X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z du�ej torby, przewieszonej przez rami�, wy-stawały ró�ne przyrz�dy, aparaty diagnostyczne, miniaturowe kla-wiatury oraz pojemniki z bezpiecznikami, bocznikami i zapasowy-mi obwodami scalonymi. To b�dzie dziecinnie łatwe  oSwiadczył, przyjrzawszy si�zamkowi.Mara Jade i Lando usiedli na wsporniku obok Hana i patrzyli, jakGhent bierze si� do pracy.Idealnie skupiony, nie zwracał najmniej-szej uwagi na po�ałowania godne warunki panuj�ce na powierzchniKessel.Han chrz�kn�ł. Nawet w najbardziej koszmarnych snach  powiedział  nie s�-dziłem, �e zadam sobie tyle trudu, by dosta� si� d o wi�zienia naKessel.Moruth Doole, kul�c si� za zamkni�tymi drzwiami na jednymz ni�szych poziomów imperialnego zakładu karnego, t�sknie wspo-minał dawne, dobre czasy.W porównaniu z nieustannym strachem,213 w jakim �ył przez ostatnie kilka miesi�cy, nawet �ycie w imperial-nym jarzmie wydawało mu si� istnym rajem.Kiedy przed rokiem przej�ł władz� nad placówk�, zaj�ł biurobyłego dyrektora.Sp�dzał tam wi�kszoS� czasu, ogl�daj�c krajobra-zy Kessel przez ogromne, panoramiczne okna.Mógł całymi godzi-nami obserwowa� bezkresn� pustk� alkalicznych równin.Po�ywiałsi� mi�sistymi, delikatnymi owadami, a kiedy miał ch��, szukał part-nerki poSród schwytanych Rybetek, które wi�ził w prywatnym ha-remie.Teraz jednak, od czasu ataku Daali, przeniósł si� do jednej z naj-lepiej strze�onych cel swojego wi�zienia.Przygotowywał si� doobrony, gdy� wiedział, �e wczeSniej czy póxniej ktoS przyb�dzie,�eby go pochwyci�.Rciany jego celi były bardzo grube i zbrojone, odporne na strzałyz blasterów.Zbyt jasne Swiatło sprawiało, �e Moruth Doole traciłostroS� wzroku.Poklepał mechaniczne oko, które pomagało muzmienia� ogniskow�.Urz�dzenie roztrzaskało si� kolejny raz pod-czas walk w przestworzach wokół Kessel.Doole pozbierał szcz�tkii próbował zło�y� je w funkcjonuj�c� całoS�, ale mechanizm niechciał działa� tak jak kiedyS.Doole zacz�ł spacerowa� po zimnej, kamiennej posadzce celi.Wszystko wokół niego waliło si� w gruzy.Kessel została zniszczo-na.Po walkach pozostały jedynie dymi�ce ruiny na powierzchnii wraki gwiezdnych statków, zaSmiecaj�ce cały system a� do gro-mady czarnych dziur.Rybet nie dysponował nawet jednostk�, któr�mógłby odlecie�.Nie chciał pozostawa� na Kessel.ale czy miałinne wyjScie?Buntowały si� nawet Slepe larwy, nieporadne stworzenia o ogrom-nych oczodołach.Doole zamykał je kiedyS w pomieszczeniach po-zbawionych Swiatła i zatrudniał przy pakowaniu błyszczostymu,narkotyku wspomagaj�cego zdolnoSci telepatyczne.Troszczył si�o te istoty i dostarczał im po�ywienie, chocia� zawsze tylko tyle, byprze�yły, ale zbyt szybko nie rosły.Teraz i one wypowiedziały muposłusze�stwo.Doole wydał obrzmiałymi wargami skrzecz�cy dxwi�k, który miałby� parskni�ciem.Larwy były jego niewdzi�cznymi dzie�mi, nie-dojrzałymi Rybetami, którzy nie przeszli jeszcze ostatecznego prze-obra�enia.Podobne do robaków i Slepe, ale niemal tego samegowzrostu co Doole, larwy były idealnymi pracownikami.Ich zaj�ciepolegało na pakowaniu kryształów przyprawy w nieprzezroczysty214 papier, poniewa� cho�by krótkie wystawienie narkotyku na działa-nie Swiatła mogło zniszczy� jego właSciwoSci.Dzieci Doole a mo-gły pracowa� w absolutnych ciemnoSciach i powinny by� szcz�Sli-we.A jak� wdzi�cznoS� okazały mu za to wszystko?Kilka larw wydostało si� na wolnoS�, a póxniej, wymachuj�c naoSlep górnymi ko�czynami, rozbiegło si� po wi�zieniu.Ukryło si�w ciemnych zakamarkach albo mrocznych celach i czaiło si�, by za-atakowa� Doole a, gdyby puScił si� za nimi w poScig.On jednak niezamierzał ich szuka�.Miał na głowie o wiele wa�niejsze sprawy.Na domiar złego jeden z niedojrzałych osobników, najwi�kszy sa-miec, uwolnił wszystkie Rybetki, tak starannie wybierane! Dorosłe sa-mice uciekły z haremu i ukryły si� w labiryncie chodników.Tak wi�cnawet w chwilach, w których ogarniało go najwi�ksze przera�enie, Doolenie mógł szuka� ukojenia w ramionach którejS z niewolnic.Nie maj�c innego wyboru, pozostawał zamkni�ty w celi, któraprzemieniła si� teraz w jego biuro.Chodził z k�ta w k�t i na prze-mian był albo Smiertelnie znudzony, albo przera�ony.Kiedy jedenjedyny raz zaryzykował i wyprawił si� do magazynu, wzi�ł ze sob�wszelk� bro�, jak� znalazł, i przemkn�wszy si� na palcach koryta-rzem, powrócił z takimi zapasami �ywnoSci, jakie mógł udxwign��.Rzecz jasna, miał wyjScie umo�liwiaj�ce mu ucieczk�.Posługuj�csi� blasterem, wydr��ył tunel biegn�cy bezpoSrednio pod wi�zieniem.Przez dłu�szy czas mógł zatem ukrywa� si� w labiryncie kopalnia-nych chodników, ale nadal nie mógł odlecie�.A ostatnio tunele stałysi� miejscem jeszcze niebezpieczniejszym ni� poprzednio.W nast�pstwie ataku Daali wi�kszoS� górników opuSciła kopal-nie błyszczostymu.Energo�erne paj�ki nie musiały wi�c ju� oba-wia� si� ani stra�ników, ani podziemnych kolejek, ani innych, hała-Sliwych urz�dze� czy aparatów.Zacz�ły opanowywa� coraz wy�szepoziomy, układa� na Scianach tuneli paj�cze sieci z nitek przypra-wy.Posługuj�c si� specjalnymi detektorami masy, Doole stwierdził,�e całe roje tych potworów, kryj�ce si� poprzednio w najgł�bszychszybach, zaczynaj� w�drowa� ku powierzchni.Nie potrafi�c opanowa� rozpaczy, Doole siedział na pryczy i od-dychał zat�chłym powietrzem wilgotnej celi.Kiedy indziej mógłbyuzna� je za koj�ce i chłodne, ale teraz tylko ukrył wilgotne policzkiw dłoniach, których palce były zaopatrzone w szcz�tkowe przyssaw-ki, i z ponur� min� zacz�ł si� wpatrywa� w ekrany monitorów.Był naprawd� zdumiony widokiem l�duj�cego statku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire