[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale powrót do dawnego zajęcia ma swójurok.to ta sama gleba na której wzrosłem, też same powietrze, któremoddychałem.Wszystko tu pokrewne z niedaleką wsią, gdzie one, dwie mojenajdroższe istoty, żyją i płaczą.""20 sierpnia.Przeszło tydzień nie zaglądałem do tych kartek.Nie było co zapisywać i czasunie miałem na to.Dzień cały spędzam w polu.Kawałek owsa był do skoszenia, który już w czasiebezkrólewia gęsi mojej sąsiadki mocno wytłukły.Dalej trzeba już myśleć osiejbie, która jest pilną, a i pole niebardzo przygotowane i ziarna dobregopostarać się trzeba.Do póznego wieczora muszę być na polu a powróciwszyczuję się tak znużonym, iż rzucam się na łóżko aby spocząć trochę, bo o świciewstawać muszę.Wyglądam na próżno Jakóba.Stary ani się domyśla co ze mną się stało, bopewnie by pośpieszył.Posyłać po niego nie mogę.Chciałbym z sąsiedniem miasteczkiem zupełnie zerwać stosunki nanieszczęście dotąd prawie to jest niepodobieństwem.Potrzebuję tysiącadrobnych rzeczy, nie mam posłać kogo, biorę więc chudą szkapę fornalską, isiodło nabyte w sąsiedniej części od ekonoma, zrzucam pychę z serca i jadę sampo sprawunki.Ograniczają się one bardzo skromnemi sprzętami i drobnostkami.Zajęcia moje zdrowo mi podziałały na umysł i duszę, mroki, które mnieotaczały, rozstępują się powoli.W tej baśni starej o Anteuszu, który dotknąwszymatki ziemi osłabły, sił nowych nabierał jest wielka i głęboka prawda.Tak powrót do zagonu tego, związek z tą rolą z której pokolenia wyrosły,żyły jest uzdrawiającym.jest leczącym.Smutek mój i ból, tak jak prószyna piasku zapadła w muszlę zranioną, zwolnasię obleka perłową powłoką.Dzwigam z rezygnacyą ciężar bezprzykładnejniedoli.Dziwne są ludzkiego serca władze i ruchy kochałem ją i dziecię moje całąpotęgą jedynego w życiu przywiązania.Zdawało mi się, że więcej, że goręcejkochać niepodobna.Jednakże teraz, gdym się zbliżył do nich, gdy wiem iczuję, że ich niewielka odemnie przestrzeń dzieli ta miłość, przez lat tyle nieostygła, wzrosła, zolbrzymiała, roznamiętniła się.Prawda, że ta noc majowa z popiołów ogień wznieciła.""21 sierpnia.Powracałem z pola, gdy mi parobczak oznajmił, że od południa już czeka namnie pod dworkiem jakiś stary człek.Uradowałem się niezmiernie domyślając Jakóba i przyśpieszyłem kroku.Wistocie on to był.Siedział w ganku, nie na ławce ale na schodku, i z torbydobywszy chleb pożywał go spokojnie, wyglądając mnie.Nikt go tu nie znał, choć z mowy i odzieży, łatwo się domyślali ludzie, że nieprzychodził z daleka. A co stary zawołałem, witając go ja na ciebie rachowałem.Widzisz.wziąłem dzierżawę i musisz pozostać ze mną.Całując mię w rękę, bełkotał coś niezmiernie wzruszony. Juścić, juścić choć ja i za kawałek chleba, jaki zjem, nie wiem czyodsłużę, bom nie dużo.Weszliśmy do izby, oglądał się z boleścią po pustych kątach, po sprzętach, potem gospodarstwie, które mu strasznym kontrastem przeszłość przypominało.Rozpłakał się.Nie mówił nic, bo spojrzawszy na moję twarz posępną nie chciał mnie drażnić irozrzewniać.Począłem żartować z tej biedy.Oba wiedzieliśmy, że gdy nazajutrz ludzie się przekonają, iż biedaka tegostarego, obdartego, wyglądającego na żebraka, zatrzymałem sobie na oficyalistę szydzić będą i powiedzą: jaki pan taki kram.Nie boli to, że sąsiedzi mają mnie za ubogiego przybłędę.Zmuszony byłem,niestety, dla nadania sobie choć trochę powagi i wymożenia pewnegouszanowania, rozgłosić, że jestem dymisyonowanym urzędnikiem.Nie wiele mi to pomaga, bo dymisyonowany urzędnik biedny, daje wiele domyślenia o sobie, ale przynajmniej wiedzieć będą, że w razie napaści bronićbym się potrafił.Jakób zaraz objął swe nieokreślone funkcye około dworu i gospodarstwa, aleponieważ mu to dawnym obyczajem najmocniej na sercu leżało, pierwszegodnia zabrał się do zaprowadzenia porządku we dworku.Wymiótł, wyszorował, z pomocą starej Jaryny, podłogi, drzwi, stoły i stołki.Kredens mój wydać mu się musiał dziwnym, gdyż cztery talerze, miska, paranożów i szklanka cały składają.Zastałem go pogrążonego w rozmyślaniu posępnem nad stołem na którymwszystko było rozstawione.Nie mówił mi nic, oprócz, że musi jutro pójść domiasteczka. O jak ta baba gotuje!! zamruczał pod nosem. Mój Jakóbie odparłem wesoło powinieneś pamiętać, żem ja już isuchym chlebem spleśniałym i borówkami a grzybami w lasach i zgniłą rybą, aśmierdzącem mięsem żywić się nawykł.Wszystko mi teraz dobre.Otarł łzę stary i odszedł milczący.""23 sierpnia.Musimy się kłócić z Jakóbem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]