[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona była w pobli\u, to nie ulegało wątpliwości.Ukryła się przebiegle, wykorzystując swoją moc.Jego jednak nie mogła zwieść.Obserwował, czekał; słuchał śmiechów i rozmów małego sabatu.Lestat uściskał matkę w progu.Otoczona szarością brzasku, idąca sprę\ystym krokiemw zakurzonych, zaniedbanych szatach koloru khaki, z grubymi jasnymi włosami zaczesanymido tyłu, była niczym wizerunek swobodnego wędrowca.A czarnowłosy, ten piękny, Louis,był przy niej.Khayman przyglądał się im, gdy przecięli trawnik; kobieta zmierzała przez otwartepole ku lasowi, gdzie zamierzała uło\yć się do snu, a mę\czyzna wszedł w zimny chłód małejprzybudówki.Było w nim coś niezwykle wyrafinowanego, nawet gdy wślizgiwał się pod560 parkiet i gdy kładł się tam, jakby do grobu, natychmiast zapadając w całkowitą ciemność.A kobieta ze zdumiewającą siłą wykopała głęboką kryjówkę; liście przykryły miejsce,jakby nikt nigdy, go nie dotknął.Ziemia ukryła jej wyciągnięte dłonie i zgiętą głowę.Zanurkowała w sny o blizniaczkach, w obrazy d\ungli i rzeki, których nigdy nie będziepamiętała.Jak do tej pory, wszystko w porządku.Khayman nie chciał, by umarli, spłonęli.Wyczerpany stał wsparty o pień jabłonki, otulony ostrą wonią zielonych owoców.Dlaczego ona się tu znalazła? Gdzie się ukrywała? Kiedy otworzył się na jej obecność,dobiegł go niski przenikliwy dzwięk; wydawało się, \e to jakiś silnik z nowoczesnego świata,wydający swoisty szept - świadectwo niewyczerpanej siły i zabójczej mocy.Wreszcie i Lestat wyszedł z domu i pośpieszył do swego le\a pod akacją na stoku.Zszedł po stopniach do wilgotnej komory.Tak więc wszyscy zasnęli w spokoju, w spokoju a\ do godzin wieczornych, kiedy on561 oznajmi im złe wieści.Słońce zbli\yło się do horyzontu; pojawiły się pierwsze promienie, które zawszeodbierały mu ostrość wzroku.Skupił się na łagodnych, coraz głębszych kolorach sadu, areszta świata zatraciła swoje linie i kształty.Przymknął na chwilę oczy, zdając sobie sprawę,\e musi ukryć się w domu, wyszukać sobie jakieś chłodne i cieniste miejsce, gdzie śmiertelninie będą go napastować.A gdy słońce zajdzie, a oni się obudzą, opowie im, co wie; opowie im o innych.Znagłym przenikliwym bólem pomyślał o Maelu i Jesse, którzy przepadli, jakby ziemia ichpochłonęła.Przypomniał sobie Maharet i zebrało mu się na płacz.Ruszył w kierunku domu.Słońce grzało mu plecy, ręce i nogi stały się cię\kie.Dziś wieczór, bez względu na to, co sięstanie, nie będzie sam.Będzie z Lestatem i jego przyjaciółmi, a jeśli odwrócą się do niegoplecami, odszuka Armanda i uda się na północ, do Mariusza.562 Nagle usłyszał głośny trzask i huk.Odwrócił się, zasłaniając oczy przed wstającymsłońcem.Z leśnego runa wystrzelił wielki pióropusz ziemi.Akacje zakołysały się jak wpodmuchu huraganu, konary zatrzeszczały, korzenie wynurzały się z ziemi, a pnie padałybezwładnie.Królowa uniosła się w dzikim pędzie, okryta ciemną falą wzdętych wiatrem szat;trzymając w ramionach bezwładne ciało Lestata, skierowała się na zachód, byle dalej odwschodzącego słońca.Khayman nie potrafił powstrzymać głośnego okrzyku, którego echo rozległo się nadznieruchomiałą doliną.A więc zabrała swojego kochanka.Och, biedny kochanek, och biedny złotowłosy królewicz.Nie było czasu na myślenie, na działanie ani na wsłuchiwanie się we własne serce;skierował się ku domowi; słońce dosięgło chmur i horyzont zamienił się w inferno.* * *563 Daniel poruszył się w ciemności.Sen uniósł się jak koc, który ju\, ju\ miał go otulić.Ujrzał lśniące oczy Armanda i usłyszał jego szept:- Zabrała go.Jesse zajęczała głośno.Niewa\ka unosiła się w perłowej pomroce.Ujrzała dwiepostaci wirujące niby w tańcu - Matkę i Syna.Byli jak święci spływający z fresków na suficiekościoła.Jesse wyszeptała:- Matka.* * *W głębokim grobie pod lodem spali objęci Pandora i Santino.Pandora usłyszała tendzwięk.Usłyszała krzyk Khaymana.Ujrzała Lestata z zamkniętymi oczami i odrzuconą dotyłu głową, unoszonego w ramionach Akaszy, która utkwiła swe czarne ślepia w jego twarzy.Serce Pandory zastygło ze zgrozy.* * *564 Mariusz zamknął oczy.Nie potrafił ju\ utrzymać otwartych powiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire