[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Emmanuelle postanowiła wyjechać jeszcze tego samego dnia.ScandaKończyła właśnie pakowanie, gdy teściowa wychynęła ze swojego pokoju ispytała, czy będzie jej wolno widywać wnuka.- Owszem, czasami - zgodziła się Emmanuelle, mając na względzieinteres syna.Przez chwilę obie kobiety patrzyły na siebie w milczeniu, aEmmanuelle myślała, że chyba nigdy nie będzie jej dane zrozumieć tejkobiety, która wydała na śmierć własnego syna, próbowała zgładzić jejkochanka, a ją oddała w ręce szaleńca.Mimo to Emmanuelle nie czułanienawiści ani nawet złości, tylko zwyczajną ludzką litość.Gdy odjeżdżali z Zachem, Rose i Dominikiem, raz jeszcze ogarnęławzrokiem biały dworek nad jeziorem.Marie Therese stała na werandzie i odprowadzała ich wzrokiem.***Niewiele ujechali przed zmrokiem i zatrzymali się na noc w starejtawernie nieopodal.Gdy Rose z Dominikiem poszli spać, Emmanuelle zZachem wyszła na balkon okalający całe piętro gospody.Noc była parna,niebo bez jednej gwiazdy, szczelnie zakryte chmurami.W mroku nie widaćbyło nawet jeziora.Emmanuelle nawykła do takich widoków - mrocznejgęstwiny tropikalnej zieleni i ciszy zakłócanej ciągłym brzęczeniem cykad.Raptem jednak poczuła się dziwnie obco w tym otoczeniu.lous- Nadal nie mogę uwierzyć, że to mój teść.- szepnęła, tuląc się doZacha.- To chyba przez ten wylew, którego doznał w maju na wieść ośmierci Philippe'a.Wtedy się zmienił.Jean-Lambert, którego znałam, nigdynie dopuściłby się tych wszystkich okropieństw.- Chyba masz rację.- A co będzie z moją teściową? Odpowie przed sądem?Scanda- Za co? Z punktu widzenia armii jest bohaterką.Dzięki niej wojskoprzechwyciło konfederackie złoto warte pół miliona dolarów.- Ale próbowała cię zamordować.- Tylko że tego nie da się udowodnić.- Jean-Lambert wiedział, że nasłała na ciebie zabójców, ale nie miałpojęcia, że to ona wydała Philippe'a na śmierć.Zach przyciągnął ją bliżej do siebie.- To straszne - rzekł, gładząc ją po włosach - że można cenićnazwisko bardziej niż własnego syna.- Taka była.Obserwowałam ją przez dwanaście lat, ale do głowy mi nie przyszło, że może się posunąć aż tak daleko.Milczeli przez chwilę.- Jakie masz plany? - spytał Zach cicho.- Wyjadę do Paryża i zrobię dyplom lekarski, potem wrócę.Całymajątek de Beauvais należy teraz do Dominika, a poza tym tu jest nasz domi nie wyobrażam sobie, abym miała mieszkać gdzie indziej.- Nawet z dyplomem nie będzie ci wolno otworzyć praktyki.- To prawda, ale prawo się zmieni.Ktoś musi zacząć.I znów zapadła cisza.Od ogrodu niosły się wonie jaśminów, odjeziora ciągnęła wilgotna bryza.- Nie znam zbyt dobrze francuskiego, ale chętnie się nauczę.Talouswojna nie będzie trwać bez końca.Emmanuelle poczuła, że serce jej mięknie.- Pojechałbyś ze mną do Paryża i wróciłbyś tutaj? - spytałaniepewnie.- Kocham cię - odparł po prostu.- Chcę z tobą być i przysięgam.- Nie przysięgaj - przerwała mu.- Jeszcze nie.Nie opowiedziałeśScandami jeszcze wszystkiego o sobie.- To prawda - przyznał cicho i zamilkł, patrząc w zamyśleniu wmrok.- Mówiłem ci - odezwał się po chwili - że mój ojciec byłkapitanem i pływał na Karaiby.- Tak mówiłeś.- Prawda jest trochę inna.Ojciec był nie tylko kapitanem, ale iwłaścicielem kompanii żeglugowej.- W tym chyba nie ma nic złego?- A jednak.Przedsiębiorstwo odziedziczył po swoim ojcu, a w ogóleinteres zapoczątkował mój prapradziadek.Rodzina wzbogaciła się na handlu niewolnikami.- Nie twoja wina.- Mimo to uważam, że powinnaś o tym wiedzieć, nim zgodzisz sięwyjść za mnie.A teraz twoja kolej.Czy jest coś, czego nie wiem.- Jest - wyznała cicho.- Co takiego?- Okłamałam cię.- To już ustaliliśmy.- Ale nie wiesz wszystkiego,- Jeszcze coś ukrywasz.- Wstydzę się, że skłamałam.lous- Kiedy?- Mówiąc, że cię nie kocham.Kocham cię całym sercem i całą dusząi chciałabym, żeby tak było zawsze.- Ja też - rzekł Zach chrapliwie, zamykając jej usta pocałunkiem.A jej łzy wzruszenia napłynęły do oczu.ScandaEpilogNa strych w domu przy alei St.Charlesa wiodą schody wyjątkowostrome i kręte, ale nie stanowiły żadnej przeszkody dla dziewczynki.Wspięła się na nie w pośpiechu, ponaglając swoją dużo starszą towarzyszkę.- Nie mogę tak szybko, wnusiu - usprawiedliwiała się starsza pani.- Musisz poczekać.Ale Emmanuelle - tak się nazywała dziewczynka - nie chciałaczekać.Niecierpliwie pchnęła drzwi i zagłębiła się w mroczną przestrzeńpoddasza pełnego starych mebli, kufrów i skarbów gromadzonych przezpokolenia.lous- Ten tam, w rogu - starsza pani wskazała zakurzony kufer, ztrudem łapiąc powietrze - ten należał do niej.Dziewczynka przykucnęła, przesunęła dłonią po wieku.- Mogę? - spytała.- Oczywiście, otwieraj.Zaskrzypiały dawno nieoliwione zawiasy i ukazało wnętrze pełneScandapapierów przewiązanych kolorowymi wstążkami.- A to co? - zainteresowała się Emmanuelle, dobywając spomiędzypapierzysk wielce zużytą skórzaną torbę.- To była walizeczka lekarska mojej babki.Była jedną z pierwszychkobiet w całej Luizjanie, która zdobyła dyplom lekarski.- I siedziała w więzieniu, była sufra.sufra.babciu jak brzmi todziwne słowo?- Była sufrażystką, walczyła o prawa kobiet.To między innymidzięki niej, gdy dorośniesz, będziesz mogła głosować.- Popatrz, babciu, to nasz dom.- Mała wyciągnęła z kufra pożółkłąfotografię.Starsza pani pochyliła się nad wnuczką.- Tak, kochanie, to moja babka i mój dziadek z dziećmi, wnukami iprawnukami przed naszym domem.To była ich pięćdziesiąta rocznica ślubu.- Mieli aż tyle dzieci? - zdziwiła się mała, przyglądając się całemutłumowi otaczającemu wiekową parę pośrodku.Sama nie miała rodzeństwa.- Bardzo się kochali - odparła babcia z uśmiechem.- A ten pan to kto? - Mała wskazała paluszkiem siwego jak gołąbekstarca o kuli.- To wuj Antoine, daleki kuzyn pierwszego męża mojej babki.lousStracił nogę na wojnie.Ledwo przeżył.Babka zawsze mawiała, że wujAntoine był zbyt uparty, żeby umrzeć.- Na wojnie?- Secesyjnej.Pamiętasz, niedawno oglądałyśmy w telewizji taki film
[ Pobierz całość w formacie PDF ]