[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młodzi za-interesowali się wyścigami konnymi i jak słyszałam, doskonale imidzie. A czy to możliwe, żeby starsi założyli się o kilka pensów wsprawie dla nich ważnej, na przykład, czy znajdę coś, co starannieukryli w chacie? Myślę, że tak. A drugie pytanie: czy nowy mieszkaniec chaty musi na po-czątku usługiwać starszym? Z pewnością. Po trzecie, czy to prawda, że Aron chciał, żeby pani sprzedałaposiadłość i wróciła wraz z całym plemieniem na Nową Gwineę, ajeżeli tak było, to dlaczego pani nic mi o tym nie powiedziała?Ewa wyprostowała się i odeszła od biurka, kierując się ku oknu.Poparu krokach stanęła, uniosła prawą stopę i bawiła się sznurowadłami134baletek.W rezultacie, kiedy wyprostowała się i zwróciła do inspek-tora, jej twarz była prawie niewidoczna na tle okna, jasnego od po-południowego blasku. Tak potwierdziła. Myślę, że to prawda, ale to nie jestprawda faktów.Nigdy nad tym nie dyskutowaliśmy, najwyżej szuka-liśmy jakichś aluzji lub wysuwali niejasne sugestie.Nasze wzajemnestosunki z Aronem były sprawą bardzo delikatną.Oboje wiedzieli-śmy, że dopóki jesteśmy zgodni, reszta plemienia zrobi wszystko,czego zechcemy.Nie mogliśmy pozwolić sobie na niezgodę aninawet wstąpić na drogę, która mogłaby doprowadzić do jawnychnieporozumień, ponieważ wtedy plemię by się rozpadło.Powiedzia-łam panu, że poczucie przynależności jest rzeczą bardzo ważną dlaludzi prymitywnych.podejrzewam, że dla wszystkich ludzi.alezwłaszcza dla ludzi takich, jakimi my jesteśmy.A więc plemię, coś,do czego należymy, musi zostać zachowane w całości i my obojepoświęcamy temu celowi całą naszą energię od przeszło dwudziestulat.Nie mogliśmy się ze sobą nie zgadzać.Ale to rzeczywiścieprawda, że Aron od jakiegoś czasu pragnął wrócić na Nową Gwineę.W ostatnich miesiącach czułam wyraznie, że go to coraz bardziejdręczy. Czy domyśla się pani, dlaczego tak było? Nie.Może uważał, że dla nas, jego plemienia, nie ma tu przy-szłości i że wszystkie nasze nadzieje wiążą się z powrotem w dolinę.Ja natomiast jestem przeciwnego zdania.Starzy ludzie może zdołajądostosować się do tej zmiany, ale nie młodzi, nie kobiety i dzieci, nieja ani Paul. A czy w swoich kalkulacjach brała pani kiedy pod uwagę, costanie się z Bobem Caine'em?135Znowu podeszła do okna i opierając się o framugę przyjęła innąwdzięczną pozę.Minęła chwila, nim odpowiedziała Ma pan dar trafiania we wrażliwe miejsca.Przed dwoma pra-wie laty zdarzył się pewien incydent.Bob oskarżył Arona, że mu cośukradł, ale nie chciał mi powiedzieć co.Aron zachowywał się zgodnością, jak stare lwisko, choć nie zaprzeczył.Doszłam do wnio-sku, że musisi mu coś zabrać, nie uważając tego jednak za kradzież.Wydawało mi się to trochę zabawne, bo nie wyobrażałam sobie, żeBob posiada coś, co można by mu skraść.Stosunki między nimi byłyzawsze chłodne, ale potem jeszcze się pogorszyły, więc zawszestarałam się traktować ich wzajemne opinie o sobie jako przesadne.Przed pół rokiem odbyłam długą rozmowę z Aronem i wtedy dał miwyraznie odczuć, że Bob jest ciężarem dla plemienia, które ponosiza niego odpowiedzialność, a ja go utrzymuję (szczerze mówiąc toprawda), bo chcę zadość uczynić duchowi mojego ojca.Naturalnienie wyraził się tak ani nie powiedział tego wprost.Chyba rzeczywi-ście my wszyscy czujemy, że ponieważ Bob ściągnął na nas to nie-szczęście, musi się w końcu okazać, że ta ofiara nie była daremna.To jest irracjonalne, ale bardzo silne. Rozumiem przytaknął Pibble. Ale przejdzmy do następnejsprawy.Powiedziała mi pani, że Rebeka cierpi na dziedziczną cho-robę krwi.Czy ktoś inny jeszcze ma tę chorobę albo podobną? Tylko Robin. Nawiasem mówiąc, kto jest jego ojcem? Bob.Czy nie zauważył pan podobieństwa?Pibble poczuł, że blednie, że na udach i łydkach występuje mu136gęsia skórka.Ewa musiała zauważyć w nim tę zmianę. Niech pan nie wini Boba, inspektorze odezwała się. Czułsię zagubiony i samotny i przyszedł na jedną z naszych uczt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]