[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mam wrażenie, że nasz drogi Otto ma trochÄ™ racji, mówiÄ…c, że o czymÅ› zapomniaÅ‚ -powiedziaÅ‚ w koÅ„cu i popatrzyÅ‚ Kleistowi w szkliste oczy.Jego przymilny gÅ‚os dziaÅ‚aÅ‚ na ran-nego usypiajÄ…co.- Na szczęście ma nas.A my mamy lepszÄ… pamięć.Dobrze mieć takichprzyjaciół, prawda, Otto? Gdzie jest plan? - zapytaÅ‚ nagle zupeÅ‚nie innym tonem.ZabrzmiaÅ‚o to jak grozba.Zapytany przymknÄ…Å‚ powieki i zagryzÅ‚ wargi, gdy HanszacisnÄ…Å‚ palce na opuchniÄ™tej nodze.- Nie wiem, o czym mówisz - wychrypiaÅ‚ z trudem, zupeÅ‚nie jakby dÅ‚oÅ„ oprawcyzaciskaÅ‚a siÄ™ na jego gardle.- Nie wiesz? - zdumiaÅ‚ siÄ™ grubas.- To może Wili wyjaÅ›ni ci, o jaki plan chodzi? On mawiÄ™cej cierpliwoÅ›ci ode mnie.Ja muszÄ™ siÄ™ oszczÄ™dzać, nie wolno mi siÄ™ denerwować.Serce,rozumiesz.- Z minÄ… bÅ‚azna popukaÅ‚ siÄ™ w klatkÄ™ piersiowÄ….Wysoki zamierzyÅ‚ siÄ™ po raz drugi i uderzyÅ‚ Kleista w drugi policzek.- Gdy kto uderzy ciÄ™ w lewy policzek, nadstaw mu prawy - zacytowaÅ‚ Hans i rozeÅ›miaÅ‚siÄ™ ubawiony wÅ‚asnym dowcipem.- WiÄ™c gdzie jest ten plan, przyjacielu? - ponowiÅ‚ pytanie,ale nie doczekaÅ‚ siÄ™ odpowiedzi.MÅ‚ody historyk miaÅ‚ dość biblijnych cytatów, przymknÄ…Å‚oczy i czekaÅ‚ na trzecie uderzenie.223- Dobrze - powiedziaÅ‚ Hans znużonym gÅ‚osem.- Wydaje mi siÄ™, że masz nas za idiotów.Postaram siÄ™ wyjaÅ›nić ci, jak bardzo siÄ™ mylisz.Widzisz, jestem wystarczajÄ…co stary, bywiedzieć, w jaki sposób plan trafiÅ‚ w rÄ™ce Hermanna Staffa.Na dzwiÄ™k tego nazwiska Kleist gwaÅ‚townie poderwaÅ‚ gÅ‚owÄ™ do góry i spojrzaÅ‚ naHansa zaskoczony.- A widzisz, bratku - ucieszyÅ‚ siÄ™ grubas.- Teraz bÄ™dziesz z nami rozmawiaÅ‚? DÅ‚ugoczekaÅ‚em, by tu wrócić.Zbyt dÅ‚ugo.Dlatego.nie wywiniesz siÄ™.Wiem, że Hermann daÅ‚ plantobie.Oddaj go, a osobiÅ›cie odstawiÄ™ ciÄ™ do lekarza i zapakujÄ™ w pociÄ…g do Berlina.A potemzapomnimy o caÅ‚ej sprawie i o tym, że kiedykolwiek tu byÅ‚eÅ›.Co ty na to?Otto z trudem potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Nic nie wiem o żadnym planie - powtórzyÅ‚ z uporem.Zniecierpliwiony WilhelmwyszarpnÄ…Å‚ mu worek spod pleców i zaczÄ…Å‚ wyrzucać z niego nieliczne części garderoby iosobiste drobiazgi.Bardzo szybko dotarÅ‚ do dna, nie znalazÅ‚szy niczego, co mogÅ‚oby nadÅ‚użej przykuć jego uwagÄ™.Hans przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ tym poszukiwaniom z pobÅ‚ażliwymuÅ›miechem.- Daj spokój, Wili.Drogi Kleist jest za sprytny, by nosić go ze sobÄ….UkryÅ‚ go gdzieÅ› ito bardzo skutecznie.Ale przecież kolegom pokaże gdzie, prawda? - popatrzyÅ‚ na siedzÄ…cegowyczekujÄ…co.W koÅ›ciele przez kilka dÅ‚ugich chwil panowaÅ‚a niezmÄ…cona żadnym haÅ‚asem,zÅ‚owróżbna cisza.Co mi zrobiÄ…, jeÅ›li nie bÄ™dÄ™ chciaÅ‚ im powiedzieć, zaczÄ…Å‚ siÄ™ zastanawiać Otto, ale bólprzyćmiÅ‚ jego myÅ›li.GÅ‚owÄ™ miaÅ‚ ciężkÄ… i coraz bardziej chciaÅ‚o mu siÄ™ pić.Lekarz, przypom-niaÅ‚ sobie, ktoÅ› mówiÅ‚ o lekarzu.PopatrzyÅ‚ nieprzytomnie na pochylonych nad nim mężczyzn.Zafalowali zgodnie, a razem z nimi zafalowaÅ‚y filary i nawa zatrzÄ™sÅ‚a siÄ™ jakby od tÅ‚umionegoÅ›miechu.- Pomóż mu wstać, Wili - poleciÅ‚ koledze pÄ™katy i Otto poczuÅ‚, jak jakaÅ› siÅ‚a podrywago z ziemi.Obraz zakoÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ mocniej.Wysoki trzymaÅ‚ go mocno za koszulÄ™ na piersiach iusiÅ‚owaÅ‚ odciÄ…gnąć od oÅ‚tarza.Zachwiali siÄ™ obaj.- Stój - ryknÄ…Å‚ osiÅ‚ek, puszczajÄ…c go i z trudem Å‚apiÄ…c równowagÄ™.Kleist posÅ‚uchaÅ‚ ipróbowaÅ‚ pewniej stanąć na nogach.Ból nie do zniesienia pozbawiÅ‚ go jednak oparcia i Otto,krzyczÄ…c przerazliwie, upadÅ‚, uderzajÄ…c gÅ‚owÄ… o stopnie oÅ‚tarza.PÄ™katy popatrzyÅ‚ na wysokiego z wyrzutem, a potem przyjrzaÅ‚ siÄ™ nieruchomej postaci.Twarz leżącego bielaÅ‚a na ciemnej kamiennej posadzce, a półotwarte usta wykrzywiaÅ‚ grymasbólu, który wyglÄ…daÅ‚ jak namalowany na woskowej masce.Hans zdjÄ™ty nagÅ‚ym niepokojemprzykucnÄ…Å‚ nad Kleistem i dotknÄ…Å‚ jego szyi, a pózniej uniósÅ‚ do góry jego gÅ‚owÄ™ i z przeraże-224niem jÄ… upuÅ›ciÅ‚.Stuknęła gÅ‚ucho przy ponownym zetkniÄ™ciu z podÅ‚ogÄ….RÄ™ka, którÄ… podniósÅ‚do oczu, byÅ‚a ciemna od krwi.Palce lepiÅ‚y siÄ™ nieprzyjemnie, wiÄ™c odruchowo chciaÅ‚ wytrzećje w poÅ‚Ä™ marynarki.PowstrzymaÅ‚ siÄ™ jednak i dostrzegÅ‚szy jasnÄ… plamÄ™ wilgotnej koszuliKleista, podniósÅ‚ jÄ… i z obrzydzeniem otarÅ‚ dÅ‚oÅ„, zostawiajÄ…c na biaÅ‚ej tkaninie cienkie, dÅ‚ugiesmugi.Jego strach zniknÄ…Å‚ i w oczach zapÅ‚onÄ…Å‚ gniew.- Ty kretynie - syknÄ…Å‚ - skoÅ„czony durniu.ByÅ‚ nam potrzebny.A teraz zamiast planumamy na gÅ‚owie trupa.Co siÄ™ tak gapisz! Rusz siÄ™, do cholery, musimy coÅ› zrobić z ciaÅ‚em,zanim siÄ™ rozwidni.Spis treÅ›ciPrologDzieÅ„ pierwszyDzieÅ„ drugiDziennik Ottona KleistaDzieÅ„ trzeciDzieÅ„ czwartyDzieÅ„ piÄ…tyDzieÅ„ szóstyDzieÅ„ siódmyDzieÅ„ ósmyDzieÅ„ dziewiÄ…tyDzieÅ„ dziesiÄ…tyDzieÅ„ jedenastyDzieÅ„ czternastyDzieÅ„ piÄ™tnastyEpilogCopyright © by Katarzyna DÅ‚ugosz-Rygiel, 2008 Ali rights reservedProjekt okÅ‚adki Studio FlowRedaktor Agnieszka BosackaRedaktor techniczny Teodor Jeske-ChoiÅ„skiWydanie IISBN 978-83-7506-229-8Zysk i S-ka Wydawnictwoul.Wielka 10, 61-774 PoznaÅ„tel.(061) 853 27 51, 853 27 67, fax 852 63 26DziaÅ‚ handlowy, tel./fax (061) 855 06 90sklep@zysk.com.plwww.zysk.com.plDruk i oprawa: WZDZ - Drukarnia LEGA225
[ Pobierz całość w formacie PDF ]