[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proponuje się niektóre środki żywnościowe (podsuszane wędliny) podwieszać podgałęziami (np.w woreczkach foliowych), by nie mogły ich dosięgnąć np.zdziczałe psy.ZMIETNIK po prostu dół; mam nadzieję, że zwracam się do wędrowców, którymi wstrząsadreszcz, gdy tylko pomyślą, że mogliby rzucić na ziemię papierek czy pozostawićobozowisko z nie zakopaną puszką; dół trzeba potem zasypać (podpowiada mi zzapleców jeden ze współwłóczykijów sprzed lat zwą go Dominik 62 który wtyka nosw moje pisanie).Wszelkie stałe urządzenia obozowe budujemy wówczas, gdy zamierzamy stworzyćsobie bazę wypadową.Podobnych prac należy zaniechać, gdy zatrzymujemy się najeden nocleg.Moja uwaga jest właściwie niepotrzebna, ponieważ, znając naturę roda-ków, podejrzewam, że większość przez pół roku nie dopracuje się porządnej latryny.62Byłeś jednym z najlepszych kompanów pamiętaj!179Survival po polskuPragnę wskazać jeszcze jeden punkt istotny w naszej sprawie.Otóż budowaniejakichkolwiek urządzeń obozowych wiąże się ze sprawą materiałów.Jak sądzę wieluz was wzruszy w tym momencie ramionami i powie: A cóż to za problem! Materiał?,rośnie dookoła. Właśnie, że jest! Nie jest do przyjęcia choćbyśmy uprawiali nie wiemjak ekstremalny, istotny, ekskluzywny i pożądany przez wszystkich sport musimyliczyć się z prawem obowiązującym w Polsce.Dotyczy to wycinania drzew w tymsamym stopniu, co polowania na zające albo łowienia ryb.Urządzenia obozowe można robić z leżących na ziemi gałęzi, bez potrzeby wyci-nania drzewek.Jednocześnie coś się w człowieku burzy, kiedy myśli, że nie możewyciąć małego, rachitycznego drzewka a leżące gałęzie są spróchniałe i obślizgłe.Ale&survival w końcu powinien uczyć każdego z nas posługiwania się każdym dostępnymmateriałem, a więc i próchnem.Poza tym umiejętność porozmawiania z leśnikiem natemat możliwości korzystania z darów natury na terenie, który mu podlega survivalpełną gębą! Przecież przetrwanie zależne jest także od umiejętności przedstawianiaswoich potrzeb oraz negocjacji.Unikam przedstawiania tutaj mnóstwa rysunków i schematów urządzeń (podob-nie w innych miejscach tej książki, choćby wtedy, gdy mowa jest o ogniskach, itp.), gdyżuważam, że najważniejszą sprawą jest przedstawienie pewnych zasad.Znam jednegoczłowieka, któremu nigdy nic nie wychodzi, gdyż jedynie stara się on, aby efekt byłidentyczny, jak na rysunku instruktażowym i zupełnie nie wkłada w to swojejinwencji (zobaczcie rysunek poniżej to typowa sytuacja, w jakiej bywa mój znajomy).Jeśli ktoś mimo to będzie potrzebował wzorów ognisk, latryn i czegoś jeszcze nakońcu mej książki znajdzie kilka tytułów podobnych książek, gdzie jest to wszystko.180Techniki i sposoby4.OGNISKOOgnisko zawsze, od prawieków, było uważane za najważniejszy element obozo-wiska.Ludzie natury, gdziekolwiek są, czy na własnej działce, czy na wyprawie w leśneostępy traktują ognisko jako swego rodzaju świętość.Niedopuszczalne zatem jestwyrzucanie do ognia śmieci, choćby niedopałków; zle widziane jest zaniedbanie ogniai dopuszczenie do jego wygaśnięcia; za zbrodnię dokonaną na ognisku uważa się wyga-szenie go moczem (co tak lubi przecież robić męska młodzież).Taki stosunek do ogniska wynika nie tyle z dziwactwa i przewrażliwienia, co zeświadomości roli ognia i nadawania mu odpowiedniej rangi przez codzienny szacunekpodobnie, jak oddaje się szacunek grobom (choć to całkowicie inna sprawa).Ognisko to nie tylko migotliwe płomienie, na które tak miło popatrzeć.To nie tylkomożliwość nadziania kiełbaski na patyk, by ją sobie opiec.Takie właśnie jest widzenieogniska przez mieszczuchów, którzy oddalają się od swego bezpiecznego domostwa naniewielkie odległości i są świadomi, że w każdej chwili mogą się tam znalezć.Traper, włóczęga, noszą przy sobie zapałki doskonale zadbane.Wszystko możezmoknąć w czasie burzy tylko nie zapałki.Te drewienka zamknięte są razem z dras-kami w szczelnych fiolkach po pigułkach, zawijane w celofan albo zalewane parafiną.Bywa, że nosi się wraz z nimi rozpalacze które pomogą mieć ogień w trudniejszychwarunkach.W obecnych czasach nikt też nie rezygnuje z posiadania gazowej zapal-niczki.Nie zawadzi jednak mieć w kieszonce plecaka rozpalacz w postaci mieszankisproszkowanego węgla drzewnego, cukru, saletry, niewielkiej ilości zapałczanej siarkioraz nadmanganianu potasu, który jest tu elementem nieodzownym.Mieszanka tazapala się w suchych warunkach pod wpływem silnego tarcia.Podobnie zachowuje sięmieszanka nadmanganianu potasu z cukrem.Wozi się też raczej tzw. suche paliwo(inaczej: paliwo turystyczne ).Obecnie obecne są na rynku puszeczki Orsolu, małei lekkie, pełne galaretki, którą& podpala się.Puszeczka starcza na 3 do 5 godzin.Wy-konuje się też hubkę.Wbrew temu, co się powszechnie sądzi nie jest to bynajmniej hubaścięta z pnia drzewa i podsuszona (choć może się ona znalezć w zestawie), ale mieszan-ka sporządzona z suchych i łatwopalnych elementów naturalnych.Mogą to być wysu-szone na wiór grzyby, sarnie bobki, znaleziona sierść zająca czy dzika, drobiny korybrzozy i wyschniętej żywicy, a wszystko to razem zmieszane i roztarte na proszek.O rozpalaniu ognia jest mowa dalej, w rozdziale poświęconym rozmaitym sztucz-kom, które ułatwiają życie.Miejsce na ognisko wybiera się nadzwyczaj starannie.Powinno być ono osłonięteod wiatru i niezbyt blisko namiotów, aby iskry nie uszkodziły stylonowego materiału.Ten drugi warunek nie odnosi się do szałasów i innych form budowlanych nienarażonych na spłonięcie czy rozpuszczenie się od pierwszej iskry.Wiadomo też, że niktmądry nie będzie rozpalał ognia w takiej bliskości od swego leśnego mieszkania, żebędą je lizały języki ognia.Tu należy wyznać, że fachowiec rozpali ognisko choćbyi wewnątrz namiotu, i wszystko będzie dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]