[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tor - odezwał się w jego głowie donośny, lecz łagodny głos Darmuda Corila - jesteśWybrańcem, który kiedyś zbawi nas wszystkich.Wtedy to my tobie będziemy dziękować.Przedtem jednak musisz pokonać wiele przeszkód i znieść wiele bólu.Zamiast przyjmowaćtwoje podziękowania, chcę cię prosić o przebaczenie za to, co musi zrobić Serce Lasu.Tor zmarszczył brwi.Nie rozumiem.Zrozumiesz, synu - jeszcze smutniejszym głosem powiedział bóg.Płomieniezamigotały i zgasły, a wraz z nimi zniknął Darmud Coril.- Tor! - zawołała Arabella.- Twoje dziecko zaraz przyjdzie na świat!Tor obrócił się i zobaczył, jak święta kobieta i Saxon obejmują się, zapłakani.Apotem ciszę Serca Lasu przerwał najbardziej zdumiewający dzwięk, jaki Tor kiedykolwieksłyszał.Głos płaczu jego dziecka.- To chłopiec - powiedziała Sorrel nabrzmiałym z emocji głosem, klęcząc pomiędzypodkurczonymi nogami Alyssy i wyciągając dziecko ku niemu.Arabella podała Torowi płachtę miękkiego materiału.Mężczyzna wziął dziecko z rąkSorrel i rozpłakał się, tym razem nie czując wstydu.- Och, Gidyonie - szepnął - twoja matka będzie z ciebie taka dumna.Uroczysty nastrój przerwał nagle jakiś hałas; to leśne zwierzęta wyskoczyły z krzakówi rozbiegły się na wszystkie strony.Coś je spłoszyło - rzekła ostrzegawczo Solyana i pospiesznie podreptała w kierunkumiejsca, z którego wybiegły.Twarz Saxona sposępniała nagle i Tor zrozumiał, co ukrywał przed nim paladyn.Goth tu był.- Czekaj z Alyssą i Sorrel - rozkazał Torowi Saxon i podążył za Solyaną.Arabellapobiegła za nimi. Cloot! - wrzasnął przez łącze Tor.- Co się dzieje?Zaczął się koszmar.Musisz zabrać Alyssę i dziecko w bezpieczne miejsce.Tor nie miał jednak czasu do namysłu, bo w tej samej chwili Sorrel krzyknęła:- Jest jeszcze jedno!Był pewien, że ze zdenerwowania się przesłyszał.To niemożliwe, żeby Sorrel miałana myśli jeszcze jedno dziecko.Podszedł bliżej, ale zatrzymał się jak wryty, gdy ujrzał wrękach kobiety jeszcze jedno płaczące niemowlę.Zdumienie odebrało mu mowę.- Siostra.Blizniaczka - wyjaśniła ochryple Sorrel.Ona także była wstrząśnięta.Alyssanie dawała znaków życia.- Umarła? - zapytał Tor głosem równie zimnym jak słowa, które wypowiadał.- Jeszcze żyje - odparła Sorrel, podając mu córkę.- Trzymaj.Ja muszę się zająć twojążoną.Tor łagodnie chwycił maleńkie dziecko.Dziewczynka miała czerwoną, wykrzywionątwarz, a miękki puch włosów koloru truskawek posklejały wody płodowe.Bardzo różniła sięod brata, ten bowiem miał czarne, grube i sterczące włosy.Rysy dziewczynki były łagodne iregularne, jak u matki, podczas gdy twarz chłopca była śniada i kanciasta.- Przywitaj siostrę, Gidyonie - rzekł drżącym głosem Tor, obserwując Sorrel próbującąocucić Alyssę.- Ma na imię Lauryn.Tor! - rozległ się w jego głowie natarczywy głos Cloota.- Musisz zabrać dzieci wbezpieczne miejsce!Jak blisko są?Zbyt blisko.Pozostali próbują ich odciągnąć.Zabierz dzieci i uciekaj.Nie! - krzyknął Tor.- Jeśli tylko Goth mnie zobaczy, pobiegnie za mną.To ja muszęodwrócić jego uwagę.Arabella ani Saxon go nie obchodzą.Chce dopaść mnie.Sądzi, że gdytego dokona, będzie miał także Alyssę.Cloot nie dyskutował.Co chcesz zrobić?Ile mamy czasu?Być może parę minut.Saxon zwabił ich w inne miejsce.Nie zamykaj łącza.Informuj mnie o wszystkim.Tor nie tracił czasu na relacjonowanie Sorrel wydarzeń.Wyglądało na to, że kobietajuż wie o obecności Gotha.- Musisz iść - powiedziała.- A moja rodzina? - Wysłuchaj mnie uważnie, Tor.Zabiorę dzieci tam, gdzie będą bezpieczne.Musiszjednak przez jakiś czas utrzymywać Gotha z dala od tego miejsca, żebym zdążyła to zrobić.Odciągnij go od Serca Lasu tak daleko, jak tylko to możliwe.- A Alyssa? - szepnął, zdruzgotany takim rozwojem wypadków.- Znajdę jej jakąś kryjówkę.Nie mogę przenieść wszystkich.Pamiętasz, co mówiłDarmud Coril? Ona przeżyje.Wyzdrowieje i nie będzie niczego pamiętać.Słuchasz mnie,Tor? Jeśli Goth znajdzie te dzieci, zabije je bezlitośnie na oczach matki.A potem ukrzyżujewas oboje.Po jego stronie stoi starożytne prawo i król, który je sankcjonuje.Status Alyssypoza obrębem lasu nie zmienił się.Dla ludzi pokroju Gotha te dzieci są czymś potwornym.- Po co mi to mówisz, Sorrel? Myślisz, że o tym nie wiem? - wrzasnął na starą kobietęTor.Mówiła teraz cicho, niemal szeptem.- Nie mów o tym nikomu.Tylko ty, Cloot i ja wiemy o istnieniu dziewczynki.Powiemy, że chłopiec umarł.Wszyscy będą myśleli, że Tor i Alyssa Gyntowie nie doczekalisię potomstwa.- Patrzyła stanowczo w jego zdezorientowane oczy.- Nawet matka dzieci nie będzie onich wiedzieć - dodała.Tor spoglądał na nią z przerażeniem, usiłując pojąć sens jej słów.Miał wrażenie, żektoś wbija mu nóż w serce.- Mam ją zdradzić? - wyszeptał.- Masz ją uratować! - burknęła.- Uratować żonę, dzieci, a przy odrobinie szczęściatakże własną skórę.Torowi zakręciło się w głowie.Plan Sorrel był bezwzględny, ale miała rację.Staruszce błyszczały oczy.- Biegnij! - wrzasnęła ponownie.- Ratuj swoją rodzinę! Odciągnij stąd Gotha!Wstrząśnięty Tor cofnął się o kilka kroków.Cloot, który przez otwarte łącze słyszałcałą rozmowę, także był oszołomiony.Dzieci znów zaczęły popłakiwać.Patrząc na twarzTora, Sorrel widziała wszystko, co działo się w jego głowie: początkowy szok po chwiliustąpił miejsca rozpaczy, wreszcie akceptacji.- Jak cię znajdę?- Znajdziesz nas.- Odwróciła się, dwa zawiniątka płakały już na dobre.- Musisz iść,Tor, inaczej wszyscy zginiemy i to, co wydarzyło się dotąd, pójdzie na marne.Jeśli mnieposłuchasz, nikt nie umrze.Wiem, że umiesz posługiwać się magią i mógłbyś zabić ichwszystkich, gdybyś zechciał.Ale ty tego nie chcesz.Jeśli zachowasz w sekrecie istnienie dzieci, zdołamy uchronić ciebie i Alyssę.Proszę, Tor, pozwól mi je zabrać w bezpiecznemiejsce!- Zaczekaj! - krzyknął.Sięgnął do kieszeni i wyjął mały skórzany mieszek.Wysypał zniego trzy mieniące się kulki.- Wez to.Po jednej dla każdego z moich dzieci i jedna dlaciebie.Gdziekolwiek pójdziesz, pilnuj ich i zawsze miej je przy sobie.- Do czego służą? - zapytała, zabierając dar.Gdy je chwyciła, barwy zgasły i kulkizmieniły się w matowe kamienie.- Jeszcze ich nie rozumiem, ale wierzę, że będą was chronić.I.nie wiem - rzekłzmęczonym głosem - być może dzięki nim uda mi się was odnalezć.Sorrel uśmiechnęła się najpiękniejszym, najbardziej promiennym uśmiechem, jaki Torkiedykolwiek widział na jej twarzy.Nie miał pojęcia, że jest zdolna do tak ciepłych uczuć.Jednak na tle otaczającej ich rozpaczy jej uśmiech wydawał się niemal brzydki.- Zaczekam na ciebie, Tor.Będę strzec twoich dzieci.Przyciągnęła ku sobie jego twarz i ucałowała go, a potem przygarnęła zachłannie.- A teraz idz, synu - rzekła łagodnie.Tor ukląkł przy nieprzytomnej żonie i wydobył coś z maleńkiej kieszeni w ubraniu.Ucałował ją na pożegnanie, po czym przyłożył jej do czoła dysk archaiku.Gdyby Goth jąznalazł, krążek przynajmniej w pewnym stopniu ochroniłby ją.Następnie Tor pospieszniepocałował dzieci i wstał.Wszystko zostało już powiedziane.Jego wzrok padł na worek zksięgami Nanaka.Mężczyzna chwycił go i nie oglądając się za siebie, zniknął w głębi lasu,licząc na to, że wierny sokół poprowadzi go do wrogów.Zostawszy z dziećmi i ich nieprzytomną matką, Sorrel natychmiast spróbowałapołączyć się z Merkhudem.Musiała go niezwłocznie poinformować, jak fatalny obrótprzybrały sprawy.Nie otrzymała odpowiedzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire