[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za cho wu ję się tak, jak bym wciąż ją ko -chał, po my ślał, a prze cież tak nie jest.Nie mogę ko chać An nie, nie po wi nie nemjej ko chać!W cią gu tych lat, kie dy żyli z dala od sie bie, a znik nię cie An nie do pro wa dzi łodo uni ce stwie nia go rą cej mi ło ści, któ ra ich wcze śniej po łą czy ła, wy ko rzy stałswo je cier pie nie do za mro że nia wła snych uczuć.Chciał do pro wa dzić do cał ko wi -te go zo bo jęt nie nia wo bec żony, któ ra go po rzu ci ła.Dziś na wi dok prze stra szo neji zbo la łej An nie prze ko nał się, iż tak usil nie zwal cza ne przez nie go emo cje wciążżyją, a wy tre no wa na obo jęt ność jest kru cha.Wia do mość, że była ran na i bli ska śmier ci, po ru szy ła go bar dziej niż to, żeczę ścio wo cier pia ła na amne zję, choć zło ści ło go i ura ża ło, że nie pa mię ta aku -rat wspól nie przez nich spę dzo ne go okre su.Nie, to nie może być od ro dzo na mi -łość, któ rą kie dyś ob da rzył An nie, po wta rzał so bie.Ta świa do mość jed nak niechro ni ła go przed wspo mnie nia mi.Nie chęt nie spoj rzał w górę w stro nę okien swo jej sy pial ni.Tam w jego łóż ku,któ re kie dyś dzie li li, śpi An nie.Była jego mi ło ścią, a choć wszyst ko się mię dzynimi zmie ni ło, na dal jest jego żoną.Prze niósł po sęp ne spoj rze nie na rze kę.An nie uwiel bia ła le żeć nocą w łóż kuprzy od cią gnię tych za sło nach i otwar tych oknach, żeby móc sły szeć szum wody.Pew ne go razu na wet wy szli w ciem ną noc, żeby nago ra zem po pły wać w rze ce.Z po cząt ku An nie była tro chę nie chęt na, twier dzi ła, że woda bę dzie za zim nai że ktoś może ich zo ba czyć, ale gdy za czę li się do ty kać, szyb ko za po mnia łao tych obiek cjach.Bo choć woda rze czy wi ście była zim na, oni wręcz pło nę li. Wy glą dasz jak bóg rzek  po wie dzia ła wte dy ro ze dr ga nym gło sem i krzyk nę -ła z roz ko szy, gdy spra gnie ni bli sko ści gwał tow nie się po łą czy li.Za pa mię ta li sięw na mięt nych po ca łun kach i mi ło snym ryt mie.Póz
 niej wró ci li do łóż ka.Wcze snym ran kiem An nie za czę ła wo dzić ko niusz ka -mi pal ców po jego mu sku lar nym ra mie niu, po czym po kry wać je po ca łun ka mi.Poraz pierw szy sta ła się bar dziej pro wo ku ją ca i zmy sło wa, bar dziej śmia ła.Usta miwę dro wa ła po jego cie le, co raz ni żej i ni żej.W pew nej chwi li prze rwa ła piesz -czo ty i szep nę ła:  Obie caj mi, że bę dziesz mnie za wsze ko chał.Od rzekł rów -nież szep tem:  Za wsze.Wte dy na praw dę tak my ślał.Cof nął się do domu, po sta na wia jąc od su nąć od sie bie wspo mnie nia i za jąć sięak tu al ny mi pro ble ma mi.Prze cież jest doj rza łym męż czy zną, ma swo je obo wiąz -ki, któ ry mi musi się za jąć, czy li na przy kład do koń czyć skom pli ko wa ne spra woz -da nie.Nie ma żad ne go in te re su w tym, by stać przed do mem, po zwa la jąc my -ślom dry fo wać na nie bez piecz ne wody.Nie za leż nie od tego, jak bar dzo po ru szy ła go obec na trud na sy tu acja An nie,nie po wi nien pu ścić w nie pa mięć tego, co się kie dyś wy da rzy ło. Nie pa mię tam ,po wta rza ła z pła czem, zde ner wo wa na, wręcz za ła ma na.Nie za mie rzał jej drę -czyć, jed nak do pó ki ona nie przy po mni so bie ni cze go, co do ty czy ich prze szło ści,żad ne z nich tak na praw dę nie bę dzie mo gło uwol nić się od prze szło ści i od mał -żeń stwa.ROZDZIAA
SIÓDMY Jak siÄ™ te raz czu jesz? Do brze  mruk nÄ™ Å‚a An nie, uni ka jÄ…c wzro ku Do mi ni ka.Prze by wa Å‚a w jego domu trzy dni, sie dem dzie siÄ…t dwie go dzi ny.Sta now czo zadÅ‚u go, uzna Å‚a w du chu.Pierw sze dwa dzie Å›cia czte ry go dzi ny prak tycz nie prze -spa Å‚a.Obec nie do ku czaÅ‚ jej wstyd spo wo do wa ny wÅ‚a snÄ… prze sad nÄ… re ak cjÄ… napo pa rze nie, ale poza tym czu Å‚a siÄ™ w peÅ‚ ni siÅ‚.Czas wra cać do sie bie, po my Å›la Å‚a,i to jak naj szyb ciej.Kie dy siÄ™ wresz cie obu dzi Å‚a i zo rien to wa Å‚a, że spa Å‚a w łóż ku Do mi ni ka, byÅ‚atak wstrzÄ… Å›niÄ™ ta, że nie byÅ‚a w sta nie prze ana li zo wać sy tu acji, w ja kiej siÄ™ zna -la zÅ‚a.Nie czu Å‚a do nie go nic poza gnie wem wy wo Å‚a nym tym, jak jÄ… po czÄ…t ko wopo trak to waÅ‚.Mu sia Å‚a jed nak przy znać, że po opa rze niu wrzÄ…t kiem sta ran nie siÄ™niÄ… za opie ko waÅ‚.Przy po mnia Å‚a so bie, że pierw sze go wie czo ru, kie dy wszedÅ‚ do po ko ju, w któ -rym spa Å‚a, czy li do swo jej sy pial ni, z tacÄ… peÅ‚ nÄ… je dze nia, oÅ›wiad czy Å‚a: Nie je stem gÅ‚od na. Zjedz  po wie dziaÅ‚ tyl ko Do mi nik i wy szedÅ‚.Oka za na jej tro ska tak jÄ… wzru -szy Å‚a, że kie dy zo sta Å‚a sama, z jej oczu po pÅ‚y nÄ™ Å‚y Å‚zy. To jest twój po kój  za uwa ży Å‚a póz
 niej, kie dy przy szedł za brać tacę. Nasz po kój  sko ry go wał. Nie oba wiaj się, nie za mie rzam eg ze kwo waćpraw mał żeń skich  do dał. Po ście li łem so bie w jed nym z wol nych po koi.Wró ci ła my śla mi do ak tu al nej roz mo wy. Wła ści wie  kon ty nu owa ła z de ter mi na cją, ale wciąż uni ka jąc spoj rze nia Do -mi ni ka  czu ję się na tyle do brze, że naj wyż sza pora, bym wró ci ła do swo je godomu i& I co?  Do mi nik wpadł jej w sło wo i po pa trzył na nią wy zy wa ją co. Co tozmie ni? Wciąż wie le spraw wy ma ga wy ja śnie nia i nie po win ni śmy tego od kła dać. Ja& mam swo je obo wiąz ki  od par ła An nie. Ogród, dom&  Urwa ła, za -uwa żyw szy, że Do mi nik prze czą co krę ci gło wą. Są sie dzi będą się za sta na wiać,co się ze mną dzie je  do da ła, w na dziei że ten ar gu ment do nie go prze mó wi. Nie mu sisz się tym mar twić  za pew nił ją spo koj nie. Two im są sia dom wy ja -śni łem za ist nia łą sy tu ację.A co do ogro du, mogę po ga dać z ludz
 mi, któ rzy zaj -mu ją się moim i po pro sić ich, żeby& Co ta kie go im na opo wia da łeś?  Zde ner wo wa na, prze rwa ła mu ostrym to -nem. Po in for mo wa łem, że nie chcą cy spa rzy łaś się wrzą cą wodą z czaj ni ka, i za -opie ko wa łem się tobą, po nie waż je steś moją żoną. %7łoną! Po wie dzia łeś im, że je ste śmy mał żeń stwem!  wy bu chła An nie, pa trzącna Do mi ni ka ze zło ścią po łą czo ną z nie do wie rza niem. A dla cze góż by nie? W koń cu to praw da. Prze cież bę dzie my się roz wo dzić! Nie mia łeś pra wa tego ro bić! Nie chcę& & by lu dzie wie dzie li, że je stem two im mę żem?  prze rwał jej Do mi nik.Po trzą snę ła bez rad nie gło wą [ Pobierz całość w formacie PDF ]