[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nienawidziła płakać w jego obecności.Wolała zachować łzy na nocną porę, kiedy tak bardzo tęskniłaza Olivierem i Kay, że niemal rozdzierało jej to serce.Nocami zanosiła się od płaczu, a jej żal i samotnośćprzemieniały się niczym w procesie alchemicznym w słoną wodę spływającą po policzkach.Martwiła się oKay, opuszczoną i samotną w Berlinie.Modliła się o bezpieczny powrót swojej przyjaciółki do domu.Lubiławyobrażać ją sobie żyjącą szczęśliwie w Londynie.Kilka dni pózniej wyjechali z Niemiec do Szwajcarii.Miranda i jej ojciec mieli wspólny przedział w ko-lejowym wagonie.Wyglądała przez okno, postawiwszy kołnierz futra, by ukryć siniec na twarzy, a oślepiającypoblask ośnieżonych gór przebijał się przez ciemne szkła przeciwsłonecznych okularów.Trzymała się kurczo-wo okruszka pociechy, że ojciec nie zna nazwiska Oliviera.W myślach odtworzyła wydarzenia, które doprowadziły do katastrofy.Spotkanie w parku, kręcenie fil-mu w magazynie, długie lunche i kradzione półgodziny.Wiedziała, że stały się nieostrożne, ona i Kay.Powin-na była ukryć radość, jaką czuła od chwili, gdy Olivier ją pocałował.Jej twarz niewątpliwie promieniała, cowzbudziło podejrzenia tante Soni.Ta doświadczona kobieta szybko i słusznie domyśliła się przyczyny owegoszczęścia - to miłość.Przeszukała najpierw pokój Mirandy, a potem pokój Kay, rozglądając się za dowodami.Znalazła fotografię i zaniosła ją Konstantinowi Denisowowi.Popełniła błąd, uznając, że ojciec Mirandy pochwali ją za to odkrycie.Nie pochwalił; przeciwnie, obar-czył Sonię winą.Uznał, że dwie osoby z jego otoczenia, a mianowicie jego córka i Kay, zaczęły ukradkiemRLTpodważać jego autorytet, i postąpił w sposób bezwzględny, jak zwykle w takich okolicznościach.Oddalił tanteSonię na drugi dzień po zwolnieniu Kay, co przyniosło Mirandzie odrobinę satysfakcji.W Genewie Denisowowie zajmowali apartament ze wspaniałym widokiem na jezioro, niedaleko Ogro-du Botanicznego.Jako przyzwoitkę dla Mirandy zatrudniono madame Cloutier, zgorzkniałą kobietę o stalowo-szarych oczach i wyrazie twarzy równie przyjemnym jak pułapka na szczury.Mirandzie wolno było wyjść naspacer do parku lub zaglądać do okolicznych sklepów.Ojciec zabronił jej brania lekcji baletu.I nie mogła,oczywiście, chodzić do kina.Na początku snuła plany.Napisze do Kay, zadzwoni do Oliviera i wyjaśni, co się stało.Albo ucieknie.Z biegiem dni jednak jej nadzieje się rozwiewały.Madame Cloutier obserwowała ją niczym jastrząb.%7ładnychlistów, żadnych telefonów.Kto zresztą miałby pisać lub telefonować, jeśli nikt, na kim jej zależało, nie znałmiejsca ich pobytu? Wszystkie listy kładziono na srebrnej tacy na stoliku w przedpokoju, gdzie czekały, by jeostemplowano i wysłano.Gdy Miranda ukryła list do Kay pod stosem innych, madame Cloutier znalazła go ipodarła na jej oczach.Aparat telefoniczny znajdował się w gabinecie, a kiedy ojciec wychodził z domu, zamy-kał drzwi na klucz.Poza mieszkaniem Miranda nigdy nie była sama.Madame Cloutier trwała u jej boku odwyjścia z domu do powrotu, ponura i pełna dezaprobaty, przyczepiona niczym