[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I pierwsze, co pomyślała, to że był tobardzo zły pomysł.Nim jeszcze minęli pierwszą linię drzew, rozległ się krzyk. Gdzie oni się podziali?Rozpoznała głos przywódcy.Był zbyt blisko.Chase przyspieszył, wciąż trzymając ją za rękę.Próbowała za nim nadążyć, ale nie byłatak szybka jak on.Usłyszała pościg.Chase co chwila wpadał między drzewa, jakby próbował zmylić pogoń.W oddali wciążsłyszała głosy.I nagle porwał ją w ramiona i mocno trzymając, pofrunął niczym wiatr.Drzewazlały się w jedno.Della nie wiedziała już, gdzie jest niebo, a gdzie ziemia.W górę, w dół, nadtym, pod tamtym, poruszał się szybciej, niż sądziła, że to w ogóle możliwe.Skóra jej cierpła od tej prędkości.Ukryła twarz na jego piersi, by nie piekły jej oczy.Może i nie mogła wyczuć zapachu na odległość, ale z tak bliska go poczuła.Znówotoczył ją ostry aromat męskiego mydła i naturalny męskiej skóry, który czuła, gdy się całowali,i znów zaczął jej mieszać w głowie.Zwieży.Czysty.Cudowny.Pewnie wykąpał się tuż przedakcją.Poczuła, że przytulił głowę do jej włosów.Czyżby to jego usta były przy jej skroni? Usłyszała głos. Polatam w kółko, by się upewnić, że nie będą w stanie nas tropić do WodospadówCienia.Nie odpowiedziała, a on chyba tego nie oczekiwał.Minutę, może dwie, a kto wie, może i pięć minut pózniej straciła poczucie czasu wylądował.Serce jej waliło.A może to jego serce? Trzymał ją tak blisko.Otworzyła oczyi zobaczyła, że są nad jeziorem.I to nad tym w Wodospadach Cienia.Uniósł głowę, by sprawdzić, czy nikt ich nie śledzi.Dopiero potem spojrzał na nią.Jegozielone oczy się śmiały.Wyglądał na zadowolonego z siebie.I słusznie.Gdzie on się nauczył taklatać? Wszystko w porządku? zapytał.Skinęła głową.Musiała przełknąć, zanim zdołała coś wykrztusić. Postaw mnie.Powoli opuścił ją na ziemię, ale nim zabrał dłoń z jej talii, przysunął ją do siebie.Jegousta dotknęły jej ust.Wilgotne.Miękkie.Tym razem smakował inaczej.Nawet lepiej.Smakował jak niebezpieczeństwo.Jak coś, czego nigdy wcześniej nie próbowała.Smakował& jak coś zakazanego.O kurde! Był zakazany.Dała sobie mentalnego kopa i gwałtownie odsunęła się odChase a.Położyła obie ręce na jego piersi i pchnęła mocno.Aż wylądował na tyłku. Przestań. Sama zaczęłaś. Uśmiechnął się.Uśmiechnął! Jak śmiał się uśmiechać, kiedy& ? Warknęła. Zrobiłam to tylko dlatego, żeby pomyśleli& %7łe zaraz zaczniemy się rozbierać. %7łeby nie myśleli&Po prostu pocałuj Chase a, usłyszała głos Mirandy. Zrobiłam to tylko dlatego& Może dlatego, że ta cholerna czarownica mi topodsunęła.Czyżby ją zaczarowała? Nie, tego by nie zrobiła, ale to nie miało znaczenia.Wystarczyło, że jej to zasugerowała i nabroiła.I to bardzo.Nie chciała, żeby podobały jej siępocałunki Chase a.Nie chciała chcieć& No właśnie, musiała zabić Mirandę!Odwróciła się i ruszyła gwałtownie.Chase za nią.Słyszała jego kroki. Hej, musimy pogadać. Nie warknęła i poszła wzdłuż jeziora.Była jednak tak zdezorientowana, że niewiedziała nawet, w którą stronę ma iść do swojego domku. Nie uciekaj zawołał. Nie uciekam syknęła. Idę.Spojrzała pod nogi, by się co do tego upewnić, ale nim zdążyła podnieść wzrok, wpadłana kogoś.Cholerny Chase i jego prędkość! Nie myśląc wiele, położyła mu ręce na klaciei pchnęła mocno.Znów upadł na tyłek.I wtedy to usłyszała.Kroki Chase a, ale za sobą.A skoro on był za nią& to komu właśniestłukła tyłek? Cholera, dlaczego to zrobiłaś? zapytał Burnett, podnosząc się z ziemi i spoglądając nanią ze złością.Nie mogąc wykrztusić słowa, tylko na niego popatrzyła.A potem mogła przysiąc, że komendant uniósł głowę i pociągnął nosem.No cudownie!Pewnie wyczuł feromony.I owszem, na pewno sporo ich wydzielała. Cholerny świat.A chciała zaprzeczyć, że pocałunek jej się podobał.Chciała powiedzieć,że to tylko& niebezpieczeństwo, zbieg okoliczności.Nie mogła zaprzeczyć.Podobał jej się. Co się dzieje? zapytał znów Burnett. Nic& Nie wiedziałam, że to ty. Jak mogłaś nie wiedzieć? Bo& Usłyszała za sobą kroki Chase a. Bo właśnie zostałam pocałowana tak, żezakręciło mi się w głowie.Bo moje zmysły wybrały się na urlop.Zaczerpnęła głęboko powietrza, postanowiła zostawić kwestię pocałunku na pózniej i sięogarnęła. Bo jestem wkurzona.Czemu nas stamtąd wyciągnąłeś? Ledwie przywódca gangu odszedł od waszego stolika, zadzwonił do kogoś i wezwałtam cały gang.Planował was złapać. Skąd wiesz? zapytał Chase, który stanął tak blisko Delli, że czuła jego biodro. Miał tam agentów odpowiedziała Della, wciąż wpatrując się w Burnetta i nie chcącpatrzeć na Chase a.Jeszcze nie.Potrzebowała jeszcze kilku sekund, by przestać myślećo pocałunku.Niestety, cholerne wspomnienie jakby się wgryzło i nie chciało zniknąć. Co? zapytał Chase. I żadne z was nie raczyło mi o tym powiedzieć? Nie miałam pewności, czy tam będą.Zobaczyłam ich na miejscu powiedziała Dellai rzuciła na niego okiem.Jej wzrok padł na jego usta, wciąż wilgotne.Odwróciła głowę. Czemu nam nie powiedziałeś? zapytał Burnetta młody wampir.Komendant nie zareagował na atak Chase a.Odpowiedział spokojnie: Nigdy nie wysyłam nowych agentów samych, jeśli istnieje grozba niebezpieczeństwa. Dałbym sobie z tym radę powiedział Chase
[ Pobierz całość w formacie PDF ]