[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proszę panów, przewidzied należy możliwośd dużych strat, a nawet zniszczenia pułku.Proszę zorientowad mapy.Gotowe? Ostatnie wiadomości o nieprzyjacielu na tym odcinku - to że jegowysunięte oddziały dotarły do Rosario.to jest tutaj.Postój naszych czołgów należy traktowad jakopodstawę wyjściową.Od tego pierwszego pasma wzgórz dzieli nas około półtora tysiąca jardów, dalej dolina, prawie tysiąc jardów przebiegu, i pierwsze domki Rosario.to jest tutaj.Czy nieprzyjacielskiejednostki pancerne osiągnęły już to pierwsze wzniesienie, nie wiadomo.Chcę wierzyd, że nie, ale.Mapa zaczęła rosnąd w moich oczach, coś zaczęło mi błyskad w mózgu oderwanymi, szybkoskaczącymi obrazami wyobrazni.Coś wydawało mi się dziwnie blisko znajome.- Biorąc wszystko razem pod uwagę, zarządzam: pułk idzie prosto na te pierwsze wzniesienia.jednym w przód! W szwadronach i plutonach jeden w przód i proszę byd przygotowanym na walkępancerną.Zapanowała chwila ciszy.Ja przeżywałem uczucie jakby ciężkiej gorączki, czułem, jak drżą mi usta, i starałem się opanowaddygocące ręce.- Który z panów ma jakieś pytanie albo uwagę? Znowu zapanowała cisza.Minęło parę sekund i - zupełnie bezwiednie - wyrwało mi się:- Panie pułkowniku! Rozumiem, że naszym zadaniem jest powstrzymanie nacierającego nieprzyjacielana tymże określonym odcinku.W myśl obowiązującego szymla, żeby powstrzymad ruch nacierającychczołgów, należy wprowadzid w jak najszybszym czasie jak największą siłę ognia na jak najszerszymodcinku.W założeniu szyku jeden w przód wprowadzamy do walki z czterdziestu ośmiu w dyspozycjitylko.jeden czołg.- Jak pan to widzi? - rzucił Motyka.- Ja, panie pułkowniku, widzę tylko w szwadronach cztery plutony w przód, a w plutonach liniewozów.Motyka nie spuszczał ze mnie oka i zacząłem się powoli uspokajad.Otarłem rękawem pot z czoła.- Co panowie na to?- Nie, panie pułkowniku - odezwał się Masztak - ten szyk jest nie do przyjęcia, bo jeśli nieprzyjacielzajął już te pierwsze wzgórza, to dwa szwadrony idą na kompletne zniszczenie.- I patrząc na mnie,dodał z naciskiem: - Porucznik Tymieniecki chce zrobid popis walki czołgów.- Tak, tak - mruknął Cybruch - to wariactwo.Motyka obrócił się do Jadwisiaka:- A ja jestem zdania porucznika Tymienieckiego.Zapanowała długa chwila milczenia.Motyka cały czas, jakby ważąc coś w mózgu, uporczywiewpatrywał się we mnie. - Zadecydowałem! Pułk idzie pierwszym szwadronem, jeden w przód.W szwadronie porucznikTymieniecki dowodzi dwoma plutonami i będzie szedł takim szykiem, jaki okoliczności mu narzucą.Proszę wykonad!Wyszliśmy bez słowa.Nie mogłem zrozumied wystąpienia Stasia Masztaka, bo przecież gdybyrzeczywiście Niemcy już siedzieli na stanowiskach pierwszego wzniesienia, to na pewno pozwolilibynam wyjśd pełnym pułkiem i dużo łatwiej zniszczyliby nas w głąb niż na szerokim froncie.Każdy możemied swoje teorie, ale ja wierzyłem by the book.Szliśmy szybko, błądząc po wertepach, a mnie ciągle majaczył się obraz walki z nocnej zmory.Przecieżz mapy teren taki sam i prawie te same odległości, i tam też były czołgi, i ruch spotkaniowy, i szliśmyszeroko linią wozów.Z kierunku nieprzyjaciela szedł pocisk i trochę za nami rozprysnął się wysoko na de szarego nieba.Oho! Wstrzeliwują się ciężko, widad już wiedzą, że gdzieś jesteśmy w tej stronie.Przyśpieszyliśmykroku i już zamajaczyła czarna sylwetka pierwszego czołgu, gdy usłyszeliśmy idący drugi.Rozprysł sięnad nami.Dolek runął na ziemię, trzymając się obu rękami za klatkę piersiową.- Dostałem, psiakrew! Ale nie boli.Ukląkłem: - Dolek, gdzie?Między palcami ciekła już krew.- Słuchaj, Bohdan! Bierz szwadron i pamiętaj, że ty dowodzisz tak, jak będziesz uważał.Ciebieobowiązuje tylko ostatni rozkaz, to jest mój rozkaz.Zpiesz się!Już lecieli od czołgu.Wezwad lekarza i sanitarkę!.Dolek, jak się czujesz?- Zpiesz się!.- odwrócił głowę i więcej już nie chciał mówid.Ja już biegłem do czołgu, ale tu, mimo że było zupełnie szaro, Stapioski podał mi ręcznik i przybory dogolenia.Z tyłu na czołgu leżał nowy kombinezon i śnieżnobiałe pasy bojowe.Podbiegli koledzy.co się stało?- Dolek ranny, idziemy na tamte wzgórza.silniki!A teraz opanowad się, skupid, spokojnie, za wszelką cenę spokojnie.Goliłem się, i starałem jaknajwolniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright © 2016 (...) chciaÅ‚bym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire