[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A jak było w waszym przypadku?- Sung Li została moją kochanką.- Partnerką? - sapnęła Laylah.- Nie, ale byliśmy sobie bardzo.bliscy.Laylah, mimo że przygotowana na tę szokującą informację,wzdrygnęła się, jakby dostała policzek.Sung Li.Egzotyczne imię.A właścicielka pewnie bardzo piękna, jak wszystkiewampiry.Laylah miała ochotę przyłożyć nieznajomej, mimo że nic o niej niewiedziała.- Powiedziałeś  byliśmy".- Sung Li nie żyje.168 - Jak to?- Odciąłem jej głowę.Ogarnął ją żal.- O cholera.Przepraszam, nie powinnam była pytać.-Chciała dotknąćTane'a, ale na widok jego spiętej twarzy cofnęła rękę.Bała się, żezupełnie się załamie, a tego wolała uniknąć.Już i tak miała wyrzutysumienia, że zmusiła go do przykrych wspomnień.Pokój wypełniła dusząca cisza.- Nie jesteś ciekawa, dlaczego to zrobiłem?Zadrżała.Nie z powodu zdumienia jego pytaniem, lecz na myśl ocierpieniu, którego doświadczył, kiedy musiał zabić kochankę.- Jestem, ale.- Przesunęła językiem po wyschniętych ustach.- Niechcę, żebyś wracał do tych trudnych chwil.Tane położył jej rękę na karku i kciukiem zaczął gładzić szyję.Wyglądał przy tym tak, jakby to przynosiło mu ukojenie.- Sung Li była starożytną wampirzycą - zaczął ochrypłym szeptem.- Ijak wielu z nas życie ją nudziło.Laylah zmarszczyła czoło.- Przemieniła cię w wampira dla zabawy?- Można to tak ująć.No tak.Dziwka pierwszej klasy.- Jak długo byliście ze sobą?- Prawie trzysta lat.Palące ukłucie, jakie poczuła w sercu, to na pewno nie zazdrość.To bybyło.szaleństwo.Kompletne wariactwo.To z pewnością coś innego, alenie zazdrość.- Cóż, nikt nie może ci zarzucić, że jesteś niestały w uczuciach -wymamrotała pod nosem.Na twarzy wampira pojawiła się satysfakcja, kiedy usłyszałpoirytowanie w jej głosie.Szybko jednak posmutniał.- Dla nieśmiertelnych czas nie ma większego znaczenia.- Możliwe, niemniej musiałeś ją bardzo kochać, skoro byłeś z nią takdługo.- Kochać? - Skrzywił się.- Nie.Byłem jej oddanym uczniem, ale omiłości nie było mowy.W przeciwnym razie mógłbym.169 Dziwne uczucie wypełniające jej serce ustąpiło, lecz pojawiło się cośsilniejszego i budzącego jeszcze większy niepokój.Pragnienie, byprzytulić się do Tane'a, oferując mu.Co? Pocieszenie, które z pewnościąodrzuci?Laylah chrząknęła.- Mógłbyś co?- Mógłbym zaakceptować jej niestabilność.Musiało minąć kilka chwil, nim to, co usłyszała, dotarło do niej.- Och - westchnęła i skarciła się w myślach.Już wcześniej powinna siębyła zorientować, co się stało.- Ona była.- Uzależniona.Laylah patrzyła z troską w oczy rozmówcy przepełnione żalem.- Ale to przecież nie z twojej winy do tego doszło.- Nie, jednak bardzo jej w tym pomogłem.- To była potężna wampirzyca.Wątpię, żebyś ty lub ktokolwiek innymógł zapobiec jej uzależnieniu.Wampir zaczął nerwowo krążyć po pokoju, mamrocząc przy tym podnosem jakieś przekleństwa.- Kiedy wampir schodzi na złą drogę, istnieje tylko jeden sposób nainterwencję, i to taką, której daleko do delikatność!.- Głos Tane byłochrypły od bólu.- Ale ja okazałem się słaby.Sprzątałem po jejwpadkach i udawałem, że nie dostrzegam huśtawek nastroju.Niechciałem przyznać, nawet przed sobą, że dostała się w spiralę żądzy krwi.Laylah przygryzła dolną wargę.Nie musiała umieć czytać w myślach,by wiedzieć, że historia nie zakończyła się szczęśliwie.- Co się wydarzyło? Tane spuścił głowę.- Dokładnie to, czego się można było spodziewać.- Ile osób zabiła?Laylah zadrżała.Na myśl o oszalałej wampirzycy skąpanej we krwiswych ofiar zbierało się jej na mdłości.- Nim ją dopadłem w górach Peru, zdążyła wyrżnąć w pień cały naszklan i ludzi z kilku wiosek.Laylah z wahaniem podeszła do Tane'a i stanęła za jego plecami.Niechciała na niego naciskać, jednak widziała, że tłumienie złych wspomnieńnie wyjdzie mu na dobre.Może, gdy wyrzuci to z siebie, poczuje ulgę.170 - Dlaczego nie zabiła i ciebie?Ostry śmiech wampira odbił się echem od ścian.- W swoim szaleństwie pragnęła mieć kogoś, kto będzie podziwiał ją ijej obłąkańcze czyny.Jezu.Tane nie tylko był świadkiem, jak jego kobieta pogrąża się wobłędzie, ale musiał także patrzeć na jej zbrodnie.To by każdegoprzeraziło.- I nigdy nie przyszło jej do głowy, że będziesz chciał położyć kres jejszaleństwu?- A czemu miałaby tak pomyśleć? - Tane odwrócił się wolno,pokazując poszarzałą twarz.- Byłem jej lojalnym sługą przez wiele lat.Laylah dotknęła jego policzka.Skóra była chłodna i niesamowiciegładka.Doskonała.Ale oczy Tane'a wypełniał ból, na którego widok jejserce krwawiło.- A ty nosisz teraz w sobie poczucie winy za śmierć wszystkich,których zabiła?- Nie zabiła.- Tane złapał ją za przedramiona i mocno zacisnął na nichpalce, jakby nie wiedział, czy ma ją od siebie odepchnąć, czy przytulić.-Ona ich wyrżnęła w pień.Bezlitośnie, barbarzyńsko wymordowała!Dobrze, że Tane to wykrzyczał.Zbyt długo dusił w sobie gniew.Ażdziw, że dotąd go nie rozsadził.- Ale to nie była twoja wina.- To ja o tym zadecyduję, nie ty.Przełknęła ślinę.Tane uważał, że wina leży po jego stronie i na razienie było sensu się z nim o to sprzeczać.Typowy mężczyzna.- Czy Styks znał twoją przeszłość, kiedy ci zaproponował pozycjęCharona? - spytała.Tane zawahał się nad odpowiedzią, wyraznie zaskoczony zmianątematu.- Znał.171 - A to łotr.Wampir przyciągnął ją szybko do siebie, zerkając przy tym w stronęzamkniętych drzwi.- Uważaj, kochanie.Styks odgrywał do tej pory rolę gościnnegogospodarza, ale niech cię to nie zmyli.To bardzo grozny przeciwnik -ostrzegł.Laylah przytuliła się do jego szerokiej piersi, czując, jak zawsze, żezalewa ją fala ekscytacji, a w dole brzucha budzi się niepokojącemrowienie.Mrowienie, o którym nie chciała myśleć.- Wygląda na to, że nie tylko jest groznym wrogiem, ale też niezbytdobrym przyjacielem - wymamrotała.Tane położył jej palec na ustach.- Laylah.- Nie.Styks z rozmysłem wykorzystał twoje poczucie winy, by zmusićcię do przyjęcia pracy, przez którą nie tylko stałeś się trędowatym wśródwampirów, ale jesteś też nieustannie narażony na ryzyko - upierała sięprzy swoim.Tane znieruchomiał, przez chwilę przyglądał się jej, jakby szukałodpowiedzi na niezadane pytanie.- Przesadzasz z tym ryzykiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire