[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musieli się wynosić.Spojrzała na Chase a,a potem w kierunku wyjścia.A potem wypuściła drania i pognała do drzwi, zakładając, że Chasepójdzie za nią, i to szybko.To było błędne założenie.Zatrzymała się przy ostatnim stoliku przy drzwiach.Chase niespiesznie wstał, ale nie odsunął się od stołu.Spojrzał ponuro na pijanegowampira.Jego postawa i niechętna mina aż się prosiły, żeby pijany bydlak czegoś spróbował.Czy Chase zwariował? Czy nie czuł, że wszyscy się na nich gapią?Nie wiedział, że we dwójkę sobie nie poradzą? Chodzmy zawołała Della.Ledwie wypowiedziała te słowa, zrozumiała, że to był błąd. Zawsze robisz to, co ci każe twoja kurwa? zapytał dupek, rozcierając sobie rękę. Czy właśnie nazwałeś ją kurwą? Chase zacisnął pięść.Della spięła się cała, szykując się do walki& ale zanim zdążyła zrobić choć krok, Chasejuż przyciskał dupka do ściany.I to nie tej, przy której siedzieli, ale po drugiej stronie baru.Jak?Nie widziała nawet, by się ruszył.Cholera! Jaki szybki był ten majtkowy zbok?Trzymał faceta za gardło, a stopy dyndały pijakowi w powietrzu.Nie próbował nawetkopać, bo sądząc po kolorze jego twarzy, nie mógł złapać powietrza i pewnie wiedział, żewystarczy jeden gwałtowny ruch, a przestanie oddychać na zawsze. Powiedz, że przepraszasz zażądał Chase. Jeśli coś zniszczysz, będziesz za to płacił! krzyknął opierający się o blat barman. Jakchcecie się pozabijać, to idzcie na zewnątrz.Wyjdziemy z wami i będziemy robić zakłady.Chase, nie zwracając uwagi na barmana, ani drgnął. Powiedziałem, przeproś ją!Wampir, poczerwieniały na twarzy, nie był w stanie wydusić słowa, ale poruszył ustami. Nie słyszałem syknął Chase. Spróbuj jeszcze raz.Przyjaciel pijaka poderwał się z krzesła.Della ruszyła w jego stronę, ale nim go dopadła,ten rzucił w Chase a stołem.Chase nawet się nie obejrzał, tylko wolną ręką złapał stół za nogę i trzymał go w górze,niczym jakiś kuglarz. Siadaj! warknął.I chociaż ani razu nie spojrzał w stronę atakującego, to doskonalebyło wiadomo, kogo ma na myśli.Della rozejrzała się po sali, spodziewając się kolejnego ataku, gotowa do akcji, aleo dziwo wyglądało na to, że zagrożeniem był tylko rzucający stołem.Wszyscy inni zdawali siędoskonale bawić.Chase odstawił stół.Wręcz delikatnie.Odwrócił się i rozejrzał się po sali. Powiedziałem, siadaj!Przyjaciel wampira wciąż stał, jakby rozważał kolejny ruch. Mam wolną rękę syknął Chase i pomachał lewą ręką. Posadz dupę na krześle, alboteż wylądujesz pod ścianą i wyduszę życie z was obu! A jeśli ktokolwiek inny czegoś spróbuje,to zrobię z nim to samo, jak tylko skończę rozgniatać tchawice tych bydlaków.Przyjaciel pijanego wampira opadł na krzesło. I tak nigdy go specjalnie nie lubiłem.Barman i kilku innych klientów wybuchnęli śmiechem.Chase jakoś nie docenił ich poczucia humoru.Znów spojrzał na poczerwieniałegowampira z wychodzącymi na wierzch oczami. To co, chcesz przeprosić? Czy mam ci skręcić kark?Facet coś wykrztusił.Najwyrazniej to Chase owi wystarczyło, bo wypuścił go z uścisku,a ten opadł na podłogę niczym szmaciana lalka.Wampir kaszlnął i zaczął rozcierać szyję.Chase stał nad nim chwilę, patrząc, jak łapiepowietrze, jakby czekał, czy nie wstanie i nie zacznie znowu rozrabiać.A że nic nie zrobił, Chaseruszył do drzwi.Szedł powoli i pewnie.Nie obawiał się, że ktoś go zaatakuje.Stanął obok niej i skinął, by wyszła pierwsza.Niestety, Della nie spełniła jego rozkazu.Skinęła, by on poszedł przodem.Przewrócił oczami, a potem wyszedł.Kiedy wychodziła, usłyszała jeszcze: Nie wiem, co za krew pił ten chłopak, ale też chcę trochę.Della wyszła na chłodne pazdziernikowe powietrze.Noc zrobiła się ciemniejsza, aleksiężyc blisko pełni oblewał wszystko swoim blaskiem.Rozejrzała się z niepokojem, alezauważyła tylko jakąś na wpół rozebraną parę opierającą się o budynek.Odwróciła głowę i zaczęła się przyglądać plecom Chase a, który szedł przed nią.Niechciała być pod wrażeniem.Ale, cholera, jak tu nie być pod wrażeniem! Też chciała trochę tego,co pijał Chase.* * *Dziesięć minut pózniej biegła za nim, próbując go dogonić.Wciąż przyspieszał.Jedyne,co powiedział, gdy wyszła za nim z baru, to spróbuj nadążyć.Jedyne, czego Della nie cierpiała bardziej niż przyjmować wyzwania, o którym wiedziała,że prawdopodobnie przegra, to rezygnować bez walki.Uderzała stopami o zimną ziemię.Wciążwpatrywała się w Chase a, który zdawał się biec bez wysiłku.A potem oderwał się od ziemii zaczął lecieć.Della zrobiła to samo, ale latanie z taką prędkością sprawiało, że aż bolał jąbrzuch.Chase odwrócił się w locie i spojrzał na nią.Sprawdzał, jak jej idzie.Skręcił i ruszyłw dół, jakby zauważył, że nie daje rady.Wylądował między drzewami, nawet nie zdyszany,i obserwował, jak wampirzyca obniża lot.Uderzyła głośno w ziemię, ale na szczęście zdołała utrzymać się na nogach.Próbowałaukryć fakt, że z trudem łapie powietrze.I tak jak wtedy, gdy biegali, żołądek jej się skręcił.Obróciła się i zwymiotowała w krzaki.Kiedy się podniosła i otarła usta wierzchem dłoni, Chase stanął przy niej. Przynajmniej tym razem nie trafiłaś w moje buty.Spojrzała na niego zimno.Zwykle nie wymiotowała po biegu, ale też zwykle nie wysilałasię do tego stopnia. No dobra, jesteś szybszy ode mnie warknęła. Nie musisz tego tak podkreślać.Przyznanie tego wiele ją kosztowało. Nie próbuję tego podkreślać. Przez moment w jego oczach ujrzała coś jakby troskę. Bieganie jest dla ciebie dobre.Chodz, to pomoże. Odwrócił się i znów odleciał.A ona nie.Oddalił się o jakieś sto pięćdziesiąt metrów, zatrzymał się i zawrócił do niej. No, nie bądz mięczakiem.Zignorowała to. W czym mi pomoże?Zawahał się, nim odpowiedział: W bólu. Radzę sobie z tym. I chociaż nie chciała tego przyznać, to prawda była właśnie taka.Skupianie się na poszukiwaniach zabójcy Loraine sprawiało, że nie myślała wciąż o bólu. Niezbyt dobrze. Zaczął iść, i to szybko.Ruszyła za nim.Przez kilka minut nierozmawiali. Gotowa? zapytał. Na poszukiwania %7łonglerów? odpowiedziała, starając się na niego nie złościć. Nie odparł. Na bieg.Na dziś skończyliśmy ze sprawą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]