[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy zdrętwiałem, bo pomyślałem, że skoro ona ma, to mam i ja.A może i dobrze,bo kiedyś przecież czas się ustatkować.Ale gdy zapytałem, jaki to kłopot, napisała:- Cysty na jajnikach.Chyba ze starości.A prawda była taka, że zanim mnie jedna z drugą, kurwy jedne, zostawiły, musiałymieć plan awaryjny, wyjście jakieś i pewność, że gdzieś tam czeka na nie bokser zezłamanym nosem i długim chujem (rzadziej odwrotnie) i łóżko grzeje.%7ładna z pewnością wciemno by na poniewierkę nie poszła, a skąd! Czyli jednak myślą głową.I nie dość, że dzisiaj gaszą nasze pożary, to jeszcze daje im się oficerskie gwiazdki.Potem jest już lepiej: stała partnerka albo żona, szczęście rodzinnego stadła.A dupwokół, jak na złość, coraz więcej, coraz młodsze i ładniejsze.Monogamia jest czymś wbrewnaturze człowieka.A winny jest Mieszko I z rodu Piastów, którego przedstawia się dziś nabanknotach o średnim nominale i który przyjął chrześcijaństwo nie z nie wiadomo jakichprzyczyn, bo mu się na przykład Jezus Chrystus, taki jeden dawno zmarły %7łyd, który miałwielu uczniów, albo Matka Boska, jego matka, pokazali we śnie.Nie, chodziło o politykę.%7łeby można było prać sąsiednie plemiona po łbach, palić i rabować.I z tego powoduodprawił swoje wszystkie pogańskie żony i został tylko z jedną, nową, chrześcijańską.Pewniei z małym przebiegiem, i niczego sobie była ta Dobrawa, Czeszka.Niestety, z tego teżpowodu powinno się go uznać za największego zbrodniarza w dziejach ludzkości.Kiedyś jednego mojego znajomego zapytałem kilka tygodni po jego ślubie:- I co? Lepiej?Uśmiechnął się krzywo ten żonkoś świeżo upieczony, wzruszył ramionami, popatrzyłw bok.- Ja wiem, czy lepiej? Na pewno częściej - odpowiedział.*Jednakowe stroje sprawiały, że człek od samego początku niezbyt wyróżniał się ztłumu.Niektórym bardzo to pasowało i przynosiło wymierne efekty.Oczywiście, póki się wkońcu jeden z drugim nie odezwali.Inni, dla których ciuch był ważną rzeczą w życiu, a ipewnie na modne dżiny, koszulkę z nadrukiem, a nawet garniturek na dużą okazję mielijeszcze jako uczniowie podstawówek, nakaz chodzenia w nie za pięknych kompletach Odryprzyjmowali ze średnim zachwytem.Dlatego w takiej niebieskiej jak, no właśnie, Odra (sto lat temu.) masie najszybciejbyli rozpoznawalni ci, których gabaryty dalece odstępowały od przeciętnej.I o ile jakichśtotalnych konusów nie zanotowaliśmy, zresztą sami się chyba nie chcieli pchać w takietowarzystwo, przeczuwając z góry, że los ich będzie smutny, to dużych, a jednocześnieszerokich kilku, w istocie, było.I na starcie wzbudzali respekt pozostałych.Przynajmniej doczasu.Jeden z dużych, Artur Dąbrowski, którego nazwaliśmy Hawranek , bo opowiadałstare dowcipy o jakimś Czechu o tymże nazwisku, był to byk jak się patrzy.Ale serce miałchłopak gołębie.- Demolka jakaś była? - zapytałem raz Krzyśka Zajączka, zobaczywszy, że drzwi jegozamykanej na zamek szafy górnej zwisają smętnie; czyżby ktoś z pozostałej garstkitrenujących taekwondo ćwiczył na niej wykop?- Hawranek był u mnie z wizytą - odpowiedział Zajączek, zapisując coś w zeszycieod języka rosyjskiego.Wpadłem właściwie tylko po słownik wyrazów obcych, ale do całości obrazu świata ispokoju wewnętrznego nie pasował mi jakoś obraz kolegi Artura Dąbrowskiegorozwalającego szafkę koledze Zajączkowi.- Nie wierzę - wzruszyłem ramionami.- Ja też nie wierzyłem - westchnął chłopak.- On wpadł do mnie tylko po to, żebypożyczyć kapelusz, wiesz, ten nowy, czarny, bo akurat wybierał się do miasta.- No i trzeba było mu pożyczyć.- Ale ja mu właśnie pożyczyłem ten pieprzony kapelusz! - zaperzył się Krzyś.-Powiedziałem, że mam go na górze, w szafie.Ale nie zdążyłem mu podać klucza, a potem tojuż zamek można było zbierać po podłodze.Bardzo mu było głupio, przepraszał mnie chyba zpół godziny.Miał chłopak łapsko, nie ma co! Jednocześnie udzielał się Artur kulturalnie.Modabyła wtedy, szczególnie w dużych zgromadzeniach samców, a takim byliśmy przecież, naprzebieranki za kobiety.Oczywiście nie w tym sensie, żeby coś z przebierańcami robić niekoniecznieprzyzwoitego.Chodziło o zabawę.W telewizji popularny był wtedy facet przebrany zaświętokrzyską czarownicę, Genowefę Pigwę.Taki z garbem i na krzywych nogach.A mydorobiliśmy się naszej Pelagii Parzydło, w którą wcielił się właśnie Hawranek.Odpowiednio przebrany i umalowany, umiejętnie modulował głos, gestykulował, wzbudzającśmiech przy różnych okazjach: na apelach, uroczystościach z okazji Dnia Nauczyciela,Wojska Polskiego, Kobiet czy obchodach rocznicy rewolucji pazdziernikowej.A kiedy w kinach puścili film z naszym ulubionym zabijaką, Sylwkiem Stallone,gdzie ów brał udział w zawodach, w których herosi i inni kierowcy ciężarówek siłowali się narękę, podobne mistrzostwa zaczęliśmy organizować i my.Startować chciało, rzecz jasna,wielu.Szybko jednak okazało się, że tak naprawdę pogadać na ten temat może tylko dwóch.Pierwszym był Maciek z klasy A, niezły byczek z okolic Tykocina, którego japoznałem jeszcze na egzaminach, bo nasze nazwiska zaczynały się na tę samą literę.Odpoczątku pakował niezle, ale zwyczajowo, więc żmudna droga szybko go znudziła.Dużopózniej, gdzieś pod koniec klasy trzeciej to było, postanowił Maciej przyspieszyć nabieraniemasy i kupił sobie odżywkę.Nie byłoby w tym nic wielkiego, gdyby nie to, że była toodżywka.dla tuczników.Dwie pierwsze porcje koleżka Maciej wyrzygał, ale na trzeci dzieńoznajmił nam z radością, że się przyjęło.Potem próbował jeszcze wielu innych rzeczy i choćmu mówiliśmy, że wygląda świetnie, nie przestawał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]