[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po podwieczorku Justin wybrał się na długą przejażdżkę.Lucinda wyglądała pięknie,kiedy zeszła do jadalni.Poczuł przypływ pożądania na widok żony ubranej w jedną z sukien,które jej sprawił.Nic dziwnego, była kobietą, którą wybrał spośród wielu innych.Jednakokazało się, że nie była nieśmiałą, niewinną dziewczyną, za jaką ją uważał.Nie wyjawiła muprzed ślubem, że urodziła dziecko, nie dała mu też do zrozumienia, że nie jest dziewicą.Zastanawiał się, czy mógł aż tak bardzo się pomylić w ocenie jej charakteru.Tylko przezchwilę rozważał, czy powinien uwierzyć w opowieść o gwałcie.Wprawdzie od początku niebyła wobec niego uczciwa, nie zmienił jednak o niej zdania z powodu tego, co uczynił ówniegodziwy mężczyzna.Ból widoczny w oczach Lucindy, kiedy opowiadała o tym, co sięstało, dowodził jej niewinności, chociaż powinna była wyznać mu wszystko przed ślubem.Z drugiej strony, to okropne, że w ogóle miała taki dylemat, że doświadczyłapodobnej podłości.Zawrzał w nim gniew, a wraz z nim pojawiła się chęć pomszczeniakrzywdy wyrządzonej bezbronnej szesnastoletniej dziewczynie.Gdyby znał tożsamośćgwałciciela, przetrąciłby mu kark! %7łałował, że Lucinda nie zachowała listu szantażysty.Byćmoże udałoby mu się dotrzeć do nadawcy.Skoro jednak nie miał dowodu, mógł z równympowodzeniem szukać igły w stogu siana.Kto wysłał list, i to w dniu ich ślubu? Jak ta osobaodkryła tajemnicę pilnie strzeżoną przez ojca Lucindy?Naturalnie, takich spraw na ogół nie udaje się zamieść pod dywan.Ktoś musiałwiedzieć o narodzinach dziecka.Zapewne przy porodzie był obecny lekarz albo akuszerka,a przynajmniej służąca babki Lucindy.Czy rzeczywiście chciał dowiedzieć się więcej? Niebył tego pewien.Skoro jednak ktoś posunął się do szantażu, Justin miał obowiązek chronićżonę nie tylko w trosce o własne dobre imię.Nawet gdyby zapłacił za milczenie, szantażystamógłby powrócić z kolejnym żądaniem.Tak zazwyczaj postępują takie kreatury.Istniał tylko jeden sposób poradzenia sobie z szantażem.Należało na grozbęodpowiedzieć grozbą.Doprowadzić do tego, by ten, kto to zrobił, śmiertelnie się przeraził,a gdyby kontynuował haniebną działalność, został osądzony i skazany.Agenci szukający Lucindy działali z zachowaniem należytej dyskrecji.Był pewien, żemoże im zaufać i zlecić odnalezienie miejsca pobytu babki Lucindy.Jeśli ta kobieta nie żyje,trzeba będzie oględnie wypytać służących, nie wprowadzając ich w sprawę.%7łona twierdziła,że dziecko nie żyje, ale czy była to pewna wiadomość? Pan Seymour nie pozwoliłby córcezachować dziecka.Mógł kazać powiedzieć młodej matce, że noworodek zmarł, gdytymczasem oddał je do adopcji.Osoba, która wiedziała o potajemnej adopcji, mogła posłużyćsię szantażem.Było aż nadto oczywiste, że jakiś nikczemnik dostrzegł swoją szansę,usłyszawszy o tym, że Lucinda zostanie żoną księcia.Justina ogarnęła złość na myśl o tym, żedzień ślubu zamiast radości przyniósł im zmartwienia.Przypomniał sobie, jak szorstko potraktował żonę.Rozczarowanie i gorycz zawodu,które go ogarnęły, gdy się dowiedział, że żona nie jest dziewicą, doprowadziły go niemal dobiałej gorączki.Obiecywał sobie, że potraktuje Lucindę łagodnie, i nie dotrzymał słowa.Niewiedział, dlaczego zachował się w tak nietypowy dla siebie sposób.Owszem, żona zataiłaprzeszłość, ale czuł, że doszło do tego z powodu jej obaw, a nie przebiegłej gry.Kiedyśrozważał możliwość poślubienia wdowy i wówczas brak dziewictwa nie stanowił dla niegoprzeszkody.Czemu więc ogarnął go gniew na myśl o tym, że Lucinda nie jest dziewicą?Czyżby był zazdrosny? Przecież nie zawarł małżeństwa z miłości.Wybrał Lucindę na żonę,bo mu się nie narzucała, nie kokietowała go natarczywie, ilekroć spojrzał w jej stronę, jakczyniły to inne młode damy.Zwróciła jego uwagę uśmiechem, wdziękiem i łagodnością.Niezmieniła się.To on był teraz innym człowiekiem.Serce ściskało mu się bólem na myślo smutnej twarzyczce Lucindy.Wydawała się prosić go o coś, czego nie potrafi jej dać.Zareagował zbyt impulsywnie.Niepokoiła go własna niedoskonałość, potęgując złośći rozgoryczenie.Z czasem uczucie rozżalenia powinno mu minąć; będą darzyć się z żonąszacunkiem i odbudują małżeństwo.Teraz wolał być sam.Postanowił jeszcze tego wieczoru powiedzieć Lucindzie, że ważne sprawy wzywajągo do Londynu.Zamierzał spędzić tam dziesięć dni.Miał nadzieję, że po powrocie,pogodzony z sytuacją, będzie zdolny zacząć od nowa.Zdecydowanie lepszym rozwiązaniemdla nich obojga było ratowanie małżeństwa niż cierpienia związane z rozwodem.Wprawdzieon sam wyszedłby z tej sprawy bez szwanku, jednak reputacja Lucindy ległaby w gruzach.Nie wolno do tego dopuścić.Po powrocie z przejażdżki wypije z Lucindą herbatę w saloniku, tak jakby nic się niestało.Służący nie mogą niczego podejrzewać, bo zaczęłyby krążyć plotki.Chociaż miałpoczucie, że oszukuje sam siebie, nie był jeszcze gotów przyznać przed sobą, że zależy mu napięknej żonie bardziej, niż przypuszczał.Był zdania, że miłość romantyczna istnieje tylko na kartach powieści.Przywiązanie,szczera sympatia w zupełności mu wystarczały.Wiedział, że na powrót stanie się roztropnym,troskliwym mężem, jakim zawsze chciał być.Zadowolony ze swych przemyśleń, skierowałsię do rezydencji.Wieczorem Justin zapukał do apartamentu żony i zapytał, czy może wejść.Usłyszawszy pozwolenie, otworzył drzwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]