[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PiÄ…tego poranku, już nie maleÅ„ka gromadka, ale orszak okazaÅ‚y Leszków, na droóeod lasu siÄ™ ukazaÅ‚.NieÅ›li stanice swojÄ… z potworÄ… smoczÄ… nad gÅ‚owami.Zrodkiem jechaliLeszek i PepeÅ‚ek dwaj bracia oóiani skromnie i bez oznak kneziowskich, za nimiBumir i co byÅ‚o do krwi i rodu należącego.CiÄ…gnÄ™li tak poważnie, w milczeniu, Å›ciÅ›niÄ™tÄ…Å‚awÄ… jednÄ… aż pod chaty, tu stanÄ™li gromadnie w milczeniu.Z dala ich już ujrzawszy Piastun wojewodów zwoÅ‚aÅ‚ i starszyznÄ™.Sam wóiaÅ‚ siermiÄ™gÄ™ starÄ…, miecz tylko przepasawszy do boku.A że do rady koÅ‚em zasiadać byÅ‚o potrzeba, kazaÅ‚ dla siebie jak panna mÅ‚oda, napamięć, że bartnikiem byÅ‚, ul postawić wywrócony na sieóenie.Wojewodowie zaÅ› wóieli każdy z sukni i oręża, co kto najlepszego miaÅ‚.Z óidamiw dÅ‚oni, w koÅ‚pakach, opoÅ„czach, przy mieczach i obuchach, otoczyli knezia dokoÅ‚a.Z obu stron nieufnie, dÅ‚ugo niechÄ™tnymi mierzono siÄ™ oczyma.Leszkowie powoli podszedÅ‚szy stanÄ™li, a Bumir przed nich do rozmowy wystÄ…piÅ‚. Oto jesteÅ›my zaczÄ…Å‚ przychoóimy z mirem i zgodÄ….t x ² r tu: pokój.ze i k zew ki Stara baśń 191 Radzmy, jako je uczynić mamy odparÅ‚ Piastun niechaj starszyzna daje swegÅ‚osy.Jeszcze po sobie patrzali, gdy z drugiej strony, przez ciżbÄ™ nagromaóonÄ…, która siÄ™temu widokowi przypatrywaÅ‚a ciekawie, przecisnÄ™li siÄ™ dwaj goÅ›cie obcy, ci sami co już potrzykroć w stanowczych zjawiali siÄ™ chwilach, zbliżajÄ…c siÄ™ z poszanowaniem do Piastuna.Ten, ujrzawszy ich, powstaÅ‚ z ula, na którym sieóiaÅ‚, witać ich idÄ…c.Zdumieni poczÄ™ligo pytać zaraz co to byÅ‚a za narada i zbiegowisko. Waśń to domowa dwu rodów na jednej ziemi sieóących odezwaÅ‚ siÄ™ knez stary. Dużo ona już nas krwi kosztowaÅ‚a.òiÅ› Leszkowie nam pokój niosÄ… i zgodÄ™, żądajÄ…cmiru i rÄ™ki. A wy? zapytaÅ‚ gość mÅ‚odszy. Starszyzna raóić bęóie wn3dzcie, usiÄ™dzcie, sÅ‚uchajcie a gÅ‚osy swe dajcie&Szli tedy pobratymcy owi do koÅ‚a, których gdy poznano i przypomniano, wszyscy ichuprzejmie witajÄ…c cieszyli siÄ™ z mężów onych do swej rady.Odezwali siÄ™ potem najgorÄ™tsi, którym sÅ‚owo usta paliÅ‚o, ze sÅ‚owami grozby i wy-rzutów przeciw Leszkom, ciskajÄ…c im w oczy winÄ™ ojca i zarzucajÄ…c, że znowu sobiepanowanie przywÅ‚aszczać chcieli.Niektórzy, szczególniej z Myszków, wystÄ™powali gwaÅ‚townie, niepomiarkowanie, zÅ‚ośćswÄ… wywierajÄ…c na nienawistny ród.ZaczÄ™li jÄ…trzyć a podpalać, twarze bladÅ‚y i rÄ™ce drgaÅ‚yu mieczów, gdy wÅ›ród wrzawy mÅ‚odszy z goÅ›ci wstaÅ‚ i prosiÅ‚, aby mu jako druhowi sÅ‚oworzec byÅ‚o wolno. JesteÅ›my goÅ›cie i przychodnie rzekÅ‚ ale w waszej mowie wspólna wszystkimnam matka przemawia do wnÄ™trznoÅ›ci każdego z nas.Mężowie zacni, uspokójcie sercawasze, podajcie sobie dÅ‚onie, przebaczcie urazy, zapomn3cie krzywd, żyjcie zgodnie.Samimówicie, że szeroka ziemia wszystkim starczy i wykarmi.Macie wspólnych nieprzyjaciółobcej mowy i plemienia, przeciwko którym bronić siÄ™ powinniÅ›cie.Komuż na korzyśćpójdÄ… waÅ›nie i walki, jeżeli nie wrogom, którzy z nich bÄ™dÄ… korzystać?Nie lepiejże podać sobie dÅ‚onie? bronić wspólnymi siÅ‚ami! UczyÅ„cie pokój i zgodÄ™,uczyÅ„cie!MówiÅ‚ tak dÅ‚ugo i gorÄ…co gość obcy, a choć zrazu starszyzna siÄ™ burzyÅ‚a i szemraÅ‚a,miaÅ‚ taki dar trafiania do duszy, iż siÄ™ luóie z wolna uÅ›mierzali, uspokajali, Å‚agodnielii z lica im już widać byÅ‚o, że siÄ™ skÅ‚aniali do przejednania.I rzekÅ‚ Bolko Czarny pierwszy: Niechaj wiÄ™c stanie zgoda i mir mięóy nami, ale jakąż nam dacie zaÅ‚ogÄ™t x ³ i pew-ność, że dochowacie miru, gdy my go wam przyrzeczemy?òiadowie lub stryjowie niemieccy PepeÅ‚ków, zmówiÄ… siÄ™ jutro na nas, gdy lud roz-puÅ›cim i wojnÄ™ nam wniosÄ…& Sieóimy i my, a sieóieć bęóiemy rozbrojeni wÅ›ród was odezwaÅ‚ siÄ™ Bumir gÅ‚owy nasze każdego czasu sÄ… zaÅ‚ogiem. Któż zarÄ™czy dodaÅ‚ Myszko że miasto braterstwa, którego żądacie óiÅ›, jutronie zapragniecie panowania? Uczynimy uroczystÄ… przysiÄ™gÄ™ na kamieÅ„ w wodÄ™ odparÅ‚ Bumir. CóżwiÄ™cej dać możemy nad sÅ‚owo, gÅ‚owy i przysiÄ™gÄ™?SzÅ‚y narady i powtarzaÅ‚y siÄ™ gÅ‚osy różne, a Piastun sÅ‚uchaÅ‚ w milczeniu i goÅ›cie obcytakże, dopóki siÄ™ nie przebraÅ‚o słów i przypomnieÅ„ gorzkich.Natenczas wstaÅ‚ z kmiecia knez i rzekÅ‚. Idzmy wiÄ™c do jeziora Å›wiÄ™tego, niech każdy z nas wezmie kamyk na znak przysiÄ™gii rzuci go wobec bogów na dno wody, mówiÄ…c, jak zwykli byli ojcowie nasi. Jak kamieÅ„w wodÄ™ niech przepadnÄ… w niepamięć waÅ›ni i nieprzyjaznie nasze.Jak kamieÅ„ w wodÄ™! Jak kamieÅ„ w wodÄ™! zawoÅ‚ali uroczyÅ›cie Leszkowie wszyscy gÅ‚osem jednym.Wojewodowie i starszyzna milczaÅ‚a, lecz knez spojrzaÅ‚ na nich nakazujÄ…co i odezwaÅ‚siÄ™, biorÄ…c kamyk u nóg swoich. Idzmy wszyscy.Ruszyli wiÄ™c Leszkowie przodem, za nimi wojewodowie i Piastun ze starszyznÄ… po-chodem uroczystym nad brzeg jeziora, niosÄ…c wszyscy kamyki w rÄ™kach a przyszedÅ‚szyt x ³ a a a.a tu: