[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Piętnaście minut, dwadzieścia, pół godziny? Dopóki nie dojdę do granicy,którą wytrzymać może moja normalność, a potem.Przecież zawsze mogę użyć przełącznika awaryjnego.Ale przypuśćmy, że nie działa.%7łe włączę go i światła się nie pojawią.Chyba mogę to sprawdzić.Tak tylko, żeby zobaczyć."TAUZCIOCH TO TCH�RZ! TAUZCIOCH TO TCH�RZ!"Nie, nie.Nawet go nie dotykaj.Jeżeli włączysz światła, nie będziesz w staniez powrotem ich wyłączyć.Nie wolno ci użyć przełącznika, bo oni wszyscy siędowiedzą.bo oni się dowiedzą."TAUZCIOCH TO TCH�RZ! TAUZCIOCH TO TCH�RZ!Nagle i dla siebie samego niespodziewanie odrzucił przełącznik gdzieś wciemność.Rozległ się cichy brzęk46w momencie, kiedy gdzieś upadł - gdzieś.I znowu cisza.Szirin poczuł w rękuokropną pustkę.Ciemność.Ciemność.Nie było temu końca.Wpadał w otchłań bez dna.Przewracał się, wpadał ijeszcze raz wpadał w noc, w noc bez końca, pożerającą wszystko czerń."Głęboko oddychaj.Zachowaj spokój".A JE%7łELI TO GROZI TRWAAYMI ZMIANAMI W PSYCHICE?"Zachowaj spokój - powtarzał sobie.- Nic ci nie będzie.Masz jeszcze przedsobą w najgorszym przypadku jedenaście minut, a może tylko sześć lubsiedem.Na zewnątrz świecą słońca.Sześć lub siedem minut i już nigdy nieznajdziesz się w ciemności, nawet gdybyś miał żyć tysiąc lat.Ciemność.O, bogowie! Ciemność.Spokojnie.Spokojnie.Szirinie, jesteś człowiekiem zrównoważonym.Jesteśbardzo zdrowy psychicznie.Byłeś zdrowy psychicznie, kiedy zanurzałeś się wto, i będziesz zdrowy, kiedy z tego wyjdziesz.Tik-tak.Tik-tak.Tik-tak.Każda sekunda zbliża cię do wyjścia.Na pewno?Przecież ta jazda może się nigdy nie skończyć.Mogę tu zostać na zawsze.Tik-tak.Tik-tak.Tik-tak.Czy ja w ogóle się poruszam.Czy zostało mi jeszczepięć minut, czy pięć sekund, czy ciągle jeszcze mija dopiero pierwszaminuta?"Tik-tak.Tik-tak.DLACZEGO MNIE STD NIE WYPUSZCZ? CZY NIE MOG SIDOMYZLI, JAK STRASZNIE CIERPI?"Nie chcą cię wypuścić.Nigdy cię nie wypuszczą.Zamierzają."Nagły, przerazliwy ból między oczami.Eksplozja bólu w czaszce.Strona 30 Isaac Asimov - Nastanie nocyCO SI STAAO?Zwiatło!47"Czy to prawda? Tak, tak.Bogu dzięki! Zwiatło, naprawdę światło.Dzięki jakiemukolwiek bogu, którykiedykolwiek mógł istnieć".Skończyło się! Dotarł do końca tunelu! Wracał do stacji! Tak, z pewnościątak.Tak.Serce, którego uderzenia w piersiach jeszcze przed chwiląprzypominały paniczny łomot, zaczęło wracać do normalnego rytmu.Oczypowoli przyzwyczajały się do normalnych warunków i widział już znane,zwyczajne rzeczy, błogosławione rzeczy, filary, peron, małe okienko w budcekontrolnej.A także wpatrzonych w niego Sibella i Kelaritana.Zawstydził się swego tchórzostwa."Zbierz się do kupy, Szirinie.Nie było takzle.Nic ci nie jest.Nie leżysz na podłodze i nie ssiesz palca zawodzącwniebogłosy.Było to straszne, ale cię nie pokonało - naprawdę nie było to nictakiego, z czym nie mógłbyś sobie poradzić."- Panie profesorze, proszę podać nam rękę.Do góry.do góry.Wyciągnęli go, chwiejącego się, z wagonika i postawili na nogach.Sziringłęboko wciągnął powietrze w płuca.Przeciągnął ręką po czole ocierając pot.- Ten mały przełącznik alarmowy - mruknął.- Zdaje mi się, że go gdzieśzgubiłem.- Jak się pan czuje, panie profesorze? - zapytał Kelaritan.- Jak tam było?Szirin się zatoczył.Dyrektor szpitala chwycił go pod ramię, pomagającodzyskać równowagę, ale psycholog odepchnął go z oburzeniem.Niech niepomyślą, że te kilkanaście minut w tunelu tak na niego podziałało.Nie mógł jednak zaprzeczyć, że podziałało.Choćby nie wiem jak się starał,nie mógł tego ukryć.Nawet przed sobą.Uświadomił sobie, że żadna siła na świecie nie zmusiłaby go do powtórnegoprzejazdu przez tunel.- Panie profesorze? Panie profesorze?- Nic.mi.nie jest - wychrypiał.- Mówi, że nic mu nie jest.- Jak przez mgłę dotarł do niego głos prawnika.-Odsuńcie się.Dajcie mu spokój.48- Drżą mu nogi - powiedział Kelaritan.- Zaraz upadnie.- Nie - zaprzeczył Szirin.- Nie ma mowy.Powtarzam wam, że czuję siędobrze.Zachwiał się i pochylił, odzyskał równowagę i znowu się zachwiał.Z każdegopora w skórze płynął mu pot.Obejrzał się, zobaczył wlot tunelu i zadrżał.Strona 31 Isaac Asimov - Nastanie nocyOdwracając się od ciemnej jamy uniósł ramiona wysoko w górę, jak gdybychciał ukryć między nimi twarz.- Panie profesorze.? - Kelaritan był pełen wątpliwości.Nie ma co udawać.To głupota, próżność i tępy upór - pozować na bohatera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright � 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire