[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy nic mu nie jest.Przebiegłam między ludzmi, szukając jakiegoś odosobnionego miejsca, o które niestety było trudno.W końcu znalazłamsię na stacji metra i zamknęłam się w toalecie.Wsunęłam klucz diabła w ścianę.Przede mną pojawiły się małe, białedrzwiczki.Pewnym krokiem weszłam do drukarni i znieruchomiałam z wrażenia.Znajdowałam się w salonie rezydencji Azazela.Pośrodku stała prasa drukarska, a także kilka biurek z komputerami. Staruszka sama otworzyła drukarnię".Jasne.i za-pewne sama znalazła lokal do wynajęcia u Azazela.228Weszłam do pokoju obok.Znerwicowany lokaj Carlos aż podskoczył, gdy trzasnęłam drzwiami.Pokłonił mi się w pas.Zastanowiło mnie, co robi teraz drugi z nielegalnych niewolników Azazela.- Podać coś panience? - zapytał.Zawahałam się.- Może sok pomarańczowy ze świeżo wyciśniętych owoców? Już wiedziałam, czym nadal zajmował się Pedro.Kiwnęłamgłową.W pokoju siedziała staruszka, Turek Aykut, Piotruś i Beleth.Diabeł zerwał się z krzesła na mój widok.- Wiki, kochanie, nic ci nie jest? Skarbie, powiedz coś.Tak się martwiłem.Nie było cię tak długo.- Beleth objął mnie.Ponad jego ramieniem zobaczyłam kwaśną minę Piotrka.- Nic mi nie jest.- Wyswobodziłam się z uścisku.- Ale nie zdołałam uratować obiektu numer sześć.Już nie żył, gdy tamdotarłam.Diabeł pochylił głowę.- Obiekt numer cztery też już nie żył.Znalazłem tylko jego szczątki.Podeszłam do Piotrka i usiadłam obok niego.Wziął mnie za rękę.- To nie jest twoja wina, że on umarł - powiedział.- Nie jesteś temu winna.Już miałam mu powiedzieć o ofercie Pajmona, ale się powstrzymałam.I tak nie zamierzałam handlować jego nie-śmiertelną duszą.Chciałam o nią walczyć tak długo, aż tam na górze ktoś zauważy, że w Piekle zle się dzieje.Aykut krzyknął coś do telewizora.Spojrzałam na ekran.Leciała polska komedia romantyczna.Para głównych bohaterów,cukierkowych i całkowicie nierealnych, właśnie brała ślub.- Nie rozumiem waszych zwyczajów weselnych - powiedział Aykut do staruszki, Anny Kowalskiej.W Piekle spadała ze wszystkich klątwa wieży Babel.Mogliśmy się swobodnie porozumiewać w każdym języku, jaki ist-nieje i kiedykolwiek istniał.- To proste.Oni rzucają w nich groszami na szczęście -cierpliwie wytłumaczyła mu kobieta.- Nie rozumiem - mruknął Turek.- To znaczy, że szczęście będzie miał ten, kto trafi pannę młodą w oko?Piotrek posłał mi znaczące spojrzenie.- Oni tak już od kilku godzin - wymruczał.Nie zdążyłam odpowiednio mu współczuć, bo w tej chwili na ścianie obok nas zabłyszczał kontur białych drzwi.Azazelwbiegł do pokoju, ciągnąc za sobą jakiegoś zdezorientowanego starszego pana i młodą dziewczynę.- Co się dzieje? - zawołał od progu, gwałtownie zatrzaskując drzwi.W odpowiedzi tylko wzruszyłam ramionami.Beleth uciekł w bok spojrzeniem.Azazel podparł się pod boki.Jego minawyrażała głęboką pogardę.- %7łebym musiał pracować z dwójką tak nierozgarniętych nowicjuszy - powiedział cicho.- To nie ich wina - postawił się w naszej obronie Piotrek.229Beleth zmroził go spojrzeniem.- Nie potrzebujemy twojej pomocy.A ty, Azazel, nie masz innego wyjścia - warknął.Azazel wzniósł oczy do nieba i popchnął w naszą stronę towarzyszących mu ludzi.- Poznajcie Johna z Australii i Carmen z Hiszpanii.Kiedy wy partaczyliście swoją robotę, ja zdołałem ocalić aż dwaobiekty.Zmiertelnicy nieśmiało przywitali się ze wszystkimi w pokoju.Azazel zerknął na zegar wiszący na ścianie.Sześć godzin,które dał nam Pajmon na podjęcie decyzji, minęło niepostrzeżenie.- To jaki mamy plan? - Spojrzał mi prosto w oczy.- Zostało niecałe trzydzieści minut i trzy obiekty na kuli ziemskiej.- Nie zdążymy - powiedział Beleth.- Masz rację.- Azazel skrzywił się i zaczął krążyć niespokojnie po pomieszczeniu.Carlos podszedł do mnie i podał mi pełną szklankę świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy.Od razu niechcący wylałamsobie trochę na buty.Już miałam się napić, kiedy zauważyłam, że po powierzchni soku pływa kawałek paznokcia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]