X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pułkownik był świadomy ryzyka, ale nie miał innego wyjścia niż zarządzić atak.Nie mam wyboru.Politbiuro pogodzi się z niepowodzeniem misji, ale nie darują mi, jeśli armia innego kraju namoich oczach zajmie miasto.Gra idzie o moją głowę.A więc nocny atak.Uderzenie z zaskoczenia i walka na śmierć i życie.Dokładnie w chwili, gdy pułkownik zajmował miejsce w swoim wozie bojowym, saperzy wysadzilikilkunastometrowy odcinek muru.Z donośnym hukiem kawałki betonu i stali rozprysły się na wszystkie strony.Rozpalony do czerwoności pręt wyrwany siłą eksplozji z wnętrza muru poszybował daleko za płot rafinerii.Przebywszy w powietrzu kilkaset metrów, ze znaczną prędkością uderzył w zbiornik wypełniony tysiącami litrówpaliwa i niczym nóż w miękkie masło wbił się w aluminiową powłokę cysterny.Eksplozja rozświetliła niebo żółtąłuną i zmiotła wszystko w promieniu dwustu metrów.Temperatura powstałej kuli ognia i pęd fali uderzeniowej miałyniszczycielską moc.Nawet ciężkie koreańskie pojazdy opancerzone zatrzęsły się pod wpływem siły wybuchu.Płomienie nie dosięgłykolumny, ale fala uderzeniowa porwała ze sobą gałęzie, które stanowiły ich kamuflaż.Hong z przerażeniemobserwował, jak nieliczni Nieumarli, którzy stali w pobliżu, przemieniają się w żywe pochodnie.Ich śmierć wpłomieniach przypominała szaleńczy, makabryczny taniec.No to czynnik zaskoczenia mamy z głowy.Jesteśmy teraz zdani na nasze umiejętności i broń. Towarzysze, naprzód!  zawołał przez radio. Na chwałę naszej ojczyzny!Silniki zaryczały i koreańska kolumna ruszyła.Pojazdy szybko pokonały płaski teren sąsiadujący z murem i przezwyrwę wjechały na teren miasta.Pięć minut po tym, jak ostatni wóz z kolumny Honga znalazł się w Gulfport, przez dziurę w murze przeszłapierwsza grupa zwabionych hałasem Nieumarłych.Nie napotykając żadnego oporu, zarażeni wdarli się do miasta ichoć z początku ich pochód przypominał niewielką strużkę, to lada chwila zamienił się w wielotysięczny potop.Ostatnie zamieszkane miasto Stanów Zjednoczonych stanęło u progu zagłady. 46Wjechaliśmy do miasta przed dziesięcioma minutami.Nie napotykając na swej drodze prawie nikogo, pokonaliśmyśluzę w murze składającą się z dwóch potężnych stalowych bram.Minęliśmy ledwie kilku przerażonych milicjantów,którzy uciekli w popłochu na sam widok naszej kolumny.Dwóch helotów po dachach śmieciarek dostało się na mur iw niespełna minutę otworzyło zewnętrzne wrota śluzy.Załoga ostatniego wozu w szyku pilnowała, by żadnemuNieumarłemu nie udało się dostać za mur.Zamknęły się za nami wrota zewnętrzne, ale heloci mieli problem z otwarciem bramy wewnętrznej.Męczyli się ztym od dobrych kilku minut, nam zaś spieszyło się tak bardzo, że czas ten wydawał się niemal wiecznością. Jasna cholera, otwórzcie w końcu tę pieprzoną bramę!  krzyczał rozwścieczony Mendoza.We wnętrzu śluzydoskonale słychać było dobiegające z getta odgłosy strzelaniny. Nie da rady!  krzyknął jeden z helotów na murze. Milicjanci rozwalili sterownik!Mendoza zaklął na cały głos.Bramę zaprojektowano tak, by wytrzymała potężny napór.Próby jej staranowaniabyły z góry skazane na niepowodzenie. Trzeba wysadzić te wrota  powiedział zrezygnowany Meksykanin. Musimy użyć tej resztki plastiku, która namzostała. Jeśli mamy to robić, to już!  pospieszał Wiktor, któremu udzielił się niepokój.Ja, rzecz jasna, byłem jeszcze bardziej zdenerwowany.Gdzieś w getcie, pośrodku tego płonącego piekła, byłaLuc�a.Mendoza wydał rozkazy.Kilku helotów niezwłocznie podłożyło niewielkie ładunki C4 pod zawiasy potężnejbramy.Biegiem wrócili na pozycje w kolumnie, rozwijając za sobą przewód detonatora.Znalazłszy się obok nas,podczepili kabel do urządzenia i odpalili ładunki.Plastik wybuchł z głuchym hukiem, wywołując potężny, ognisty podmuch, widoczny i wyczuwalny ze znacznejodległości.Zawiasy rozprysły się na drobne kawałki, a brama niczym pijany olbrzym runęła ciężko na ziemię.Wrotaprzewróciły się ku wnętrzu getta, wzbudzając przy tym kolosalną chmurę pyłu i kurzu. Skąd wiedziałeś, że brama poleci w tamtą stronę?  spytałem młodego czarnego mężczyznę, który trzymał wdłoniach detonator. Nie wiedziałem  odparł, wzruszając ramionami.Westchnąłem ciężko.Heloci mieli w sobie mnóstwo odwagi i determinacji, ale ich wiedza wojskowa idoświadczenie były żadne.Modliłem się, by w zapale bojowym nie zrobili jakiegoś głupstwa, które będzie naskosztować życie.Poruszając się jak najszybciej, nasz konwój wjechał do miasta.Widok był porażający.Co najmniej połowadomów na terenie Bluefont płonęła, na ulicach leżały dziesiątki ciał.Wpatrując się w mrok, między zabudowaniamidostrzegaliśmy kolejne grupy uciekających w popłochu ludzi.Myśleli bez wątpienia, że jesteśmy ludzmi Greene a. Pieprzone kutasy  cedził przez zęby wściekły Mendoza. Cholerni skurwiele! Zobaczcie, co oni tu zrobili.Podążaliśmy naprzód, nie zatrzymując się ani na chwilę.Nagle zobaczyliśmy na swej drodze niewielką grupęmilicjantów.Przyglądali nam się zaskoczeni, jak gdyby próbując odgadnąć, kim jesteśmy i skąd się wzięliśmy.Udzieliliśmy im odpowiedzi w formie gradu nabojów.Nieoczekiwany ostrzał zdziesiątkował ich szeregi.Kilkuniedobitków rozpaczliwie próbowało uciekać, ale niemal wszyscy zginęli pod kołami rozpędzonych pojazdów. Wiktor, spójrz tam!  krzyknąłem w momencie, gdy śmieciarka zakołysała się mocno, przebijając się przez stoszwęglonych zwłok.Dojechaliśmy w miejsce, które jeszcze przed kilkoma godzinami było centralnym placem Bluefont.Cała jegopółnocna pierzeja stała w ogniu.Południową stronę placu znaczyły liczne ślady szerokich opon i morze łusek pokulach karabinowych.Przy zasłanej metalem jezdni obok jednego z ciał klęczała postać, którą bardzo dobrzeznałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.