy wodopoju.Ich namięt�ność wydawała się taka prawdziwa.Może tam, w chacie,było tak samo.Kto wie, czy to, co dla niej tyle znaczyło,miało dla niego jakiekolwiek znaczenie.Rozglądał się; wyraznie kogoś szukał.Gdy dostrzegł Ma�rę, uśmiech opromienił mu twarz.Patrząc na niego, poczuła,jak ogarnia ją radość i rozwiewają się wątpliwości.Wypiłałyk szampana, po czym, zlizując słodycz z warg, odwzajem�niła uśmiech.Gdy skierował się ku niej, ledwo zauważyła, że Leonardsię oddalił, wymrukując słowa przeprosin.Nie odrywałaoczu od Petera.Był w lnianym garniturze i z poluzowanymkrawatem.Włosy miał zaczesane do tyłu.Lekka nerwowośćczająca się w ruchach odjęła mu lat; znowu był tamtymmłodym surferem z plaży w Bondi.Zbliżając się, ogarnąłspojrzeniem Marę, zatrzymując je na sukni zwiniętej podpachą, a potem na twarzy.Zanim zdążyli wymienić uprzej�mości, wyrósł przy nich kuchcik z dwoma parującymi ema�liowanymi misami na tacy.- Będziemy podawać kolację - poinformował, śpiewniemodulując głos.- Dziękuję.- Marę zastanowiło, dlaczego chłopcy roz-239 noszą jedzenie w zwykłych, prostych naczyniach, jakichużywają kobiety we wsi, a nie w porcelanie Alice.Jednakw tej chwili wszelkie problemy związane z prowadzeniemRaynor Lodge wydawały się odległe i mało istotne.- Zwietnie! - odezwał się Peter.- Umieram z głodu!Kiedy mówił, Mara przesuwała oczyma po idealnie wy�krojonych wargach.- Chyba powinniśmy poszukać sobie miejsca przy sto�le - zasugerowała.Ta wymiana zdań przypominała przesyłanie zakodowa�nych wiadomości, zastępując wszystko, co pozostało niedo�powiedziane.Ruszyła przodem do stolika, przy którym siedzieli jużbracia Millerowie.Niepewnie popatrywali na stojące przednimi spore misy z jedzeniem.- Nie ma sztućców ani talerzy - poskarżył się Leonard,kiedy usiadła.Zajrzała do trzech mis.Jedna była pełna ugali - bardzogęstej owsianki.W drugiej był gulasz, a w trzeciej ciemno�zielony sos, sądząc po kolorze, na bazie dzikiego szpinaku.- To potrawa tutejszego plemienia Udogo - wyjaśniła.W pierwszej chwili zdziwił ją wybór Menelika na ostat�nią kolację, lecz po chwili stwierdziła, że pomysł jest tra�fiony.Po tygodniach ciężkiej pracy i wszelkich kłopotachpo drodze film został szczęśliwie ukończony i wszystkichogarnął teraz beztroski nastrój.Pózna pora sprzyjała swo�bodnej atmosferze.Nie było nic niestosownego w jedzeniurękami ze wspólnych naczyń.Zauważyła również, że stołyustawiono w większy krąg, niż wymagała tego zwykła licz�ba gości.Po drugiej stronie ogniska dostrzegła somalijskichrobotników siedzących z Brendanem i bwaną Parą.Tombai Daudi byli pogrążeni w rozmowie z Jamiem, a strażnikmilczał, zapatrzony w przestrzeń.Wolne miejsca czekały nachłopców z obsługi i Kefę.Podanie wszystkich potraww taki właśnie sposób oznaczało, że nawet Menelik będzie240 mógł pózniej dołączyć do biesiadników.Wszyscy w RaynorLodge wspólnie zjedzą tę ostatnią kolację.- To sieje palcami - tłumaczyła Mara.- O tak.- Jej głoszabrzmiał donośniej, niż zaplanowała.Osoby siedzące przy są�siednich stolikach podniosły się z krzeseł, żeby się przyjrzeć.Prawą ręką nabrała z misy ciepłej, białej owsianki.Ufor�mowała kulkę i kciukiem wyżłobiła wgłębienie, dzięki cze�mu powstało coś w rodzaju miseczki.Zaczerpnęła nią szpi�nakowego mboga i podniosła do ust.Niestety, zbyt póznoprzypomniała sobie, że powinna szybkim ruchem nadgarst�ka odczepić tuż nad misą ciągnące się łodyżki, i gdy usiło�wała pochwycić zwisający szpinak ustami, zielona kapkawylądowała na brodzie.Zawstydziła się, lecz zaraz ją wytar�ła palcami, wzruszając ramionami, parsknęła śmiechem.Tym zachowaniem trafiła we właściwą strunę, bo już pochwili wszyscy goście odważnie sięgnęli do mis z ugalii powietrze wypełnił szmer swobodnych rozmów.Po jakimś czasie zauważyła, że bicie w bęben zastąpiłamuzyka z płyt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.