[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja poproszę rybę z frytkami i octem słodowym i.guinnessa? -Popatrzyłam pytającym wzrokiem na Dana, a on kiwnął głową.- Dla mnie dokładnie to samo.Kelner, który wyglądał tak młodo, że nie sprzedałabym mu alkoholu,uśmiechnął się promiennie.- Hej, laska, która pije prawdziwe piwo.Zwietnie.Większośćdziewczyn pije tylko lekkie.Dan spojrzał najpierw na mnie, a potem na niego.- Ta tutaj jest zupełnie inna.Kelner kiwnął głową: dwóch zgadzających się ze sobą mężczyzn.- To widać.Uderzyło mnie, jak wielka była między nimi różnica.Dan, dobrzeostrzyżony, ale nie ugrzeczniony nosił drogie garnitury albo spodnie khaki, koszule z bawełny Oxford ikrawaty ze śmiesznymi nadrukami.Miał na sobie ciemne dżinsy zprostymi nogawkami i niskim stanem, biały podkoszulek i czarny, drobnotkany sweter z dekoltem w łódkę, na tyle lekki, żeby można go byłozałożyć w letni upał.Rękawy ściągnął do łokci.Strój niezobowiązujący,ale nie niechlujny.Kelner natomiast przepasał spodnie czarnym skórzanym paskiemnabijanym maleńkimi ćwiekami.Jego ciemne włosy wyglądały jakjedwab.Były krótsze z tyłu, dłuższe z przodu i zasłaniały mu jedno oko.Ręce miał całe w tatuażach, a uszy i jedną brew w kolczykach, któreozdabiały też jego sutki.Ozdabiały też jego sutki.Widać to było przezbiały podkoszulek.Jego oczy miały zaskakujący odcień błękitu.Głos,naznaczony zbyt wieloma wypalonymi papierosami, był niższy, niżmożna by się spodziewać po kimś tak szczupłym.Błysnął w uśmiechunieziemsko białymi zębami i zrozumiałam, dlaczego siedzące w rogudziewczyny śmiały się, kiedy weszliśmy.- Jak masz na imię, stary? - Dan sięgnął do kieszeni i wyłowił z niejpaczkę papierosów.Wyciągnął ją do mnie, poczęstowałam się.Typowo męskie fajki, nieżadne tam mentole czy papierosy gozdzikowe.Pozwoliłam mu zapalić godla mnie i zaciągnęłam się dymem.Trzymałam go w płucachwystarczająco długo, żeby zrobić wrażenie na nich obu, a potempozwoliłam mu ulecieć serią kółek.- Fajnie - powiedział z podziwem kelner.- Mam na imię Jack.- Dan. Podali sobie ręce.Dan wskazał na mnie ledwie widocznymuniesreniem brody.A to jest.- Jennifer - bez wahania podałam nieprawdziwe imię.-Miło cię poznać, Jennifer - powiedział Jack, unosząc moją rękę doust i całując ją.Zpojrzałarń na Dana.Uśmiechał się przez dym.Znów spojrzałam naJacka.Albo ze mną flirtował, albo po prostu był naiwny.Ale nie wyglądałna takiego.Zbyt dorosły, zbyt konserwatywnie ubrany.- Zaraz wracam - powiedział.- Krzyknijcie, jeśli będziecie czegośpotrzebować.Spojrzenie, którym mnie obrzucił, wszystko mi wyjaśniło.Zdecydowanie ze mną flirtował.Patrzyłam, jak idzie w stronę baru, jakprzystaje na chwilę, żeby wywołać kolejną falę chichotu przy stolikudziewcząt z college'u.Spojrzał na mnie przez ramię i znów błysnąłzębami.- Uważa, że jesteś gorącą laską.Dan zgasił papierosa.Ja swojego prawie nie ruszyłam, odłożyłamtlącego się do popielniczki.- Czyżby?- Zdecydowanie.Spojrzałam na niego w zamyśleniu.- Czy to cię martwi?Nie było powodu, żeby się martwił.Po prostu byłam ciekawa.Uśmiechnął się.- Nie.Dlaczego nie podałaś prawdziwego imienia?- Nie lubię, jak nie wiadomo kto zna moje imię.- Więc zwykle podajesz fałszywe?Złożyłam razem wszystkie karty i włożyłam je z powrotem do stojaka. -Tak.- Ze mną byłaś szczera.Popatrzyłam mu w oczy, on spojrzał w moje.Było to spojrzenie z tychtrudnych do nazwania.-Tak.- Okłamywanie kogoś w kwestii imienia może być kiepskimpoczątkiem znajomości, szczególnie jeśli znajomość się rozwinie i tenktoś dowie się, że już na samym początku zostal oszukany.- Z tobą byłam szczera - powiedziałam dobitnie.- Więc dlaczegomiałbyś się przejmować tym, co mówię innym?- Dobra, to się nie przejmuję.- Spojrzał w stronę baru.Jack nalewałnam guinnessa do kufli.- Uważasz, że jest pociągający?Przyjrzałam mu się uważnie.- Jest młody.- To nie jest odpowiedz na moje pytanie.-Jest słodki - powiedziałam.- Taki punkowymuzyk w stylu gotyckim.Dan zapalił kolejnego papierosa.- Gdybyś nie była teraz ze mną, poszłabyś z nim?Nie odpowiedziałam od razu, ponieważ przy stoliku stanął Jack znaszym piwem.Postawił je na stole, obdarzył mnie kolejnym ujmującymuśmiechem i poinformował, że resztę przyniesie za chwilę.Wydawał sięrozczarowany tym, że nic więcej nie chcieliśmy.- Mogłabym - powiedziałam, gdy poszedł i zajął się innymi klientami.- Tak, mogłabym, chociaż wątpię, żebym to zrobiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire