[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hank miał czterdzieści sześć lat, trochę poniżej metra osiemdziesięciuwzrostu i około dziesięciu kilo nadwagi, głównie w okolicach brzucha.Brązowe włosy już mu się przerzedzały, a skóra stała się zaczerwieniona.Detektyw był zdolnym i wysoko cenionym śledczym.Kilka lat wcześniejpodczas pościgu za przestępcą zarobił kulę w brzuch, jedno z najboleśniejszych miejsc, w jakie można zostać postrzelonym.Wrócił do pracy po niespełna trzech tygodniach.Kiedy Hank dojechał pod numer 1003 przy Seaport Drive, stały już tamcztery radiowozy.Na chodniku i przyległych trawnikach zaczął się zbieraćtłumek gapiów.Trevor White i inny policjant Daryl Montgomery rozwijaliwłaśnie żółtą policyjną taśmę i przyczepiali ją do palików wbitych w ziemię.Hank dostrzegł w kuchni detektyw Mary Stevens i ruszył w jej kierunku.Trzydziestosześcioletnia Mary była niezwykłą kobietą, jedyną policjantkąw wydziale zabójstw.Hebanowe włosy opadały jej na ramiona grubymi lokami.Miała długą, smukłą szyję, skórę koloru czekoladowego i wysportowaną sylwetką.Nosiła dżinsy i jak zwykle czerwoną koszulę.Trzymała ją w samochodzie i nazywała morderczym wdziankiem.Musiał przyznać, żełatwiej ją było wtedy wypatrzyć w tłumie, jaki zwykle tłoczył się na miejscuzbrodni.- Co mamy?42- Ofiara nazywała się Suzanne Porter.Biała kobieta, lat trzydzieści piąć, sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu, pięćdziesiąt dwa kilo wagi.Ostatniowidziana około pierwszej przez dziewiętnastolatka, sąsiada.Mąż wrócił popracy o czwartej i nie mógł znaleźć żony w domu.- Mary przerwała i krzyknęła do jednego z techników: - Sprawdź wszystkie sztućce, talerze, garnki i patelnie! Nie zapomnij o zmywarce!- Czyścioszek, co? - powiedział Hank, rozglądając się po nieskazitelnejkuchni.- Niesamowity - przyznała Mary.Zdjęła z nadgarstka gumkę i związaławłosy w kucyk.- Ale mówię o zabójcy, nie o ofierze.Nie ma żadnych śladów przemocy.Żadnych odcisków.Musiał nosić rękawiczki i wycierać wszystko na wszelki wypadek.Mąż znalazł ciało w ogrodzie.Tylko jednoukłucie w lewe ramię.Przyczyną śmierci mógł być trujący zastrzyk.Czekamy na raport toksykologów.Miała na sobie tylko stanik i majtki.- Włamanie?- Wytrych w zamku w drzwiach do garażu.Naprawdę sprytne.Garaż niejest podłączony do alarmu.Pracownicy firmy montującej alarmy mówią, żewiększość ludzi nie zakłada alarmu w garażu.- Ale jakoś musiał się dostać do domu - rozumował Hank.- Jeśli była w domu, mógł wejść bez problemu.Nie mamy do czynieniaz włamywaczem, sierżancie.Mąż ofiary stwierdził, że na pierwszy rzut okanic nie zginęło.A jest tu trochę wartościowych rzeczy: telewizory, komputery, biżuteria, srebra.- Może przedawkowała narkotyki?- Wątpię - odparła Mary, masując sobie lewy bark.- Kiedy ją zobaczysz, sam zrozumiesz.Jedno ukłucie, pamiętasz? Nikt mnie nie przekona, że pewnego ranka ta paniusia postanowiła naszprycować się koką.Mąż mówi, że codziennie biegała.Nie paliła, nie piła, nie objadała się.Spójrzna ten dom, Hank.Nie musiała nawet uganiać się za dzieciakami.Przystojny, dobrze sytuowany mąż.Większość kobiet dałaby się pokroić za takie życie.