[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nieoficjalnie, proszę pana.Jednak wiesz, że mam rację.Ty wez sa-mochód i jedz za detektywem.Ja będę miała na oku posterunek. Nie próbuj zgarnąć jej sama ostrzegł.Pokręciła głową i posłała mu olśniewający uśmiech. O co chodzi? zapytał Ken. Jeszcze nie było ślubu, a już zachowujesz się jak mąż.Idz.f& f& f&Lorraine naciskała dzwignię dystrybutora beczkowego piwa, kiedywszedł Broome.Spojrzała na niego i obdarzyła go łobuzerskim uśmie-chem. A niech mnie. Hej, Lorraine. Chcesz drinka czy wciśniesz mi ten klasyczny tekst, że jesteś nasłużbie?Broome usiadł. Jestem na służbie.I owszem, nalej mi na dwa palce.Skończyła nalewać piwo i odpłynęła Lorraine nie chodziła, onapłynęła do tego kąta baru, w którym trzymali dobre trunki.Broomeokręcił się na stołku.Przy bufecie stała kolejka.Prawdziwa kolejka dodań.Na podium jedna z dziewczyn tańczyła z entuzjazmem pacjentkiw śpiączce.Z głośników leciał stary przebój Neila Diamonda Girl, You llBe a Woman Soon.Lorraine podała mu drinka. Mogę coś dla pana zrobić, detektywie? Zgadnij.Lorraine uniosła brew. Zakładam, że nie przyszedłeś, żeby powtórzyć tamtą noc. Chciałbym. Kłamczuch.Broome nie wiedział, co odpowiedzieć, więc kontynuował. Rozmawiałem z twoją starą znajomą, Cassie, Megan, czy jakchcesz ją nazywać. Mhm. yle to wygląda.Słyszałaś o Harrym Suttonie?Lorraine skinęła głową i spochmurniała. Znałeś go, Broome? Słabo. Był po prostu super.Harry miał swój styl i wszyscy go uwielbiali.Nawet wy, gliniarze.Wiesz dlaczego? Ponieważ był szczery.I zawszetroskliwy.Miał wielkie serce.Wierzył w każdego.Było tu kilka dziew-czyn, których nie znosiłam.Irytujące wrzody na tyłku, pewnie, ale nie-które po prostu złe.Jednak Harry zawsze próbował znalezć w nich do-bre cechy.Chciał im pomóc, a nie tylko dobrać im się do majtek, cho-ciaż, do diabła, czasem robił i to.%7ładna nie mogłaby się oprzeć facetowi,który tak na ciebie patrzy& no wiesz, jakby naprawdę mu zależało.Lorraine potrząsnęła głową. Dlaczego ktoś miałby skrzywdzić kogośtakiego jak Harry? Właśnie tego usiłuję się dowiedzieć rzekł Broome. To banał powiedziała, wycierając bar ścierką ale bez niegoświat jest dziś trochę bardziej gówniany.To się czuje. Zatem pomóż mi, Lorraine.Zrób to dla Harry ego. A co, myślisz, że miałam z tym coś wspólnego? To wszystko jest powiązane odparł Broome. Zmierć Harry egoto tylko jedna sprawa.Pewien facet od osiemnastu lat siedzi w więzie-niu, a prawdopodobnie jest niewinny.Carlton Flynn zaginął, podobniejak wielu innych mężczyzn.Nie mamy pojęcia, ilu z nich jeszcze żyje.Zamilkł. Włącznie powiedziała Lorraine, najwyrazniej zrozumiawszy, doczego zmierza detektyw ze Stewartem Greenem. Tak.Lorraine znów przez chwilę wycierała bar. Zatem Cassie powiedziała ci, że to ja go widziałam. Właściwie zmusiłem ją, żeby mi to powiedziała.Lorraine znowuposłała mu łobuzerski uśmiech. Taki z ciebie twardziel, Broome. Zamierzała do ciebie zadzwonić, ale chciałem sam ci to powie-dzieć. Ze względu na naszą przeszłość?Broome wzruszył ramionami i pociągnął łyk trunku. Widziałaś Stewarta Greena? Nie jestem pewna.Zmierzył ją przeciągłym spojrzeniem. No dobrze powiedziała Lorraine. Widziałam go.Do baru pode-szli dwaj siwowłosi mężczyzni.Wyższy nachylił się, mrugnął i powie-dział: Hej, Lorraine, to co zwykle. Skorzystajcie z innego baru rzekł Broome. Co? Ten bar jest nieczynny. Przecież pan tu siedzi, no nie?Broome w odpowiedzi pokazał im odznakę.Przez moment zastana-wiali