X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poznałem ją od razu.To ją widziałem w towarzystwie Batury i Rudzielca wzajezdzie pod Włocławkiem.Piękne, długie blond włosy otaczały jej smukłą twarz o bardzoregularnych rysach.Miała figurę modelki.Jedynie błękitne oczy o zimnym blasku i stanowczy,przenikliwy ton głosu działały odpychająco.- Odwróć się do ściany! Tylko powoli i bez sztuczek!Odstawiłem obraz pod ścianę i powoli zacząłem spełniać polecenie.Dziewczyna podeszła wmoim kierunku.Usłyszałem, jak wystukuje jakiś numer na telefonie komórkowym.Nie było chwilido stracenia.Postanowiłem wykorzystać moment jej nieuwagi.Ugiąłem kolana, pochyliłem sięlekko i błyskawicznie odwróciwszy się w jej kierunku, uderzyłem kantem dłoni w jej rękętrzymającą broń.Rewolwer poleciał na podłogę, ale ju\ w następnej sekundzie zobaczyłem, jakdziewczyna robi unik, a następnie błyskawicznym ruchem wyprowadza silny cios w mój splotsłoneczny. Ale\ ta diablica ma refleks! - pomyślałem z uznaniem, kuląc się z bólu.Zaskoczyła mniezupełnie!Po ciosie odskoczyła w tył przyjmując postawę karateki.Nie mogłem pozwolić sobie na to,by pokonała mnie młoda dziewucha! Ale łatwiej było to postanowić, ni\ wykonać.Dziewczynamusiała pobierać lekcje u jakiegoś mistrza sztuk walki.Błyskawicznie wyprowadzała ciosy,umiejętnie parowała moje, a jej gibkie ciało prę\yło się jak u tygrysicy.Sprawa przeciągała się ju\ponad normę.Po kolejnym otrzymanym ciosie udałem, \e zwijam się z bólu.Chyląc się do przodunagle przerzuciłem cię\ar ciała na jedną nogę, a następnie padając podciąłem drugą nogidziewczyny.Nie przewidziała tego.Upadając uderzyła się tyłem głowy o kant stojącego za niąstylowego sekretarzyka.Ogłuszyło ją to na chwilę.Wykorzystałem to i rzuciłem się na dziewczynęprzygniatając ją swoim ciałem.Poczułem oszałamiający zapach jakichś eleganckich perfum.Odzyskała świadomość i zaczęła się rzucać z całej siły, ugryzła mnie nawet boleśnie w rękę, alebyłem zbyt cię\ki, aby mogła mnie zrzucić z siebie.Zdecydowanym ruchem odwróciłem ją twarządo podłogi i skrępowałem ręce kawałkiem linki, który miałem w kieszeni.Potem zakneblowałemjej usta.Nale\ało się spieszyć.Droga powrotna przez wentylację była zbyt czasochłonna.W ka\dejchwili mógł pojawić się Batura.Spakowałem więc błyskawicznie obraz do przygotowanegofuterału i otworzyłem drzwi prowadzące na balkon.Z małego plecaczka, który miałem przy sobie,wyciągnąłem długi zwój liny alpinistycznej i przywiązałem go do balkonowej barierki.- Do widzenia, piękna przeciwniczko! - rzuciłem na po\egnanie.Usłyszałem tylko przytłumiony jęk wściekłości.Zjazd na dół zajął mi tylko kilkadziesiątsekund, tę umiejętność dobrze przećwiczyłem w  czerwonych beretach.74 ROZDZIAA �SMYHASAO NA RAMIE OBRAZU " HISTORIA OJCA ZBIGNIEWA S." JEDZIEMY WDOBRZYCSKIE " ROZBIJAMY OB�Z " DRUH BARNABA " DOBRZYC " HARCERSKIEOGNISKO " ZNOWU BATURA " ZAGINIONY CMENTARZ " SREBRNAPAPIEROZNICA " STARCIE NA ACE " WIZYTA NA JACHCIE- I co my tu mamy? - zapytał retorycznie pan Tomasz, gdy następnego ranka poło\yłem najego biurku mój  łup.Z uwagą zabraliśmy się do oglądania płótna.Obraz był nieco uszkodzony.W kilku miejscachwidniały odpryski farby, rama była w jednym miejscu lekko pęknięta.Ale nie na tym skupiła sięnasza uwaga.Skoro Baturze tak zale\ało na tym obrazie, musiał on kryć jakąś cenną informację lubtajemnicę.Szukaliśmy więc jakichś śladów na płótnie i ramie.Długo i skrupulatnie.Ale nawidocznych powierzchniach nic nie było.- Ktoś niedawno wyjął płótno z ram, tu są świe\e ślady - zauwa\yła Julia.Faktycznie, przyłebkach gwozdzi mocujących płótno do ramy widniały świe\e zarysowania.- Zróbmy więc to samo - zadecydował pan Tomasz wyjmując małe szczypce z szufladybiurka.Sprawnymi ruchami powyciągał gwozdzie z ramy.Przystąpiliśmy do dokładnego oglądu jejwewnętrznej powierzchni.Po chwili odkryliśmy nieco zatarty napis sporządzony ołówkiem.- Nasza kapliczka - odczytała Julia.- I to wszystko? - zapytała zawiedzionym głosem.- Trochę mało albo wręcz odwrotnie, bardzo du\o - rzekł szef filozoficznie.- I dla tej enigmatycznej wskazówki Batura tak walczył o ten obraz.- te\ byłem trochęrozczarowany.- To zagadka w sam raz dla nas, Pawle - odparł pan Tomasz z zapałem.- I co o tym myślicie?- No có\.To zapewne miejsce kryjówki - próbowałem błysnąć inteligencją.- Kryjówki czego? I gdzie to mo\e być?Niestety, nic nam nie przychodziło do głowy.- Mo\e warto by było zapoznać się z historią tego obrazu.Dowiedzieć się, do kogo nale\ał.-zasugerował szef.- Zadzwonię z tym pytaniem do włocławskiego muzeum - zaoferowała się Julia, widząc, \epan Tomasz oczekuje od nas więcej inwencji w tej sprawie.Wróciła do nas, a raczej przybiegła po kwadransie.- Rozmawiałam z tamtejszym kustoszem - powiedziała o\ywionym głosem.- Z ich badańwynika, \e w drugiej połowie XIX wieku obraz był własnością rodu Sierakowskich posiadającychliczne majątki w ziemi dobrzyńskiej.Obraz znalazł się w zbiorach włocławskiego muzeum podrugiej wojnie światowej zakupiony od prywatnego kolekcjonera.Niestety, nie znają jego losów zpierwszej połowy XX stulecia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire