[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzekł pan Lupa: A cóż to za zabawy, to podobno, aby stary mło-dym bajał.Odpowiedział pan Myszkowski: Ba i to sie zejdzie.Ale każdy wiekczłowieczy kładąc w nasze głowę ine a ine myśli, przynosi s sobą i toco chwalić, i to co ganić może.Jako starzy, iż pospolicie są mędrszyniż młodzi, powściągliwszy, dalej patrzą rozumem: więc też zasię ledaco czasem mówią, by sie jedno mówiło; są skąpi, trudni, nieużyci, bo-jazliwi, skrzętni, dziwacy na syny, frasunk zawdy w domu, a łajanie, bowszytko chczą, aby po ich woli szło.A młody człowiek zasię śmielszy,hojniejszy, szczyrszy.Ale hnet sie zwadzi, uieustawiczny, prędko siejednego rozmiłuje i zasię zaraz go opuści; na biesiadę, na roskoszchciwy; nieprzyjaciel wnet temu, kto go s czego upomina.Owa wiekstały, a stateczny, to jest najlepszy, iż człowiek już one dymy młode zgłowy sobie wyraził, i to, co jest złego w młodości zagubił, a starośćteż surowa ze swemi złemi przymioty nie przystępiła.Ale ci, którzy mesą w tym pośrodku, mają sie o to starać, aby niedostatki przyrodzone,które lata przynoszą, ku dobremu nakierowali.Jako starzy ci niechaj siestrzegą zbytniej chluby a powiedania o sobie i inych przywar, któremich własne wyliczył, ale niechaj umieją użyć mądrości swej, biegłości,NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG67wiadomości wiela rzeczy, której za laty i doświadszeniem dostali, abysie do nich, jako do bogów jakich o radę ubiegano, ktemu, aby to, cowiedzą, ze smakiem powiedać umieli a k rzeczy, słodząc onę powagęswą, ktorą im szedziwość daje, stateczną trefnością, jako to widzimywszytcy być w panu Janie grabi s Tarnowa Kasztellanie Krakowskim,ktory do wysokich cnót swych, do doskonałej mądrości, do wielkiejsprawy, do gruntownej dzielności w rzeczach wojennych, jakowa wżadnym Polaku za ludzkiej pamięci nie była, do powagi przystojnejosobie swej przyłączył i to, iż go s słodkiej powieści jego każdemu mi-ło słuchać.Toć to zabawy są ludzi szedziwych, temu oni okrom tańcu,okrom muzyki dobrze stać mogą.Młodzi ludzie takież niechaj tegożbaczenia będą; nie mówię, aby sie tymże kształtem jako i starzy spra-wowali, bo co sie jednemu żydzie, to drugiemu barzo nie przystoi, i jestowo przypowieść, kto z młodu nie wyszaleje, musi na starość.Ale iżbytłumili w sobie zbytki, młodemu przyrodzone.Jakoż mnie sie barzopodoba pachołek młody, zwłaszcza ten, co sie para rycerskim rzemię-słem, ktory owo ma w sobie coś troszkę powagi, a gdy do czynieniaprzydzie, iż nie wiele mówi, abowiem zda sie, iż takowy ma coś przeddrugimi młodemi.Nad to jeszcze, iż sie wnet na takiego oglądają, ipomyśli drugi sobie, zle s tym kuńsztować, nic masz tu płochej a by-strej zapalczywości, ale stateczna sierdzitość, którą rozum a baczeniewzbudza i rządzi.I takoważ też sierdzitość (bo zawdy z wielkiego sercaroście) najduje sie w zwirzętach ślachetniejszycb, jako we lwie, w orle.Ani to jest bez przyczyny, bo takowe rozgniewanie, które bez wielasłów jakoby niespodziewane, zaraz tak wszytką siłą, jako kula z działawypada, nierówno gwałtowniejsze jest, nizli to, które sie z nienagłazapala.Przeto owi, co sie miecą, łają, wyzywają, grożą przed bitwą,pospolicie hnet złożą i oslabieją, gdy ku rzeczy przydzie, nic inaczej,jedno jako ów pies, którego z łańcucha spuszcza, bo sie wymoże, wysi-li w onym miotaniu, w onym targaniu, iż nic ognia w nim nie zostanie.A jeszcze bych przyrównał takowe ludzi do owych pacholąt, które wnocy po ulicy idąc śpiewają, bo im owo nic z wesela przychodzi, ale iżsie boją, więc czynią tym sobie dobre serce.A tak, jako w młodym pa-chołku chwalą ludzie stateczność a postanowienie, bo sie zda, iż jużone dymy młode, ona płochość w nim ustała; tak zasię każdemu siepodoba ów starzec żywy, który sie krzepczy więcej sam sobą, a sercemdobrym, niżli, aby mu ciało mdłe co mocy przydawać miało.A tą rze-czą zda sie być w onym pośrzednim wieku, który zgrzybiałości (iż takmam rzec) nie doszedł, a młodość nazad zostawił, jaki czas powiedająNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG68ludzie być najlepszy.Ktemu może o takim człowiecze to rozumieć, iżmłode lata swe nic rospustnie strawił, abowiem kto w młodości po-wścięgliwie żywie, ten miewa starość nie zemdlałą.Ałc jeszcze niedosyć na tym wszytkim, czom wyliczył dworzaninowi ku nabyciu łaskitego pana, któremu służyć będzie, i zjednaniu sobie miłości u wszyt-kich, jeśli w spolnym życiu a w towarzystwie nie będzie miał tychprzysmaków, tej przyjemności, iżby do niego jeden przed drugim ubie-gał.A w tym trudno podać naukę, którą dla rożnych rzeczy, roznychtrafunkow, ktore w życiu przypadają, ktemu, iż każdy człowiek inakszyjest, bo pary ludzi jednakich głów, którzy by we wszytkim byli sobiepodobni, nie najdzie ich na świecie.A przeto, kto chce ujść dobrzemiedzy tak wielem ludzi, i udać sie za jednego z nich, potrzeba muswego własnego a dobrego baczenia i rozsądku; a znając co w kim jest,czym ten od tego rozny, aby sie też i on odmieniał na czas, wedługprzyrodzenia tych, miedzy któremi żyć będzie.Toć ja więcej dać narozum nie umiem, ani inych regułek wiem, okrom tych, którem już wy-liczył.Rzekł tu J.M.pan Lubelski: Mym zdaniem zdzierasz sie W.M.panie Myszkowski s pracej, nie iżbyś w.m.niemiał co powiedać.Ale,iż ja tu s poruczenia J.M.księdza Biskupa mam zwirzchność, roskazu-ję to w.m.abyś w.m.tak długo mówił o tejże rzeczy, aż do tego czasu,jako pan Kryski wczora.Ja dalej nic mam co mówić, odpowiedział pan Myszkowski.Rzekł zasię pan Lubelski: Niewiem, byś to w.m.drugi raz, rozmy-śliwszy sie powiedzieć mógł.Więc w.m.tak słabo o swym rozumiedzierżysz, iżbyś niemiał móc godzinę i kilka o którejkolwiek chociabłahej rzeczy mówić; a byli ludzie, jako w.m.wiesz, którzy leda cowziąwszy przed się, dobrze o tym mówić i pisać umieli; był jeden, któ-ry chwaląc muchę, księgę napisał, drugi chwalił quartanę febrę, trzeciłysinę; więc i morowego powietrza chwała jest na piśmie, jest węgo-rzowa, jest mozdzyrzowa i inych chwastów.Owa ci o ledaczym mówićdobrze i szyroko mogli, a w.m.o rzeczy, w której jest placu dosyć,mówić nie będziesz umiał?Odpowiedział pan Myszkowski: Nie kładę sie ja s tymi tam równo,wielkie to głowy były, ale gdyż nie może inaczej być, będę ja już potymowił, póki mi w.m.każesz, tego wierę niewiem, będzieli dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]