się, czyby nie poudawać twardzieli, ale zaraz zrezygnowali.Od-wrócili się i odeszli. Ci dwaj dają największe napiwki powiedziała Lorraine. Wynagrodzisz im to.Mówiłaś, że widziałaś Stewarta Greena. Tak potwierdziła, odgarniając włosy z twarzy. Jednak wygląda inaczej. To znaczy? Zupełnie inaczej.Ma wygoloną głowę i kozią bródkę.Nosi kolczy-ki w uszach i tatuaż na przedramieniu.Był w dżinsach i obcisłej koszul-ce.Najwyrazniej chodzi na siłownię.Broome zmarszczył brwi. Stewart Green?Lorraine nie odpowiedziała.Broome pomyślał o zdjęciach na półce nad kominkiem Sarah Green.Na tych fotografiach Stewart nosił koszulkę polo i sportowe spodnie lubgarnitur.Miał łysinkę, którą zaczął zaczesywać rzadkimi włosami.Wy-glądał na mięczaka i spaślaka. Kiedy go widziałaś? zapytał.Lorraine z przesadnym zapałem zaczęła wycierać kieliszek. Lorraine? Widziałam go więcej niż raz.To go zaskoczyło. Ile razy? Kilka. Czyli ile? Więcej niż dwa, mniej niż pięć? Nie wiem powiedziała Lorraine.Wyraznie straciła ochotę do żar-tów.Wyglądała na przestraszoną. Może raz na rok, może co dwa lata,coś koło tego.Nie notowałam. Raz na rok lub dwa? Tak.Broome był oszołomiony. A kiedy widziałaś go po raz pierwszy? Nie wiem.Jakiś czas temu.Dziesięć, może piętnaście lat. I nigdy nie pomyślałaś, żeby pójść z tym na policję? Co? Widziałaś zaginionego mężczyznę.Nie przyszło ci do głowy, żebynas zawiadomić? Powiedzieć ci coś? Lorraine wzięła się pod boki i podniosła głos. Czy on jest przestępcą, którego szukacie? Nie, ale& Uważasz mnie za informatorkę czy kogoś takiego? Siedzę w tyminteresie od dwudziestu lat.Człowiek szybko się uczy, że nikt tu nicze-go nie widzi, rozumiesz, co chcę powiedzieć?Rozumiał. Nie rozmawiałabym teraz z tobą, gdyby& Wyraz twarzy Lorra-ine nagle się zmienił, wyglądała teraz na przygnębioną. Harry.Jakktoś mógł skrzywdzić Harry ego? Posłuchaj, tak czy owak, nie chcę,żeby jeszcze ktoś zginął.Jeśli jesteś klientem, nie obchodzi mnie, co ro-bisz.Jakie łamiesz przykazania.Jeśli jednak zaczynają ginąć ludzie&Odwróciła się. Kiedy ostatnio widziałaś Stewarta Greena?Lorraine nie odpowiedziała. Pytałem& Jakiś czas temu. Możesz określić to dokładniej? Chyba mniej więcej wtedy, kiedy zaginął Flynn.Broome zamarł. Lorraine, chcę, żebyś dobrze się zastanowiła.Czy on był tutajw Mardi Gras? Mardi Gras? Tak.Zastanowiła się. Nie wiem, możliwe.Dlaczego pytasz?Broome poczuł, że serce bije mu szybciej. Czy kiedy widywałaś go tutaj przez te lata, mogło to być zawszepodczas święta Mardi Gras?Skrzywiła się. Nie wiem. To ważne. Jak mam pamiętać coś takiego, do diabła? Pomyśl.W Mardi Gras rozdajecie klientom paciorki, zgadza się? I co z tego? Zastanów się.Pamiętałaś, że Stewart nosi kolczyki w uszach.Terazzamknij oczy.Wyobraz go sobie tutaj.Czy może nosił paciorki z MardiGras? Nie sądzę& Nie wiem. Zamknij oczy i spróbuj. %7łartujesz sobie ze mnie? No dalej, Lorraine, to ważne. Dobrze, dobrze.Zauważył, że miała łzy w oczach.Szybko je zamknęła. Przypominasz coś sobie? Nie powiedziała cicho. Przykro mi. Nic ci nie jest?Otworzyła oczy i zamrugała. Wszystko w porządku. Czy jest jeszcze coś, co możesz mi powiedzieć o Stewarcie Gre-enie? Nie.Muszę wracać do pracy. Jeszcze nie.Broome usiłował poukładać w głowie to, co usłyszał od Lorraine,a potem przypomniał sobie, że Erin ma nagrania z kamery.W ten spo-sób znalezli powiązanie z Mardi Gras.Erin mogła przejrzeć ten materiałw poszukiwaniu mężczyzny, o którym mówiła Lorraine
[ Pobierz całość w formacie PDF ]