[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— To źle.Powinieneś matce powiedzieć, że tu czeka cię tylko więzienie.Wyjeżdżaj jak najprędzej, urządź się, sprowadź do siebie matkę.— Mam dwie młodsze siostry.— Rzeczywiście, trudna sytuacja, ale na prowincji łatwiej o pracę, łatwiej o mieszkanie.— Wiesz co, poproszę cię, abyś kiedy wybrał się ze mną do mojej matki.Może ty ją przekonasz.Ale chodź teraz ze mną tam.Ten biedny Skierka.— Dlaczegoś go nie uwolnił, idąc tutaj?— Klucz od komórki ma Niwiński, schował do kieszeni wiatrówki na piersi.Bałem się wyjąć, bo gdyby się obudził.— Ilu ich jest?— Trzech chłopaków i jedna dziewczyna, Stella.— Chodzi w kwiaciastej sukience?— Tak, skąd wiesz?— Mniejsza o to.Ale sam z tobą nie pójdę.Wszyscy chłopcy poszli na poszukiwanie Skierki.Podejdziemy do grupy Pioruna i z nim do następnej.Musi nas pójść duża grupa.Tamci mają broń?— Zabrałem rewolwer Stelli, siódemkę, i visa Władka.Schowałem w podwórzu.Może Niwiński ma coś, ale on się zawsze z tym kryje.Jak tam podejdziemy, to broń nam się przyda.Wojtek rozejrzał się po Hadesie, wyciągnął z kąta swój kij zdobyty w walce z Niwiń-skim, zdjął ze ściany bagnet, wsadził za pasek.Rysiek w milczeniu przyglądał się tym przy-gotowaniom.Nagle zapytał:— Słuchaj, czy mogę wziąć ten kawałek chleba?— Weź.Po co ci to?— Jeść mi się chce.Cały dzień nic nie jadłem, a wieczorem dali mi tylko kawałek bułki z plasterkiem kiełbasy.i parę łyków wódki.— Przykład taty nie idzie w las — mruknął Wojtek.— Nie lubię wódki, bo mi szkodzi.Ale musiałem wypić, bo inaczej nie przyszedłbym tutaj.Wyszli.Wieczór był jasny, widoczność dobra.— Idziemy w okolice katedry, gdzie ze swoją grupą jest Piorun — zdecydował Wojtek.— Jak każesz — pokornie zgodził się Rysiek.— Opowiem ci wszystko o Niwińskim, chcesz?Wojtek niecierpliwie machnął ręką, więc Rysiek umilkł.Niedaleko odeszli, kiedy zatrzymał ich niespodzianie krótki, ostry rozkaz:— Stać! Ręce do góry!Nie była to banda Niwińskiego ani żadna inna.Wojtek rozpoznał szare mundury milicyjne.Ucieszył się.— Co wy tu robicie o tak spóźnionej porze?— Idziemy po kolegę — odpowiedział szybko Rysiek zdenerwowanym głosem.— A gdzie ten kolega jest?— Nie.niedaleko.— Zrewidujcie ich — rozkazał sierżant, który dowodził patrolem.— Obywatelu sierżancie — rozpoczął Wojtek wyjaśnienia — naszego młodszego kolegę porwała banda, która tu grasuje od dłuższego czasu.Koledzy, z którymi mieszkam, poszli wszyscy na poszukiwania.A myśmy właśnie trafili na trop i chcemy ich teraz zawiadomić i razem z nimi iść odbić naszego młodszego kolegę.Milicjant wyciągnął z kieszeni Ryśka kilka naboi.— Od siódemki — stwierdził podając naboje sierżantowi.— Ja.ja.nigdy nie miałem rewolweru.— Kłamiesz.— A ten znowu ma bagnet — milicjant wyciągnął broń zza paska Wojtka — i rzucił tę pałkę, kiedy wezwaliśmy ich do zatrzymania.— Ach, wy, bandziory! — rozgniewał się sierżant.— Wyszliście na nocną robotę i myślicie, że nas okpicie takimi bajdami.— Mówimy prawdę — zaprotestował Wojtek.— Skierce grozi niebezpieczeństwo — jąkając się zaczął przekonywać Rysiek.—Niech panowie nam wierzą.tu niedaleko.w ruinach katedry.to jest.niedaleko ruin.są nasi koledzy.— Wierzymy, że są — mruknął sierżant — właśnie dziś wybraliśmy się, aby wyłapać ptaszków.Pierwszy raz w życiu zdarzyło się Wojtkowi, że stracił głowę.Posądzenie o bandytyzm tak go wyprowadziło z równowagi, że nie wiedział, co mówić ani jak się bronić.A wystraszony Rysiek swoim jąkaniem i głupimi wyjaśnieniami pogarszał sprawę.— Przejedziecie się na posterunek, tam wyśpiewacie wszystko — zarządził sierżant.—My tu nie mamy czasu, aby prowadzić badania.Załóż im obrączki.Nim się chłopcy spostrzegli, poczuli na ręku zimny dotyk żelaza.Kajdanki.Wojtek zagryzł usta aż do krwi.— Na posterunku to się wam zdejmie, teraz trzeba założyć dla bezpieczeństwa, abyście nie próbowali zwiewać.Wojtek doszedł do wniosku, że opór i tłumaczenia nie zdadzą się na nic.Może na posterunku będzie ktoś, kto zechce ich wysłuchać i uwierzy? Co się stało z chłopcami, którzy poszli na poszukiwanie Skierki? Czyżby ich też aresztowano?Niedaleko stała karetka milicyjna z przygaszonymi światłami.Jeden z milicjantów otworzył drzwiczki, kazał wsiąść Wojtkowi i Ryśkowi, co uczynili bardzo niezręcznie.Usiedli na podłodze wozu, trzasnęły znowu drzwiczki, otoczyła ich kompletna ciemność, motor zawarczał, wóz ruszył.XVI.Tajemnica gruzów na ulicy Rycerskiej— Tu się nasze drogi rozchodzą — powiedział Piorun, zatrzymując się u wylotu Rynku— idziemy tak, jak to ustaliliśmy.Nie zapomnijcie pytać ludzi, o której godzinie Skierka byłu kogo.— Trzeba pytać też przechodniów.Skierka maszerował z Pimpusiem, więc każdy na pewno zwrócił na niego uwagę — dodał Sokrates.— Przeszukamy również okoliczne ruiny.— U państwa Malinowskich Skierka opowiadał o duchach na ulicy Rycerskiej i mówił, że tam się wybieramy w najbliższych dniach — przypomniał sobie Apollo — to bardzo prawdopodobne, że sam pobiegł.— I duchy go uwięziły — ponuro zakończył Chochlik — takie duchy potrafią być złośliwe.— Ani złych, ani dobrych duchów nie ma na świecie — powiedział kapral Nowacki po chwili, kiedy odeszli ze swoją grupą Piorun i Pluton — są tylko źli albo dobrzy ludzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire