[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.54Oliver sączył koktajl przez czerwoną słomkę.Nie znosił piwa iwszystkich błędów związanych z tym, co nazywał alkochol -Americano".Schuyler urzekało jego zamiłowanie do słodyczy.W jejoczach kobiece" drinki w jakiś sposób dodawały mu męskości.Niebał się być sobą.Miło było wreszcie siedzieć z nim w publicznym miejscu.Wobecności wszystkich ludzi dookoła nie mogła przecież zatopić w nimkłów.Ostatnio, ilekroć byli sami, odnosiła wrażenie, że jegooczekiwanie wprost wisiało w powietrzu, a Schuyler tęskniła za ichprostą przyjaznią.Odprężała się w jego towarzystwie.- Czemu pijesz tyle, kiedy jesteś ze mną? - Zapytała, starając się,by zabrzmiało to lekko.- Czuję się dotknięty.Masz mnie za pijaka?- Troszeczkę.- Nie wiem.- Popatrzył na sufit zamiast na nią.- Rany, czasemmnie przerażasz.Schuyler miała ochotę się roześmiać.- Przerażam cię?- No, jesteś taką.superwampirzycą.Naprawdę mogłaś gozałatwić, wiesz.- Wyszczerzył się w uśmiechu, ale Schuylerwiedziała, że jest bardziej poruszony, niż to okazuje.- Nic mu nie będzie.- Warknęła.Nie chemia rozpamiętywać tego, co mogło się wcześniej stać.Miała Dylana w garści.Czuła, jak jego umysł ugina się przed nią.Czuła, jak cała jego pamięć błaga, żeby go uwolnić.A ona pragnęłanade wszystko zniszczyć go - uciszyć wszystkie głosy.Była w stanieto zrobić.To była trzezwiąca myśl, więc pociągnęła kolejny łykdrinka.- Nie jest dobrze.- Powiedział Oliver.- Wiesz, że musimy o nimpowiedzieć Lawrence'owi, prawda? Muszą coś z tym zrobić.Matypowe objawy skażenia.Halucynacje, histeria, manie.55- Odrobiłam lekcje.Wiesz, znam wszystko, co kazał namprzeczytać Lawrence.Właśnie.Schuyler czuła się winna.Nie przykładała się dowampirzych lekcji.Lawrence, wykorzystując pomoc Olivera, starałsię, aby mogła kontynuować naukę.Powinna koncentrować się nalepszym opanowaniu siły albo szlifować już nabyte umiejętności, aleostatnio czuła się kompletnie rozproszona.Apartament przy PerryStreet.- Myślisz, że Dylan nas okłamywał? - Zapytała.- Nie, uważam, że myślał, że mówi prawdę, taką, jaką znał.Ale,jak widać, został zmanipulowany.- Oliver rozgryzł kostkę lodu.- Niewiem, czy powinniśmy wierzyć w to, że naprawdę im uciekł.Możliwe, że po prostu go puścili.Schuyler milczała.Wypuścili go, żeby mógł dokończyć to, czegonie udało mu się zrobić wcześniej.Przed swoim nagłym zniknięciemDylan zaatakował ją dwukrotnie.Wybrali go, ponieważ był blisko niejjako jeden z jej najlepszych przyjaciół.Nie mogła temu zaprzeczyć:komuś zależało, żeby zginęła.Chciała się podzielić tym wnioskiem zOliverem, ale zachowała go dla siebie.Wystarczająco się o niąmartwił.Oliver rzucił okiem na rachunek i wyjął kartę kredytową.- A jak tam życie na pokładzie Gwiazdy Zmierci?- Bez zmian.- Uśmiechnęła się Schuyler, chociaż miała tak dość,że chciało jej się wymiotować.Trudno jej było siedzieć z Oliverem inie znienawidzić siebie za to, co mu robiła.- Więc.- Westchnął Oliver.Schuyler wiedziała, do czego zmierza i po raz kolejnypożałowała, że uczyniła go swoim familiantem.- Więc?Kelnerka wróciła z czytnikiem kart i zasugerowała, że jeśliposiedzą jeszcze trochę, będą musieli wychodzić tylnym wyjściem.Oliver schował kartę i spróbował wypić kolejny łyk z opróżnionejszklanki.56- Miałem się z tobą spotkać w Mercerze, kiedy zadzwoniła Bliss.Powiedziała, że jesteś tutaj, na Perry Street.Pomyślałem, że to trochędziwne, bo umówiliśmy się w Mercerze, jak zawsze, ale powiedziała,że jest pewna, że tam będziesz.Co ty tam robiłaś?Schuyler nie patrzyła mu w oczy.- Wiesz, modeling.Linda Farnsworth ma taki punkt, gdziepotykają się modelki.Bliss i ja czasem tam wpadamy, żeby pogadaćtrochę z dziewczynami.Przepraszam, że musiałeś czekać.- Więc, no.skoro nie wyszło nam umówione spotkanie, czychcesz.Teraz łatwiej jej było odmówić, ponieważ decyzję podjęła jużwcześniej.- Nie, muszę wracać przed godziną policyjną.- Potrząsnęła głowąSchuyler.- I tak jestem spózniona, a jak Charles się dowie.- Pieprzyć Charlesa.- Oliver pstryknął wykałaczką przez stół, także wylądowała na podłodze.- Rany, czasem mam powyżej uszu tegocałego gówna.- Ollie.- Po prostu chciałbym, żebyśmy mogli być razem.- Powiedział,znowu patrząc w sufit.- Znaczy, wiem, że to niemożliwe.Ale czemunie? Dlaczego mamy przestrzegać starych praw? Kogo to właściwiepowinno obchodzić? - Narzekał.- Nie chcesz, żebyśmy byli razem?Zapytał gwałtownie, z nutką histerii w głosie.Schuyler wzięła jego dłoń w swoje dłonie.- Chcę, Ollie, wiesz, że chcę.Był jej sprzymierzeńcem, wspólnikiem zbrodni, jej sumieniem ipocieszeniem.Na twarzy Olivera odmalowało się najwyższe szczęście isatysfakcja.Uśmiechnął się do niej, a Schuyler z całego sercapragnęła, aby nigdy nie miał okazji poznać prawdy.57ROZDZIAA 12ROZDZIAA 12Było już pózno, gdy Mimi i Jack wreszcie wytoczyli się z Per Se.Rachunek za kolację okazał się czterocyfrowy - nie, żeby Mimi tozaskoczyło.Była tak przyzwyczajona do płacenia niebotycznych sumza wszystko w swoim życiu, że czasem narzekała, jeśli zauważyła, iżcoś było tańsze, niż oczekiwała.- Myślą, że muszę oszczędzać, czy co? - Prychnęła.- %7łe nie mogęsobie pozwolić na FIJI Water?Jack skarcił ją za tę rozrzutność.- Wiesz, nowobogackim często się wydaje, że mieć dużopieniędzy to to samo, co mieć nieskończenie dużo pieniędzy.Mimi spojrzała na niego z niedowierzaniem.- Czy ty mnie właśnie nazwałeś nowobogacką? - Jack roześmiałsię, wchodząc do windy.- Na to wychodzi.- Drań! - Mimi udała, że jest śmiertelnie obrażona.- Na majątekjest tak stary, że napędza system ubezpieczeń społecznych.Bankructwo nie wchodzi w grę.Jesteśmy nadziani.- Mam nadzieję.Mówiłaś, że Lawrence wspominał ogwałtownym spadku zysków? Słyszałem coś podobnego na ostatnimzebraniu inwestorów.Indeksy giełdowe idą w dół.To nie wróżnajlepiej.Zamarkowała szerokie ziewnięcie.- Nie nudz mnie tymi detalami.Nic mnie nie obchodzą.- Wyszlina zewnątrz.Po drugiej stronic ulicy dwukołowe konne bryczkiczekały na naiwnych turystów.Było chłodno - ostatnie uderzeniezimy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]