[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic nie zapowiedziało jego przybycia, ani skrzypnięcie drzwi ani odgłos kroków.Po prostu pojawił się tam, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.Merry przyjrzał mu się z bijącym sercem.Saruman był wysoki, bardzo wysoki.Miał długą brodę i włosy, w których pasma bieli przetykane były czernią.Jego oczy były ciemne, jak agaty, ale wbrew obawom Merry’ego nie było w nich gniewu, lecz tylko znużenie i życzliwość.Gimli mruknął coś o podobieństwie do Gandalfa, ale hobbit zignorował krasnoluda, zajęty kontemplacją sarumanowej szaty.Przedziwna tkanina mieniła się wszystkimi kolorami tęczy przy najdrobniejszym ruchu właściciela, błyski pomykały po niej jak chwiejące się płomyki świec.- Porozmawiajmy jednak.Trzech spośród z was przynajmniej znam z imienia - Saruman mówił dalej, opierając bladą dłoń na balustradzie.Merry wstrzymał oddech, chłonąc jego słowa; czarodziej zwrócił się teraz do Gandalfa, łagodnie wypominając mu brak zainteresowania jego radami, a potem spojrzał na Theodena.W słowach pełnych bólu wyraził swą troskę i życzliwość, poskarżył się też na krzywdy jakich doznał z rąk Rohańczyków i wreszcie zapewnił o chęci pomocy.Jego głos był jeszcze bardziej niezwykły niż na początku i choć Merry pamiętał wszystkie ostrzeżenia Gandalfa i Obieżyświata, złapał się na tym, że rozważa, w jaki sposób Shire powinno wynagrodzić Sarumanowi straty.Raptem zrobiło mu się wstyd na wspomnienie ogołoconej spiżarni.Theoden, też najwyraźniej niezdecydowany, nic nie odpowiedział, przeniósł wzrok na stojącego obok Gandalfa a potem z powrotem na Sarumana.Był w rozterce.Jeźdźcy zaczęli szeptać między sobą.Merry nie znał ich języka, ale domyślił się bez trudu, iż są bardzo poruszeni słowami Sarumana - kiwali ochoczo głowami, jakby wyrażali uznanie dla tego, co przed chwilą usłyszeli.Gandalf milczał.Tymczasem Saruman wychylił się ze swego tarasu.- Nie oczekuję zrozumienia, po ludziach, którzy w swej łatwowierności dali się zwieść i wystąpili przeciwko mnie - oświadczył.- Ale ty, synu Denethora, słynący z odwagi i szlachetności, zasmucasz mnie.Boromir drgnął i uniósł głowę.- Dlaczego stoisz pośród moich wrogów - ciągnął Saruman wpijając się w Gondorczyka wzrokiem - zamiast przybyć w me progi jako przyjaciel? Zostałbyś przyjęty z wszelkimi honorami, jak na dziedzica sławnego rodu przystało.Niczego bardziej nie pragnę, jak przyjaźni z Gondorem.Czy jest już za późno na pokój między nami? Nie dawaj posłuchu złym doradcom, mężny synu Denethora, mądrością sławionego, zdecyduj sam w swoim sercu, co wolisz - siłę i pokój, jakie da Gondorowi sojusz z Isengardem, czy też śmierć, zamęt i zniszczenie?Boromir nie odpowiedział.Stał tak, jakby zamienił się w posąg.Aragorn zerknął na niego czujnie, a potem poszukał wzrokiem spojrzenia Gandalfa, ale czarodziej wciąż nie reagował.Za plecami Merry’ego Jeźdźcy znów zaczęli szemrać, ale hobbit nie odwrócił się, wpatrzony w Boromira.Nagle odezwał się Gimli.- Ten czarodziej używa mowy na opak! - zawarczał.- W języku Orthanku pomoc znaczy zguba a ratunek to śmierć.Nie przyszliśmy tu słuchać bzdur!- Spokój! - głos Sarumana stracił na słodyczy, a jego oczy błysnęły gniewnie.- Nie przypominam sobie, bym się do ciebie zwracał, Gimli synu Gloina.Twój kraj leży daleko stąd i nie dotyczą cię sprawy o których mówię.Nie potępiam cię za twój udział w tej niefortunnej kampanii, mężny krasnoludzie, bo wiem, że nie zdawałeś sobie sprawy, w co się uwikłałeś.Nie przerywaj mi jednak, gdy rozmawiam z przyszłym namiestnikiem Gondoru i moim, mam nadzieję, przyjacielem.Cóż mi odpowiesz, Boromirze? Chcesz pokoju, który mogę ci zapewnić, oferując moją mądrość i wielowiekowe doświadczenie? Czy chcesz, by nasze państwa rozkwitły? Chcesz, by Gondor okrył się chwałą? Co mi odpowiesz, synu Denethora?Boromir wziął głęboki wdech, Merry widział, jak unoszą się jego ramiona, ale wciąż nie odpowiadał.Saruman jeszcze bardziej przechylił się nad balustradą.- Milczysz - oznajmił.- Czyż słusznie wyczuwam w twym milczeniu zgodę?- Milczę, bo nie mam ci nic do powiedzenia - odparł Boromir z wysiłkiem.W porównaniu z głosem Sarumana jego słowa zabrzmiały zgrzytliwie i nieprzyjemnie.- Nie chcesz pokoju? - Saruman uniósł brwi.- Czy tak mam rozumieć twe słowa?- Możesz je sobie rozumieć jak chcesz, twoja wola - głos Boromira brzmiał pewniej i mocniej.- Ale wara mi od Gondoru!Od strony Jeźdźców dobiegł pomruk dezaprobaty.Merry zauważył, że Obieżyświat rzuca Boromirowi ostrzegawcze spojrzenie.Gondorczyk, który chyba zamierzał jeszcze coś powiedzieć, rozmyślił się i potrząsnął głową, jakby opędzał się od niechcianych myśli.Saruman zmruży oczy i przez chwilę szacował Boromira wzrokiem, a wyraz jego twarzy był nieodgadniony.- A ty królu? - nieoczekiwanie zagadnął Theodena.- Czy i ty wzgardzisz moją pomocą i przyjaźnią? Ty, przez którego nie przemawia młodzieńcza popędliwość i.- tu urwał na chwilę, bo ponownie spojrzeć na Boromira - upojenie nowo odkrytą władzą? - dokończył z błyskiem w oku.Syn Denethora nie odpowiedział, nie zaprzeczył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]