[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nowłaśnie, w co zawinąć dziecko?- Mama przygotowała prześcieradło - powiedziała dziewczynka i wyciągnęła zużyty gałgan,który z prześcieradłem miał niewiele wspólnego.- Ale tylko dla jednego.Panna Karin z największą niechęcią wzięła małą, żałosną kruszynę.Trzymała dziecko jaknajdalej od siebie i opuściła ostrożnie do drewnianej balijki.Zanim Elisabet zdążyła przyjąćnastępne dziecko, zobaczyła, że malutka dziewczynka zacisnęła rączkę wokół palca pannyKarin, jakby to była ostatnia deska ratunku w tym strasznym świecie.- Och, ona mnie trzyma.i to mocno! - powiedziała Karin zdumiona.- Ja zaraz uwolnię pani palec - ofiarowała się starsza siostra.- Nie, nie, ona mnie potrzebuje! - zdyszany głos Karin mieszał się z jękami rodzącej.- No,no, maleństwo, nic ci nie grozi.Tylko troszkę wody, woda jest przyjemna i odpowiedniociepła.O Boże, pomyślała Elisabet.To całkiem nowe tony! Po czym ujęła w dłonie główkę ipomogła przyjść na świat drugiemu dziecku.77- Chłopiec! - zawołała triumfalnie.- Chłopiec!- To nie może być prawda - szeptała udręczona matka.- Ale to jest prawda - zapewniła Elisabet.Czuła się osobiście odpowiedzialna za towszystko.- Chłopiec jest duży i zdrowy.Wygląda na to, że zabrał, co mógł, swojej siostrze-blizniaczce.Niepewna radość w oczach matki zgasła.- Bliznięta, mój Boże! O, nie! Ta, które urodziło się ostatnie, jest spłodzone przez diabla imusi zostać natychmiast zabite, mówi mój mąż.- Nonsens! To największe głupstwo, jakie słyszałam.To są dzieci twoje i twojego męża.Diabeł! Czy my żyjemy w średniowieczu?- Ale on go zabije! Bliznięta są owocem grzechu!- Zabije własnego syna?- Nnie - powiedziała matka z wahaniem.- Ale dziewczynkę.Chociaż chłopiec urodził sięjako drugi, a dziecko urodzone jako ostatnie absolutnie musi umrzeć.Jedna ze starszych dziewczynek przybiegła z nowiną:- Na rzece widziano łódz ojca!Matka krzyknęła głośno ze strachu.Karin krzyknęła także:- Nie wolno mu zabić tej małej! Nie wolno!Elisabet działała błyskawicznie.Zapytała kobietę:- Czy mogłabyś oddać dziewczynkę? Gdybyś wiedziała, że będzie się wychowywać wdobrym domu? Obiecuję ci, że taki dom dla niej znajdę.Biedaczka patrzyła na nią oszołomiona.Elisabet wyjaśniała dokładniej:- Udamy, że żadna dziewczyna się nie urodziła.%7łe masz tylko jedno dziecko.Synka.Onprzecież nie zamorduje syna? I może ciebie też nie będzie więcej bił?- Gdyby tylko było można.- szepnęła kobieta.- Ale co z małą?78- Ją musisz oddać.Ale daję ci sławo honoru, że będzie jej dobrze.Matka, dławiona płaczem, kiwała głową na znak, że się zgadza.- Tak, tak będzie najlepiej.To chyba jedyne wyjście.Tylko nie pozwólcie mi na nią spojrzeć!Czas naglił.Elisabet działała pospiesznie.- Szybko! Panno Karin! Niech pani wezmie ze sobą dziewczynkę i biegnie do domu! Proszęją tam położyć na moim łóżku i zadbać, żeby nie marzła.Ja przyjdę najszybciej jak się da!Nie wahając się ani chwili panna Karin wzięła zawiniątko z dzieckiem, ukryła je pod pelerynąi wyszła.Wygląda, jakby się zupełnie wyzbyła lęku przed światem, pomyślała Elisabet zdumiona.- Dziewczynki - zwróciła się surowo do dzieci.- Musicie wiedzieć, że było tylko jednodziecko, chłopiec, pamiętajcie o tym! Nie chcecie chyba, żeby mama umarła?Najmłodsza zaczęła szlochać.- Ja nic nie powiem - zapewniała starsza.Mała jednak wykrztusiła:- Ja powiedziałam Torunn.- To teraz jej powiesz, że tamto zmyśliłaś - nakazała Elisabet.Na nic więcej nie była czasu, bo przed domem rozległ się wściekły ryk.Mała dziewczynkakrzyknęła ze strachu i z bólu, a i do izby wtoczył się mężczyzna.Nie był zbyt wysoki, alebarczysty i gruby niczym beka.Teraz stało się jasne, kto w tym domu pochłania całejedzenie.- Co ja tu, do jasnej cholery, słyszę? - ryknął chłop.- Bliznięta? Toś ty się z diabłemzabawiała, ty przeklęte straszydło!Elisabet przesłoniła sobą położnicę.- Bliznięta? Kto ci to powiedział? Masz syna, a więcej dzieci tu nie widzę.Ogłupiały chłop stanął i gapił się na nią z rozdziawioną gębą.- Co?- Słyszałeś, co powiedziałam - odparła Elisabet spokojnie.- Tam leży twój synek.Gratuluję!79Chłop jeszcze szerzej otworzył usta.Z trudem wymawiał słowa:- Syn? Ale Torunn mówiła.- Torunn nie zrozumiała - wtrąciła się najstarsza z dziewczynek.- Ella powiedziała, że terazjest jeszcze chłopiec, to znaczy, że w dodatku do nas będzie jeszcze chłopiec.Bystra mała, pomyślała Elisabet.Ale pewnie przyzwyczajona być podporą matki.- Hm - mruknął ojciec niepewnie.- Hm.Chłopak, co? - I nagle ryknął miechem: - Chłopak?Mogę go zobaczyć? Przecież on tu leży zupełnie goły!- Nie zdążyłam go jeszcze owinąć - powiedziała Elisabet.- Ale on jest zdrowy, nic mu niebędzie.Musiałam się najpierw zająć twoją żoną, jest bardzo wyczerpana porodem.Za plecami ojca dała znak dziewczynkom, żeby przyniosły jakieś powijaki dla dziecka.Onejednak stały jak porażone.Jedyne powijaki dostała nowo narodzona dziewczynka.Elisabet rozglądała się w panice.Teraz wszystko się wyda! Wzrok jej padł na dzieżę dowyrabiania ciasta przykrytą jakimś strzępem płóciennej ścierki.Chwyciła ją, strzepnęła mąkęi owinęła dziecko, tak fachowo jak umiała przy swoim niewielkim doświadczeniu.Pozostawało tylko mieć nadzieję, że chłop nie poczuje kwaśnego zapachu ciasta.- No - powiedziała zadowolona i uniosła zawiniątko z kwilącym dzieckiem.- Naprawdę duży ipiękny chłopak! I jeśli mogę być szczera, to chcę ci powiedzieć, że masz też piękne córki,wszystkie jak jedna.Znasz się na rzeczy, jak widzę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]