rÄ™kojmia.ze i k zew ki Stara baśń 192nad wodÄ™, gdy knez pierwszy kamieÅ„ rzuciÅ‚, cisnÄ™li je wszyscy z okrzykiem wielkim i ra-dosnym, którym siÄ™ rozlegÅ‚a okolica.ZaczÄ™to potem dÅ‚onie sobie podawać i staÅ‚a siÄ™ chwila wesela, gdy poszÅ‚a wieść pogromadach, że wojny nie bęóie wiÄ™cej, a zgoda i pokój panować majÄ… u Polan, mięóyLeszkami i kmieciami na dawnym zakoniet x t żyć majÄ…cymi po bratersku.Synowie Chwostkowi, choć im bolesnÄ… i upokarzajÄ…cÄ… byÅ‚a ta zgoda, bo dawniej pa-nujÄ…c, óiÅ› siÄ™ kÅ‚aniać musieli i ulegać przyjÄ™li jÄ… i milczeli.Inaczej ród by siÄ™ ichwyrzekÅ‚ caÅ‚y.%7Å‚ywili też może jakÄ…Å› naóiejÄ™, iż rzeczy siÄ™ pózniej lepiej dla nich obrócÄ….LegÅ‚o wszystko, jak staÅ‚o, obozem nad jeziorem, a czeladz posÅ‚ano po dworach kmie-cych, aby ze stad i komór, co potrzeba dla uczty wspólnej przywiozÅ‚a.ZwiÄ™to zgody razem i zakÅ‚aóiny grodu obchoóić miano.Pierwszego dnia czekaliwszyscy w polu, szaÅ‚asy i szatryt x u skleciwszy, drugiego dopiero uroczystość rozpocząć siÄ™miaÅ‚a.SÅ‚ano wiÄ™c po gęślarzy i Å›piewaków starych i wróżbitów, po Wizuna na LednicÄ™i ogieÅ„ Å›wiÄ™ty dla zapalenia pierwszego ogniska, po wodÄ™ ze zródÅ‚a Å›wiÄ™tego.A gdy siÄ™to óiaÅ‚o, jak po dwakroć wprzódy, i teraz znikli niepostrzeżeni goÅ›cie obcy.MiastoNadszedÅ‚ tedy óieÅ„ zakÅ‚aóin grodu, a sÅ‚oÅ„ce wstaÅ‚o jasne i wesoÅ‚e, aby mu przyÅ›wie-cać.Piast ze starszyznÄ…, wojewodami, gęślarzami i wróżbitami wyciÄ…gnÄ…Å‚ w pole, góiestarym obyczajem, parÄ… wołów czarnych oborać miano granice przyszÅ‚ego grodu.Lecz staÅ‚o siÄ™, że gdy o wszystkim zawczasu miano staranie, o woÅ‚ach i pÅ‚ugu niepamiÄ™taÅ‚ nikt i teraz dopiero postrzeżono, iż ich brakÅ‚o.Frasunek wiÄ™c byÅ‚ wielki.Wtem gdy siÄ™ tak rozbiegajÄ… na wsze strony, oczyma szukajÄ…c czÅ‚owieka, co by zaraóiÅ‚na to, patrzÄ…, na polu stoi bezpaÅ„ski pÅ‚ug nowy, parÄ… wołów czarnych zaprzężony i czekana pana, przewrócony do góry.PrzyszedÅ‚ tedy doÅ„ ze Å›piewajÄ…cymi pieÅ›ni gęślarzami Piast i starszyzna, kmieciez Leszkami pomieszani ujÄ…Å‚ go w rÄ™kÄ™, odwróciÅ‚, zapuÅ›ciÅ‚ w ziemiÄ™, a woÅ‚y, jakbynaÅ„ czekaÅ‚y tylko, iść poczęły wolnym krokiem, odwalajÄ…c skibÄ™ czarnÄ… i lÅ›niÄ…cÄ….Wtem, jak owego dnia walki, dwa ptaki biaÅ‚e okazaÅ‚y siÄ™ wysoko, lecÄ…c nad gÅ‚owÄ…orzÄ…cego, a dwa bociany z obu stron pÅ‚uga idÄ…c towarzyszyÅ‚y mu, nie trwożąc siÄ™ ani Å›pie-wem, ani gromadami ludu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]