pijawka.Próba wymknięcia siępewnego ranka zakończyła się spoliczkowaniem Mirandy przez jej strażniczkę oraz karą wymierzoną przezojca.Mijały tygodnie.Miranda pogrążała się z powrotem w nudzie, którą czuła, zanim zamieszkała z nimiKay.Dni składały się z drobnych, nieciekawych zajęć.Czas wlókł się w nieskończoność.Potrafiła przesiedziećgodzinę w odrętwieniu, spoglądając przez okno na gałęzie kołyszące się w podmuchach wiatru.Nocami, kiedy towarzyszyły jej tylko usadowione na komodach lalki o szklistym spojrzeniu, uświada-miała sobie, że nigdy nie czuła się tak szczęśliwa jak wówczas, gdy Kay była jej towarzyszką.%7łal po utracietego szczęścia wydawał się niemal nie do zniesienia.Zastanawiała się, czy Kay czuje to samo co ona - że utra-ciła cząstkę jej samej.Czy Olivier myślał choć trochę o ich pocałunku, czy może nie przywiązywał do niegożadnej wagi.I czy znalazł inną odtwórczynię roli w swoim filmie.Choć próbowała obmyślić jakiś plan ucieczki, wszystkie drogi były przed nią zamknięte.Gdyby nawetspróbowała, ojciec by ją odnalazł.Gdyby w jakiś sposób dotarła do Oliviera i okazałoby się nawet - wielkie nawet" - że on także ją kocha, nie mogliby żyć razem.Jej ojciec nie spocząłby ani na chwilę, póki by ich niewyśledził.Co wówczas zrobiłby z Olivierem? Zniszczyłby go, w tej sprawie Miranda nie miała najmniejszychwątpliwości.A co do przyjaciółki - czy potrafiłaby odnalezć ów domek w Londynie, gdzie Kay mieszkała zciocią Dot? Była tam dwukrotnie w towarzystwie Kay, gdy razem przyjechali do Anglii, lecz pojechały wów-czas taksówką i nie zapamiętała adresu.Tak czy inaczej, Kay z pewnością wróciła do tego życia, które prowa-dziła, zanim się poznały.Czy znalazłoby się w nim miejsce dla przyjaciółki? W najczarniejszych nastrojachMiranda mocno w to wątpiła.Wiedziała, że znalazła się w potrzasku.Często wyobrażała sobie, jak idzie w dół po niezliczonych stop-niach.Im niżej, tym bardziej szare stawało się powietrze.W dole widziała tylko ciemność.Podstawę schodówskrywał mrok.RLTJej bunt wypalił się i zgasł.Przyjęła postawę posłusznej córki, starając się zadowolić inteligentnego,okrutnego, potężnego, nieprzewidywalnego człowieka, który od początku zdominował jej życie.Zasiadając doobiadów z ojcem i jego wspólnikami w interesach, widziała siebie z pewnego oddalenia, jak flirtuje i kokietujemężczyzn.Kwestia przyzwyczajenia, pomyślała.I lęk przed ojcem, oczywiście.Sama sobie przypominała lalkiz sypialni.Wyglądała nierzeczywiście, czuła się nierzeczywiście, na przemian zamykała i otwierała małe czer-wone usta, uśmiechając się, gdy jej kazano, jak ją nauczył Olivier przed kamerą, i poruszała gładkimi białymiramionami, jakby poruszał nimi kto inny.Jak gdyby coś niezbędnego do życia - mózg, serce, dusza - zostało jejodebrane i zatrzaśnięte w jakimś pudle.Czasami, kiedy czuła się naprawdę bardzo samotna, tęskniła nawet za tante Sonią.Przestała jeść.Dzięki temu ponownie poczuła się rzeczywista - chwila głodu, przelotny apetyt na gorą-ce, posmarowane masłem ziemniaki albo sachertorte uświadamiał jej, że mimo wszystko żyje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]