[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pózno zakwita, ale jeśli już rozkwitnie, toniesz w kremowych kwiatach i nie-biańskim zapachu. Wciągnęła powietrze dla podkreślenia swoich słów, a potem zastygła,widząc mało zachwyconą minę Lily.Dokładniej rzecz biorąc, Lily wyglądała na skruszoną. O co chodzi?  zapytała Abi.Lily zacisnęła usta. Muszę ci coś wyznać&  wydusiła w końcu. Co takiego? Ogród różany& Och, Lily! Co zrobiłaś? Tylko mi nie mów, że go zabetonowałaś albo wykopałaś wielkądziurę, bo zamierzasz zbudować w nim basen& Najlepiej będzie, jak sama zobaczysz&Poszła pierwsza na tyły domu, gdzie wyraznie widać było ślady jej wczorajszejdziałalności.Tam, gdzie płonęło ognisko, taras szpeciła wielka, czarna plama.Lily byłaszczęśliwa, że Liam tak rzadko wychodził do ogrodu i nie zorientował się, co takiego nawypra-wiała. Abi popatrzyła przez otwartą furtkę na przycięte do gołej ziemi różane krzewy. Ach.Rozumiem  mruknęła.I odwróciła się do przyjaciółki ze stanowczym uśmie-chem. Nie szkodzi.W tym roku nie należy już się spodziewać cudów, ale róże są dość wytrzy-małe, w przyszłym roku zasypią cię kwiatami. Sądzisz, że odbiją? Oczywiście  oświadczyła Abi z większym przekonaniem, niż je naprawdę czuła. Od-waliłaś kawał niezłej roboty.Całkiem zapomniałam, jaka wielka jest ta część ogrodu.Jak myślisz podjęła, biorąc Lily pod rękę  może teraz, kiedy tak się napracowałaś, pofolgujemy sobiei pójdziemy do Boba?*** Musimy znalezć Lily pracę, a przynajmniej jakieś sensowne zajęcie  zakomunikowałaAbi, kiedy przywitały się z Bobem i usiadły przy wolnym stoliku w Port Hole. Ponieważ praca w ogrodzie najwidoczniej nie należy do moich najmocniejszych stron dodała Lily, uśmiechając się figlarnie. A już na pewno nie w połączeniu z nadmierną konsumpcją ginu  szepnęła konspirator-sko do Boba.Tymczasem udało jej się wyciągnąć z Lily tajemnicę różanego ogrodu. Ginu? Ciekawe, skąd ona wzięła gin!  Bob świdrował wzrokiem Abi, marszcząc brwi. To był mój gin  zapewniła go prędko Lily. Kupiony po tym, jak wysuszyłyśmy podarowaną ci przeze mnie butelkę!  zaśmiała sięAbi. Mam na ciebie zły wpływ.Stan twojego ogrodu to wyłącznie moja wina. Nie zrobiłam tego, dlatego że trochę wypiłam.Alkohol tylko wpłynął na sposób wyko-nania& A co dokładnie masz na myśli?  Zmarszczył czoło Bob. Edward Nożycoręki na speedzie  odparła Lily.Obie wybuchły śmiechem i objęły się. Szkoda, że tego nie widziałeś, Bob, rozpaliłam ogromne ognisko.Niewiele brakowało,a puściłabym z dymem cały dom!  Lily rozchichotała się do łez. Ale mój rycerski syn pospieszył jej z pomocą! Naprawdę potrzebne ci jest jakieś zadanie, Lily.Jakieś sensowne zajęcie& To Liam poddawany jest terapii zajęciowej, nie ja& Mówiłam tylko o jakimś zajęciu, ale jeśli będzie ono miało efekt terapeutyczny, to tymlepiej& Jeśli tego potrzebujesz.Potrzebna ci terapia? Uważasz, że jej potrzebuję? A czy ty uważasz, że tak uważam? No cóż, najpierw Nathan daje mi sztalugi, potem ty przynosisz nożyce ogrodowe& Nathan podarował ci sztalugi?  Abi zmarszczyła czoło.Lily przytaknęła.Prawie pożałowała, że o tym wspomniała.Z wdzięcznością powitała na-dejście Anny, która przyniosła do stolika wybór ciast.Abi ochoczo zajęła się słodkościami. Hm, soul food&  Zatarła z radością ręce. Jak? Soul food?  zapytała Anna z wyrazną konsternacją. No, mojej duszy na pewno się przysłuży. Abi puściła oko do Lily.Anna nie odchodziła. Jak czuje twoje mąż?  zapytała. Sama chętnie bym się dowiedziała, Anno.Wzruszyła ramionami Lily.Dawno już nie czuła się tak odprężona.Abi zagadywała każdego, kto przychodził, obojętne, czy go znała, czy nie, dla każdego miała miłe słowo.Lily siedziała na słońcu i z zaciekawieniem obserwowała Boba.I Abi.Jak Bob na nią pa-trzył.Przyglądała się temu z fascynacją.W jego wzroku kryła się mieszanina rozbawienia, zatro-skania, sympatii i czegoś jeszcze, czego nie potrafiła uchwycić.Kiedy zorientował się, że Lily goobserwuje, spuścił wzrok i uśmiechnął się z zakłopotaniem.Przechylił się przez stół i przykryłdłonią jej rękę. Wiem, co ci chodzi po głowie& Ach tak? Tak.To samo, co każdemu mieszkańcowi tej skażonej kazirodztwem dziury.Widzisz je? Wskazał na dużą, brudnoszarą mewę siedzącą na parapecie i na inną, przycupniętą na dachudomu naprzeciwko. Większość ludzi uważa, że to tylko ptaki, ale to nieprawda.To są plotki,całe chmary plotek krążących nad nami jak sępy, wrzeszczących na nas& I srających& ?  podsunęła Lily, wywołując atak śmiechu u Boba. Widzę, że dobrze się rozumiemy! No to powiedz, co mi chodzi po głowie?  zapytała Lily rozbawiona. Czy on jest gejem, czy hetero?  odpowiedział błyskawicznie. Czy jest typowymhomo-kumplem, który darzy ją niewinną i stałą sympatią, czy może jednak kocha się po uszy wewspaniałej pani Hunter i zadręcza, że nie ma odwagi wyznać jej swojej miłości? Aha.Właściwie zastanawiałam się tylko, czy zdradzisz mi przepis na to ciasto czekola-dowo-krówkowe. Lily zatrzepotała niewinnie rzęsami, znów wywołując jego śmiech. Nie bez powodu tak trudno jest zdefiniować miłość.Bo ona nieustannie się zmienia.Rośnie, rozwija się, ewoluuje& Czasem naprawdę trudno dotrzymać jej kroku.Zrozumieć ją.Oczywiście, że kocham Abi.Ale jeśli chcesz wiedzieć, jakiego rodzaju jest to miłość, to muszęspasować.Bo jedyne, co wiem, to, że kocham ją całym sercem. Chyba zadajesz sobie sprawę, że właśnie wykręciłeś się od całego szeregu pytań,których nigdy ci nie zadałam? Jasne. Odchylił się na oparcie krzesła i uśmiechnął z pewną wyniosłością. Owijaniew bawełnę sprawia mi niewypowiedzianą frajdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl
  • Copyright 2016 (...) chciałbym posiadać wszystkie oczy na ziemi, żeby patrzeć na Ciebie.
    Design: Solitaire