[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego nie wolno im używać mocy do kontrolowanialudzi? Po diabÅ‚a, komu odczytywanie umysłów, skoro nie wolnowykorzystać tego w celu zdobycia przewagi lub korzyÅ›cimaterialnych? Dlaczego nie wolno używać wiÄ™cej niż jednegofamilianta na raz? Dlaczego nie wolno chwalić siÄ™ swojÄ… wyższoÅ›ciÄ… itrzeba wtapiać siÄ™ w Å›wiat Å›miertelników?Kingsley zaprosiÅ‚ jÄ… do Repozytorium, żeby pokazać jej coÅ›fajnego, a teraz udaÅ‚ siÄ™ na poszukiwanie pomiÄ™dzy półki.RozejrzaÅ‚a siÄ™ po przestronnej, staroÅ›wieckiej sali.KilkunastużaÅ‚osnych ludzi, dawnych zauszników, niemajÄ…cych już powiÄ…zaÅ„ zwampirzymi rodami, pracowaÅ‚o pilnie przy swoich stanowiskach.Mimi zajęła miejsce przy jednym z wielkich stołów w czytelni naÅ›rodku sali, niecierpliwie bÄ™bniÄ…c palcami po blacie.Zza rzÄ™dów książek dobiegÅ‚a do jej uszu cicha rozmowa.- Nie ma tu ani sÅ‚owa o miÅ‚oÅ›ci, Jack.- MówiÅ‚a dziewczyna.-Może to jednak absurdalna teoria?147- JesteÅ› pewna? Przyjrzyj siÄ™ dokÅ‚adniej, może nie dość wnikliwieczytasz.- OdparÅ‚ ktoÅ›, Mimi zgrzytnęła zÄ™bami.To znowu ta mysz,Van Alen, rozmawiaÅ‚a z jej bratem.WstaÅ‚a i odchrzÄ…knęła,spoglÄ…dajÄ…c na nich znad niskiej półki z książkami.Jack i Schuyler natychmiast odsunÄ™li siÄ™ od siebie.- Ja, tego, do zobaczenia.- Schuyler zebraÅ‚a książki i przeniosÅ‚asiÄ™ do innego stoÅ‚u, nie zauważajÄ…c, że nadal ma egzemplarz Jacka.- Cześć! - Jack odwróciÅ‚ siÄ™ na krzeÅ›le i uÅ›miechnÄ…Å‚ do siostry.-Nie wiedziaÅ‚em, że w ogóle wiesz, jak tu trafić.- Nie doceniasz mnie, Benjaminie Force.PragnÄ™ ciÄ™poinformować, że uwielbiam książki.- Prychnęła Mimi.Jack uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.KÅ‚amczucha.- WysÅ‚aÅ‚.Sam jesteÅ› kÅ‚amczuch.- odpowiedziaÅ‚a.MachnÄ…Å‚ przepraszajÄ…corÄ™kÄ….Wybacz.Jasne.- Twarz Mimi zmiÄ™kÅ‚a.LecÄ™.Do zobaczenia w domu.Cześć.Mimi patrzyÅ‚a za nim, ale nawet jego życzliwe myÅ›li odciÅ›niÄ™te wjej umyÅ›le nie mogÅ‚y jej uspokoić.Dlaczego Schuyler nadal siÄ™liczyÅ‚a? W tej dziewczynie byÅ‚o coÅ›, co wytrÄ…caÅ‚o jej brata zrównowagi, czuÅ‚a to.JednoczeÅ›nie mogÅ‚a wyczuć pragnienie Jacka,by przypieczÄ™tować wiÄ™z z siostrÄ…, ale byÅ‚o to niemal tak, jakbyzmuszaÅ‚ siÄ™ do zakochania w niej wbrew swojej woli.Dlaczego?Nigdy wczeÅ›niej nic podobnego siÄ™ nie zdarzyÅ‚o.W każdym cykluodnawiali swojÄ… wiÄ™z bez żadnych komplikacji.Na moment nadludzka, niewzruszona pewność siebie opuÅ›ciÅ‚aMimi.WyglÄ…daÅ‚a jak zagubiona i przestraszona dziewczynka.CobÄ™dzie, jeÅ›li jÄ… zostawi? Co bÄ™dzie, jeÅ›li w odpowiednim czasie nieodnowi ich wiÄ™zi? Co siÄ™ z nimi stanie?Mimi wzdrygnęła siÄ™ na myÅ›l o Allegrze Van Alen, leżącej wszpitalnym łóżku, praktycznie martwej dla Å›wiata.Nie pozwoli, żeby coÅ› takiego siÄ™ im przytrafiÅ‚o.148- WyglÄ…dasz, jakbyÅ› zobaczyÅ‚a ducha.- PowiedziaÅ‚ Kingsley,kÅ‚adÄ…c przed Mimi opasÅ‚Ä… książkÄ™.Mimi zaprezentowaÅ‚a najbardziej rozbrajajÄ…cy ze swoichuÅ›miechów.- ChciaÅ‚abym.- PopatrzyÅ‚a na oprawny w skórÄ™ wolumin.- Coto?- CoÅ›, czego nie powinniÅ›my mieć w rÄ™ku.Stary podrÄ™cznikzakazanych zaklęć.SÅ‚yszaÅ‚aÅ› o tych caÅ‚ych Croatanach, nie?Srebrnokrwistych? - ZapytaÅ‚ Kingsley.- No.- OdparÅ‚a ostrożnie Mimi.- Ale oni podobno nie istniejÄ….- Jasne.- WyszczerzyÅ‚ zÄ™by Kingsley.- Tylko, dlatego, że nie sÄ…już tacy posÅ‚uszni.- Nie rozumiem?- SrebrnokrwiÅ›ci byli kiedyÅ› niewolnikami bÅ‚Ä™kitnokrwistych.Kiedy skazano nas na nieÅ›miertelne życie na Ziemi, poplecznicyLucyfera zostali na pewien czas zmuszeni do posÅ‚uszeÅ„stwa przezMichaÅ‚a i GabrielÄ™.MieliÅ›my nad nimi wÅ‚adzÄ™, ale zbuntowali siÄ™ iprzestali wypeÅ‚niać nasze rozkazy.Polowali na nas, my polowaliÅ›myna nich, wojna ciÄ…gnęła siÄ™ przez wieki.Teraz podobno zniknÄ™li.Alejest sposób, żeby ich wezwać.- Jak to? - Mimi pomyÅ›laÅ‚a, że Kingsley zdecydowanie zbytlekkomyÅ›lnie do tego podchodzi.SrebrnokrwiÅ›ci to nie byÅ‚ temat dożartów.WiÄ™kszość bÅ‚Ä™kitnokrwistych wolaÅ‚a nawet o nich nierozmawiać.- No wiesz, wezwać któregoÅ› z ciemnoÅ›ci.Kazać mu zrobić, cotylko zechcesz.- WyjaÅ›niÅ‚ Kingsley.- Chyba mnie to nie krÄ™ci.- Wzdrygnęła siÄ™ Mimi.- Za poważnynumer.- Daj spokój, to może być Å›wietna zabawa.- OżywiÅ‚ siÄ™ Kingsley.Dla niego sÅ‚owo zabawa" byÅ‚o synonimem niebezpiecznegopomysÅ‚u.Zdaniem Kingsleya użycie mrocznego i niebezpiecznegostarego zaklÄ™cia jest porównywalne z prowadzeniem ferrari zprÄ™dkoÅ›ciÄ… trzystu kilometrów na godzinÄ™.Niekoniecznie należy149uznać to za najmÄ…drzejszy pomysÅ‚ Å›wiata, ale z pewnoÅ›ciÄ… za coÅ›,czym możesz siÄ™ potem chwalić.- DziÄ™ki.- Mimi potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….Ale nawet, jeÅ›li nie byÅ‚a;zainteresowana propozycjÄ… Kingsleya, być może książka przyda siÄ™ winnym celu.Materia acerbus.Mroczna wiedza.OtworzyÅ‚a na pierwszej stronie i zaczęła czytać.150ROZDZIAA 27ROZDZIAA 27Allegra Van Alen nie spaÅ‚a.SiedziaÅ‚a na łóżku, a delikatne jasnewÅ‚osy spÅ‚ywaÅ‚y na jej ramiona i szpitalnÄ… koszulÄ™.Intensywnie zielone oczy byÅ‚y szeroko otwarte.PrzemówiÅ‚aniskim, przejmujÄ…cym gÅ‚osem.- Strzeż siÄ™, Schuyler.Strzeż siÄ™.Schuyler obudziÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie.ZnajdowaÅ‚a siÄ™ w szpitalnympokoju matki, w Columbia Presbyterian, ale nie wiedziaÅ‚a, skÄ…d siÄ™ tuwzięła.ByÅ‚o po północy, a ostatnie, co pamiÄ™taÅ‚a, to senność, jaka jÄ…ogarniaÅ‚a nad książkÄ….Nie przypominaÅ‚a sobie, żeby wychodziÅ‚a zsypialni, wsiadaÅ‚a do autobusu przy Sto SześćdziesiÄ…tej Ósmej iprzyjeżdżaÅ‚a do szpitala.MusiaÅ‚a lunatykować - albo miaÅ‚a zamroczenie, takie jakopisywaÅ‚a Bliss.PopatrzyÅ‚a na matkÄ™.Allegra spaÅ‚a pod przykryciem, milczÄ…ca ispokojna.Czy jej sÅ‚owa byÅ‚y tylko snem? Ale wydawaÅ‚y siÄ™ takprawdziwe.Matka odzyskaÅ‚a Å›wiadomość, odezwaÅ‚a siÄ™ do niej.KazaÅ‚a jej siÄ™ strzec.Przed czym?- Mamo.- Schuyler pogÅ‚adziÅ‚a chÅ‚odny policzek Allegry.Ból zpowodu jej utraty nigdy do koÅ„ca nie minÄ…Å‚.Schuyler pocaÅ‚owaÅ‚amatkÄ™ w czoÅ‚o i wyszÅ‚a z pokoju, gaszÄ…c Å›wiatÅ‚a.NastÄ™pnego wieczora Lawrence zaprosiÅ‚ Schuyler na obiad doswojego starego klubu.Klub Podróżników, elitarna organizacjazaÅ‚ożona przez bÅ‚Ä™kitnokrwistych na poczÄ…tku osiemnastego wieku,stanowiÅ‚ miejsce spotkaÅ„ wszelkiej maÅ›ci obieżyÅ›wiatów, chcÄ…cychdzielić siÄ™ swoimi badaniami i teoriami dotyczÄ…cym naturalnych igeograficznych zjawisk.151MieÅ›ciÅ‚ siÄ™ w znakomicie wyposażonym budynku przy PiÄ…tejAlei, naprzeciwko Knickefmbocker Club i zaledwie kilka minutpiechotÄ… od Metropolitan Museum.Oba te stowarzyszenia, wzaÅ‚ożeniu ograniczajÄ…ce czÅ‚onkostwo do bÅ‚Ä™kitnokrwistych, wostatnich latach rozluzniÅ‚y nieco zasady, przyjmujÄ…c w poczet swoichczÅ‚onków także ludzi.Ale Klub Podróżników pozostawaÅ‚ wciąż twierdzÄ… wampirów,choćby dlatego, że ludzie bardziej zainteresowani byli sprawamizwiÄ…zanymi ze spoÅ‚ecznoÅ›ciami niż ze Å›rodowiskiem, a przynależnośćdo nudnego i starego krÄ™gu Podróżników nie wiÄ…zaÅ‚a siÄ™ zeszczególnym prestiżem.JadalniÄ™ wypeÅ‚niali przedstawiciele znanych rodów: byli tuCarondoletówie, a także Lorillandowie i Seligmanowie, którzypodobnie jak rodzina Van Alenów, mogli szczycić siÄ™ raczej bogatÄ…historiÄ… niż obecnymi fortunami.Lawrence zostaÅ‚ powitany przez maître d'hôtel.Zanim on iSchuyler zajÄ™li miejsca, przeszedÅ‚ przez salÄ™, wymieniajÄ…c uÅ›ciskidÅ‚oni i zatrzymujÄ…c siÄ™ na pogawÄ™dki.Menu w Klubie Podróżników nie zmieniÅ‚o siÄ™ od dziewiÄ™tnastegowieku.Sole meunière.Stek Diana.Pieczony królik.Schuyler zamówiÅ‚a solÄ™, Lawrence wybraÅ‚ stek.Jedzenie przyniesiono pod srebrnymi pokrywami.- Voilà.- PowiedziaÅ‚ kelner, odkrywajÄ…c obie jednoczeÅ›nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]