- Jacyś inni świadkowie? - zapytał.- Jesteśmy tu od niedawna - wyjaśniła.- Kobieta z naprzeciwka okołojedenastej zmywała naczynia przy oknie wychodzącym na ulicę.Widziałamotocyklistę krążącego po ulicy.Jej zdaniem motocykl był czerwono-czarny.Nie zna się na motorach, ale pokazaliśmy kilka zdjęć i wskazała yamahę.- Przyjrzała się motocykliście?43- Ubrany w czarną skórę, w kasku z ciemną osłoną.Nie mamy numerów rejestracyjnych.Może to ktoś, kto mieszka w pobliżu.Musimy dokładnieprzeczesać okolicę.Wielu ludzi nie było w domach.- Zgłosiliście już to?- Tak - odparła Mary, ocierając pot z twarzy.- Dopilnowałam też, żebypowiadomili Charleya Younga.Biuro koronera odpowiedziało, że powinientu dojechać za trzy godziny.Co zrobić z prasą?- Na razie trzymajcie ich od tego z daleka.Gdzie mąż?- Siedzi w radiowozie Scotta Underwooda.Odwieźć go na posterunek naprzesłuchanie?- Jeszcze nie.- Hank wyszedł z domu obejrzeć zwłoki.Wokół nich stałokilku funkcjonariuszy.Hank przykucnął i odsunął prześcieradło.Zastygływyraz twarzy Suzanne Potter dowodził, że była zadowolona, jakby odpłynęła w sen.Ładna kobieta, pomyślał Hank, ciemne włosy, regularne rysy, jasnacera.Teraz rozumiał, o czym mówiła Mary.Pani Porter przed śmiercią cieszyła się doskonałą kondycją.Założył okulary i ręką w rękawiczce podniósł lewe ramię zmarłej, by przyjrzeć się śladowi ukłucia.Wygląda tak niegroźnie, pomyślał, niczym ukąszenie komara.Kiedy ostatnio pobierano mu krew, pielęgniarka kłuła go trzy razy.Jeśli zabójca podał śmiertelny zastrzyk, jak podejrzewała Mary, musiałzrobić to sprawnie.Hank szukał innych ran i siniaków.Poza kilkoma zadrapaniami na czole nie znalazł nic.Przeszukując rezydencję, detektyw wspiął się po schodach na piętro.Pozabójstwie zmienia się energia w domu.Podobnie jak ofiara, dom znieruchomiał i zamarł, choć kręciło się po nim wielu stróżów prawa w poszukiwaniu dowodów.W sypialni podniósł ze stolika podstawkę, a potem odłożyłna miejsce.Wyglądało, jakby trzymała się na magnesie.Jedna z szuflad komody była do połowy wysunięta.Zajrzał do środka i znalazł w niej drogą bieliznę, taką jaką Porter miała na sobie, kiedy mąż znalazł zwłoki.Którakobieta w biały dzień chodzi po domu w seksownej bieliźnie? Może miałaromans, a mąż wrócił do domu i przyłapał ją na gorącym uczynku? To dobrymotyw do morderstwa.Trzeba będzie mieć oko na męża.W innych pokojach stało niewiele mebli.Wielka hipoteka jak na takichmłodych ludzi, pomyślał.Dom pewnie był wart ponad milion.Sierżant podszedł do okna.Na zewnątrz rozciągał się widok na inne domy i podnóże gór, nie na ocean.Hank w myślach zmniejszył wartość nieruchomości do ośmiuset tysięcy.44Wszedł do głównej łazienki.Poczuł zapach albo wody kolońskiej, albo innego kosmetyku.Sięgnął do kabiny prysznicowej i powąchał butelkęz szamponem.To ten sam zapach.Morderstwo popełniono niedawno.Alboofiara, albo podejrzany brał prysznic i mył włosy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]